LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1028

Kartka z historii


Wczorajszej nocy w stolicy Italii, gladiatorzy Boba Paisleya zmiażdżyli mistrzów Niemiec, Borussię Mӧnchengladbach 3-1 i po raz pierwszy wznieśli Puchar Europy.

Rzym, słodki Rzym!

Chwała Liverpoolowi, królom Europy, zdobywcom Rzymu.

„Stworzeni, by wygrywać…” Rzymska celebracja w 28. minucie Terry’ego McDermotta, zawodnika, który otworzył wynik spotkania.

Liverpool nadrobił tym samym porażkę z finału FA Cup z Manchesterem United w ostatnią sobotę i skompletował dwa najcenniejsze trofea, dorzucając teraz do triumfu w First Division, zwycięstwo w Lidze Mistrzów.

Cóż za niewiarygodne zakończenie dla Tommy’ego Smitha, tego starego wojownika, który rozegrał ostatnie spotkanie dla Liverpoolu. Smith w 65. minucie zdobył niezwykle ważną bramkę, po tym, jak zawodnik Borussi Allen Simonsen (51. minuta) zdołał wyrównać po bramce Terry’ego McDermotta.

Phil Neal dopełnił te prawdziwie rzymskie wakacje dla masy fanów Liverpoolu, kiedy trafił na 3-1 z rzutu karnego, za faul Bertla Vogtsa na Kevinie Keeganie.

Liverpool dołączył zatem do Celticu i Manchesteru United jako trzecia brytyjska drużyna, która sięgnęły po Puchar Europy.

Jak oni to zrobili!

Smith i Keegan zdobyli koronę dla Liverpoolu

Liverpool 3, Borussia Mönchengladbach, 1

Karny! Kevin Keegan jest faulowany przez Bertiego Vogsta.

Dwóch wyjątkowych ludzi będzie pamiętać i cenić ten wieczór, ten mecz, to zwycięstwo Pucharu Europy przez resztę swojego życia.

Tommy Smith i Kevin Keegan nie byli jedynymi bohaterami tej niezapomnianej nocy na rzymskim Olimpic Stadium. Dokonali tego wszyscy piłkarze. Dla mnie jednak najważniejszy był występ tej pary, która po raz ostatni nosiła słynne czerwone trykoty – Smith odchodzi na emeryturę, Keegan opuszcza klub – to czyni tę okazję tak pamiętną.

Smith, jeden z oryginałów w futbolu, silny gość z sercem, zdobył swojego jedynego gola w tym sezonie w kluczowym momencie dla zespołu, przywracając mu prowadzenie, kiedy wydawało się, że Liverpool przegra.

Keegan, szybki, utalentowany i sympatyczny, tak zamęczył swojego osobistego „stróża”, znakomitego, niemieckiego obrońcę Bertla Vogsta, że wymusił na nim rzut karny, po którym zasłużone zwycięstwo dla Liverpoolu stało się absolutnie pewne. Nie wyprzedzajmy jednak faktów, które należy skrupulatnie tu przytoczyć.

To nie tylko jednak piłkarze Liverpoolu ukradli całe show. Ich fani, których szczęśliwe hordy najechały Rzym, tak samo dominowali na trybunach, jaki ich zespół na boisku. Obawy, że mistrzowie Anglii nie będą w stanie psychicznie odbudować się po ich porażce w finale FA Cup z Manchesterem United w zeszłą sobotę, szybko zostały rozwiane.

Zawodnicy Liverpoolu wyszli na to spotkania w nastroju determinacji i poświęcenia, pozostawiając Niemców tylko z mglistym wspomnieniem tego, co być mogło, ale się nie wydarzyło. To dotyczy głównie bramkarza Liverpoolu, Raya Clemence’a, który znakomicie bronił wtedy, kiedy drużyna potrzebowała tego najbardziej. Tylko raz miał szczęście, na początku pierwszej połowy, kiedy strzał Rainera Bonhofa uderzył w słupek.

Słodycz

Gol w 22. minucie byłby dziką niesprawiedliwością dla Liverpoolu. To oni dominowali na boisku i przejęli kontrolę nad grą. Pierwsza bramka padła w 28. minucie, kiedy Steve Heighway przetoczył łagodnie piłkę spod nóg Iana Callaghana do nóg Terry’ego McDermotta. Bramkarz Wolfgang Kneib był krytykowany za zbyt wolne wyjście z bramki, ale strzał McDermott był tak cięty, że jego obrona była niemożliwa.

Desperacka sytuacja popchnęła Borussię na początku drugiej połowy do ataku. Szybko zostali za to wynagrodzeni, kiedy ich mały, duński napastnik Allan Simonsen wyrównał w 51. minucie. Stało się to jednak po strasznym błędzie zawodnika Liverpoolu, Jimmy’ego Case’a, który bezmyślnie kopnął piłkę w stronę własnej bramki, a Simonsen po prostu na nią wpadł. Od tego momentu Clemence miał pełne ręce roboty. Znakomicie obronił strzał Stelike i musiał być wdzięczny, że strzał głową Simonsena ledwo co minął jego bramkę.

Na tym etapie spotkania rytm gry Liverpoolu został zakłócony. Zawodnicy plątali się i miotali robiąc wszystko, na co było ich stać w tym momencie, wtedy znowu jednak udało im się wyjść do przodu. Klinkhammer wybił piłkę na rzut rożny, a Smith, po podaniu Highwaya znakomicie uderzył głową, podwyższając wynik na 2-1. To był dopiero początek. Borussia nie zamierzała zaakceptować tej sytuacji i podjęła swój ostatni bój o zwycięstwo. Po raz kolejny Clemence musiał wykazać się znakomitą obroną strzału z rogu pola karnego, kiedy Heycknes i Simonsen natarli na niego po podaniu Stielike.

W 83. minucie Liverpool uczynił jednak swoją wiktorię całkowicie pewną, kiedy rozgoryczony Vogst, sfrustrowany próbami krycia człowieka, który tej nocy był dla niego zbyt dobry, pociągnął Keegana w dół. To był rażący faul w polu karnym i Phil Neal, ze spokojem zamienił karnego na bramkę. Sędzia Robert Wurtz mógł spokojnie dmuchnąć w swój gwizdek i zakończyć to spotkanie. Borussia była przegrana, tak też wyglądali.

BORUSSIA: Kneib, Vogst, Klinkhammer, Witkamp, Bonhof, Wohiers, Simonsen, Wimmer, Stielike, Schaeffer, Heycknes.

LIVERPOOL: Clemence, Neal, Jones, Smith, Kennedy, Hughes, Keegan, Case, Heighwey, Callaghan, McDermott.

Sędzia: Robert Wurtz (Francja)

Frank McGhee

26 Maja 1977

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Wczorajszy trening - wideo  (0)
03.05.2024 20:18, Piotrek, liverpoolfc.com
Klopp: Nie ma już żadnej presji  (6)
03.05.2024 16:17, Bartolino, liverpoolfc.com
Statystyki przed meczem z Tottenhamem  (0)
03.05.2024 12:21, Fsobczynski, liverpoolfc.com
Van Dijk może nie zagrać z Tottenhamem  (24)
03.05.2024 11:35, Bajer_LFC98, liverpoolfc.com
Zdjęcia z czwartkowego treningu The Reds  (0)
03.05.2024 10:27, Bartolino, liverpoolfc.com
Liverpool wraca do Ligi Mistrzów  (8)
02.05.2024 23:39, BarryAllen, liverpoolfc.com