Oceny wg LFC.pl

Prezentujemy oceny według LFC.pl po sobotnim spotkaniu na KC Stadium, gdzie The Reds po przeciętnej grze zapewnili sobie 3 punkty i podwyższyli bilans bramkowy o 2, podtrzymując presję na United.

José Manuel Reina Páez 6.5 - Nie miał dziś zbyt wiele okazji do pracy - przy bramce Geovanniego był bez najmniejszych szans, a tak, to przeciwnicy nie zagrywali jakichś trudnych piłek. Popisał się jednym ładnym przecięciem crossa w pierwszej połowie.

Álvaro Arbeloa Coca 6.5 - Niezły występ. Próbował zaatakować bramkę pod koniec spotkania, co zaowocowało dobitką Kuyta i golem. Ponadto, w pierwszej połowie kilkukrotnie zażegnywał zamieszanie pod naszą bramką. Poza tym, raczej bez fajerwerków.

James Lee Duncan Carragher 7 - Carra był dziś kapitanem i zrobił co do niego należało, choć może niepotrzebnie faulował Geovanniego przed własnym polem karnym. Solidny w defensywie, nie musiał dziś na szczęście brać odpowiedzialności za losy punktów w tym meczu, jak podczas spotkania z Arsenalem - może i dobrze, bo wicekapitan w formie strzeleckiej nie jest :)

Martin ©krtel 7 - Na swoją pierwszą niesamobójczą bramkę w barwach the Reds musi jeszcze poczekać, choć miał dziś niezła sytuację. Niestety, piłka mu nieco uciekła, strzał był słaby i nie idący w światło bramki - co świetnie wykorzystał Kuyt, gdyż niezdecydowanie obrońców Tygrysów pozwoliło mu zamienić ten mizerny strzał Słowaka na bramkę. W defensywie bez zarzutu, godzien dobrego słowa za sytuację, w której w żebra kopnął go Folan - potrafił zachować dużo spotkoju w tej dyskusyjnej sytuacji.

Emiliano Adrian Insúa Zapata 7 - Próbował kilku zagrywek w stylu John Arne Riise z najlepszych czasów - w jednym z rożnych dostał piłkę od Alonso na 20-tym metrze i próbował strzelić z dystansu. Nie ma tej mocy w nodze, co Norweg, lecz nadrabia celnością. Niestety, dzisiejsze jego strzały odbijały się od obrońców i nie trafiały w światło bramki. W obronie solidnie, utwkiła mi w pamięci sytuacja z pierwszej połowy, gdy ambitnie wybił piłkę "na Carraghera" słabszą, prawą nogą, na tyle szczęśliwie, że trafiła ona do będącego na środku boiska Mascherano - nie boi się ryzykownych zagrań, co się ceni. Bramka na jego konto, nie przypilnował dobrze Geovanniego, choć należy podkreślić, iż to on blokował długo Mendy'ego, który był głównym konstruktorem tej akcji, nie dając mu oddać piłki do żadnego partnera.

Javier Alejandro Mascherano 6.5 - Również bez większych emocji, brakowało nieco jego nieprzewidywalnych strzałów zza lini pola karnego. To on wywalczył rzut wolny, po którym padła pierwsza bramka, dość aktywnie włączał się w akcje ofensywne - grał za półtorej piłkarza (z wiadomych względów...), co niestety przypłacił nieco mniej ambitną (jak na jego standardy) postawą w defensywie.

Xabier Alonso Olano 7.5 - GRACZ MECZU Prowadził grę Liverpoolu. Spokojny i opanowany, popisywał się pięknym rozprowadzeniem gry i długimi, celnymi przerzutami, choć nie zabrakło kilku kiksów. Strzelił pierwszą bramkę, która była o tyle ważna, że zdjęła z drużyny presję i coraz realniej rysujące się w tym momencie meczu mroczne widmo kolejnego remisu 0-0.

Yossi Shai Benayoun 7 - Nie ma dla niego straconych piłek, w dodatku, mimo wątłej postury, nie boi się pojedynków 1 na 1 z obrońcami przeciwników. Nieco mniej widoczny w całym meczu, gdyż nie grał na swojej ulubionej pozycji, lecz nie raz potrafił zaimponować mądrym dograniem.

Lucas Pezzini Leiva 6 - Jak na niego, całkiem przyzwoity mecz. Kiks po genialnym wystawieniu piłki przez Nando, jedno wybicie piłki à la Carragher po zamieszaniu w polu karnym, przypadkowe odbicie piłki przy okazji gola na 2:0, jedno ładne odzyskanie piłki i zaraz potem jej strata. Nie sprokurował żadnego karnego, żadnego niebezpiecznego wolnego w pobliżu naszej bramki, żadnego spóźnionego faulu, za który zarobiłby kartkę - klękajcie narody! Tym lepiej dla Liverpoolu, im dalej od naszej bramki jest Lucas - najlepiej gdzieś na trybunach, albo w ogóle poza miastem, choć pozycja ofensywnego pomocnika już wystarcza, by nic nie sknocił. Szkoda tylko, że pożytku w ofensywie nie było zeń żadnego. Przez cały mecz nie mogłem oprzeć się wrażeniu, iż Hull gra z przewagą. Nawet pomimo kartki dla Folana.

Dirk Kuyt 7.5 - 2 bramki w jego 100-nym występie dla Liverpoolu. Gra coraz odważniej, więcej widzi, wykorzystuje nieco techniki - np. sprytne odegranie do Arbeloy przy okazji jednej z trzech sytuacji Torresa, miękka wrzutka na głowę Nando, po której zahuczała poprzeczka bramki Tygrysów. Nie można się o nic przyczepić, chyba o to tylko, iż nie kręcił nad piłką lollypopów w stylu Cristiano Ronaldo.

Fernando José Torres Sanz 6.5 - Napastnika rozlicza się z bramek, a Torres w tym meczu nie ustrzelił ani jednej. Trudno, 50. bramka, jeśli nie dziś, to może jutro, nadejdzie. Miał ładne sytuacje, w pierwszej połowie po zablokowaniu strzału Izraelczyka, co fenomenalnie wyciągnął Myhill, w drugiej główką w poprzeczką i nieco nad poprzeczką po podaniu Arbeloy, a także piłkę "z nogi zdjętą" po crossie Mascherano tuż przed bramką na 2:0. Solidnie sponiewierany przez obrońców Tygrysów, nie miał wsparcia - Kuyt dziś był oddelegowany na skrzydło, a z Lucasa taki ofensywny pomocnik, jak z koziej.. no wiecie.

Nabil El Zhar 6 - Raz chyba był dłużej przy piłce, ładnie ją podholował, co nie zaowocowało niczym. Nie zapamiętałem jego występu ani pozytywnie, ani negatywnie. Szczerze mówiąc, w ogóle nie pamiętałem, że wszedł na boisko - Rafael Benítez Maudes przerósł samego siebie w tempie przeprowadzania zmian.

Daniel Munthe Agger 6 - Ocena wyjściowa, nie miał czasu na pokazanie się: patrz komentarz wyżej.

Andrea Dossena 6 - Ocena wyjściowa, nie zdążył się pokazać: patrz dwa komentarze wyżej.