EVE
Everton
Premier League
24.04.2024
21:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1044

Dirk Kuyt: legenda czy bohater kultu?

Artykuł z cyklu Artykuły


Czasami jedno słowo używane jest tak wiele razy, że znacznie traci na znaczeniu. W świecie piłki nożnej niewątpliwie jednym z takich słów jest "legenda".

W końcu następuje zwrot. Ludzie używający tego słowa są atakowani. Prawie niemożliwe jest użycie statusu legendy bez lekceważących, szyderczych odpowiedzi. Odkryłem to rozmawiając o Dirku Kuycie jako legendzie Liverpoolu na Twitterze.

Przeczytałem: legendy zdobywają medale, wiele medali.

Odpowiedziałem chyba czymś o Billym Liddellu, niewątpliwie jednej z naszych legend, która zdobyła zaledwie jeden medal. Musiałem potem przebrnąć przez bardzo długie odpowiedzi.

Kolejna z nich twierdziła: legendy to najlepsze ogniwa wspaniałych drużyn. Również tutaj miałem wątpliwości. Alan Kennedy nie był tak dobry jak Kenny Dalglish, Ian Rush czy Graeme Souness, ale nie wolno mu odmówić statusu legendy. Strzelił w finale Pucharu Europy. Podobnie jak Kuyt.

Niektórzy uważali, że "bohater kultu" to lepsze określenie dla Kuyta, jednak Holender zasługuje na coś więcej niż Igor Biscan czy Erik Meijer. Nie tylko strzelił bramkę w Atenach - zdobył także gola z rzutu karnego, który pozwolił nam tam zagrać.

Są kłótnie o definicję, ale są też kłótnie o fakty. Jeden z tweetów stwierdził coś na kształt następującej tezy: Kuyt nie był legendą, ponieważ jest nią ktoś, o kim powiesz swoim dzieciom "żałuj, że nie widziałeś jak on gra".

Słowniki następująco opisują legendę: "osoba, której sława lub rozgłos są źródłem wyolbrzymień". Jak widać również ta definicja nie jest zbyt precyzyjna. Jednak nie zgodzę się, że opowieści o Kuycie nie przetrwają generacji. Dzień kiedy strzelił hat-tricka przeciwko Manchesterowi United. Wiele dni, w których uciszał Goodison.

Wspomnienia są tworzone w dniu wielkiego meczu, a chyba tylko Steven Gerrard strzelał częściej w takich spotkaniach dla Liverpoolu niż Dirk Kuyt w ciągu ostatnich sześciu lat.

Wyrównanie i kluczowy rzut karny w finale Carling Cup w 2012 roku, gol w końcówce dogrywki ze Standardem Liege, który pozwolił nam zagrać w fazie grupowej Ligi Mistrzów. 15 goli w sezonie, w którym zakończyliśmy tuż za plecami Manchesteru United w 2009 roku. Ważne gole w Lidze Mistrzów z Arsenalem, Interem Mediolan i Marsylią.

Jeśli status legendy miałby być przyznawany jedynie za wyjątkowe wyczyny na boisku, wszystko co wymieniłem wyżej uczyniłoby Kuyta pewnym kandydatem do tego miana.

Jednak grając w Liverpoolu twoje oddanie dla klubu i społeczności jest równie ważne w oczach kibiców. Od czasu przyjścia w 2006 roku do tego lata, kiedy zdecydował o odejściu, Kuyt był wspaniałym ambasadorem klubu. Kiedy inni gracze nie mieli wiele mądrego do powiedzenia po rozczarowujących wynikach, Kuyt najczęściej był pierwszym w kolejce do wywiadu.

Włączył się także w życie miasta, kupił tu kilka domów (jeden jest obecnie wynajmowany przez Lucasa Leivę) i przeczytał psalm na jednym z nabożeństw żałobnych ku czci ofiar Hillsborough, co jest równie dużym powodem do dumy co każdy z jego 71 goli w 286 występach.

Oczywiście nie każdego uda się przekonać. Podobnie jak piękno, status legendy jest dość subiektywną sprawą, jednak Kuyt zdecydowanie nie zasługuje na bycie ofiarą potyczek na słowne definicje.

Jimmy Rice



Autor: TPK
Data publikacji: 29.06.2012 (zmod. 02.07.2020)