LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1479

Thommo: Houllier nauczył ich tego


Powrót Gerarda Houllier na Anfield jutrzejszego wieczoru będzie dla Francuza dziwnym doświadczeniem. Z pewnością otrzyma ciepłe przywitanie z trybun gospodarzy za lata, gdy prowadził Liverpool, lecz od The Kop może się spodziewać także bannera negującego wszystkie jego osiągnięcia w klubie.

Widnieje na nim napis: „Sukces ma wielu ojców” i zdjęcia menedżerów, którzy zdobywali puchary na Merseyside przez ostatnie 50 lat – Bill Shankly, Bob Paisley, Joe Fagan, Kenny Dalglish i Rafael Benitez. Brak jest zauważalny.

- Gerard też tam powinien być – mówi Phil Thompson, który asystował Houllierowi przez jego pobyt na Anfield, przy zdobyciu trzech pucharów podczas jednego sezonu oraz w chwili, gdy Francuz niemal stracił tu życie.

- Fani nie doceniają w pełni tego, co zrobił dla klubu. Gerard nie oszczędzał się w szatni, odbudował zespół i wydobył moc z piłkarzy, którzy znaleźli się pod jego skrzydłami. Jego celem było zbudować Liverpool zdyscyplinowany, bardziej profesjonalny, to znaczy tyle samo dla Gerarda, co zdobyte przez niego trofea.

Pozycja Houlliera wśród fanów jest niewątpliwie ciekawa. Jego imię regularnie śpiewano po tym jak przejął kontrolę w kwietniu 1998 roku – wcześniej trzy miesiące dzieląc stołek z Royem Evansem – i poprowadził Liverpool do Carling Cup, FA Cup i Pucharu Uefa w 2001, nie wspominając o ćwierćfinałach Ligi Mistrzów i drugim miejscu w Premier League roku następnego. Jednak niesatysfakcjonujący następny sezon i frustracja spowodowana złą taktyką załamała poparcie kibiców i spowodowała przybycie Beniteza w czerwcu 2004 roku.

- To co zrobił Rafa w stambulskim finale Champions League było piękne, lecz, koniec końców, Gerard wygrał więcej pucharów niż on – mówi Thompson, który kapitanował Liverpoolowi przy zdobywaniu Pucharu Europy w 1981. – Ponad wszystko nigdy nie powinno się zapomnieć, że niemal oddał on życie dla Liverpoolu, tylko po to, by mógł zbudować nowy klub od nowa.

Z pewnością to wydarzenia 13 października 2001 roku scementowały więź między Thompsonem i Houllierem. W przerwie ligowego spotkania z Leeds na Anfield, gdy gospodarze przegrywali 1-0, Francuz wygłosił wstrząsającą mowę do piłkarzy, nim w pośpiechu opuścił szatnię z Markiem Wallerem, klubowym doktorem. Thompson wyprowadził Liverpool na drugą połowę, podczas której wyrównali i prędko pobiegli zobaczyć, co się dzieje z ich menedżerem.

- Gerard leżał w pokoju lekarskim z maską tlenową na twarzy – opowiada Thompson. – wyglądał strasznie, lecz trzymałem jego dłoń i mówiłem, żeby się nie martwił, tylko skupił na dojściu do zdrowia.

63-latek wyzdrowiał, lecz dopiero po pięciomiesięcznej absencji, podczas której przeszedł pilną operację serca z powodu rozwarstwienia aorty, klubem wówczas rządził Thompson.

Życie Houlliera wisiało na włosku i powrócił do pracy zbyt szybko. Stres przyczynił się do beznadziejnych transferów El Hadjiego Dioufa, Bruno Cheyrou i Salifa Diao przed sezonem 2002/2003, gdy Liverpool był typowany do walki o koronę Premier League, lecz zamiast tego ukończył rozgrywki na piątym miejscu, a Ligę Mistrzów po fazie grupowej.

- Gerard i ja nie osiągnęliśmy wszystkiego, czego chcieliśmy, głównie tytułu – przyznaje Thompson. – Lecz odrzucam pogląd, iż byliśmy przegranymi. Doprowadziliśmy do tego, że klub znów zwyciężał i potrójna korona w szczególności pozostawiła w pamięci fanów kilka wspaniałych wspomnień.

Pielęgnowanie przez ten duet Stevena Gerrarda i Jamiego Carraghera jest kolejnym źródłem dumy dla Thompsona i jako „łamiące serce” określa on możliwość dalszej pracy z Houllierem nad nimi, której im odmówiono. Obaj z nich nie są dostępni na jutrzejszy mecz z powodu kontuzji.

Po powrocie do zdrowia Houllier odnosił sukcesy z Lyonem, gdy Thompson wrócił do roli komentatora telewizyjnego. Pozostali w kontakcie i to 56-latek pierwszy otrzymał od Francuza ofertę posady na Villa Park w sierpniu, jako asystent trenera.

Thompson odmówił, lecz zaznacza, że część jego chciała podjąć wyzwanie ponownego zjednoczenia z facetem, którego poznał po raz pierwszy w barze w Walencji 12 lat temu.

- Byliśmy dziwnym duetem; Gerard był francuskim profesorem a ja łajdakiem z Kirkby. Jednak to działało, bo mieliśmy wobec siebie pełne zaufanie i szacunek.

Duet spotka się jutro ponownie, chociaż Villa szuka zwycięstwa, pierwszego w ostatnich pięciu meczach, nad ukochanym zespołem Thompsona, który sam musi się podnieść po porażce z Tottenhamem.

- Jak to Francuz, Gerard całuje mnie w policzek za każdym razem kiedy się widzimy i kocham go tak bardzo, że ja go też. Mam tylko nadzieję że nikt z Kirkby tego nie ogląda – mówi Thommo. – Będzie świetnie go zobaczyć i choć skoncentruje się na zwycięstwie Villi, jego miłość do Liverpoolu wciąż trwa. Tęskni do powrotu.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

XI na Tottenham!  (0)
05.05.2024 16:32, Zalewsky, liverpoolfc.com
Slot: Możecie nazywać mnie Arne  (7)
04.05.2024 22:29, Vladyslav_1906, thisisanfield.com
Elliott podsumowuje sezon  (2)
04.05.2024 21:12, BarryAllen, liverpoolfc.com
Postecoglou przed meczem z Liverpoolem  (0)
04.05.2024 15:03, Mdk66, Sky Sports