LIV
Liverpool
Premier League
14.12.2024
16:00
FUL
Fulham
 
Osób online 1433

Tragiczny przypadek Lucasa


Utrata Lucasa Leivy na tak długi okres, do końca sezonu, musi być dla Liverpoolu mocnym ciosem. Przez wszystkie lata, odkąd jestem związany z klubem, żaden piłkarz nie przeszedł tak trudnej drogi od potępienia do uwielbienia przez kibiców, jak Brazylijczyk.

Od początku można było dostrzec w nim talent, jednak przeprowadzka z rodzinnej Brazylii na inny kontynent w tak młodym wieku była na tyle dużą zmianą, że Lucas potrzebował więcej czasu na przystosowanie.

Osobiście uważałem, że może mu się przydać gra w innym klubie, gdzie mógłby w pełni pokazać swoje umiejętności. Podobnie było z Diego Forlanem, który po klapie w Manchesterze United osiągnął życiową formę w Atletico.

Pamiętam, jak trudne było dla mnie przejście z Ajaxu do Liverpoolu aby zastąpić w środku pola Graeme’a Sounessa. Nie wracam myślami do mojego pierwszego sezonu w Anglii z dumą. Po prostu podchodziłem do każdego kolejnego meczu, nabierałem doświadczenia, ale nie było w tym nic spektakularnego.

W takiej sytuacji zawodnik potrzebuje czasu, niestety nie wszyscy go dostają.

Mówiąc sprawiedliwie, Lucas uczepił się gry w pierwszej drużynie, a trener konsekwentnie, wydawałoby się czasem nawet że wbrew logice, decydował się na niego stawiać. Jak czas pokazał, wyszło to wszystkim na dobre.

Pokazał ogromną siłę ducha, a w ostatnich miesiącach trudno znaleźć bardziej efektywnego piłkarza na boisku. Jego współpraca z Charliem Adamem już teraz zaczynała wyglądać bardzo dobrze.

Leiva twardo stoi na nogach i wie, jakie jest jego zadanie. Takiego właśnie oparcia w linii pomocy Liverpool potrzebował w trudnych starciach z Chelsea i Manchesterem City.

Drużyna Manciniego przyjechała na Anfield jako maszynka do strzelania bramek, jednak w tej strefie boiska, z której potrafią najbardziej zranić rozpoczynając akcję bramkową był Lucas, który pokrzyżował im wszystkie plany. Trzeba pamiętać, że grał naprzeciwko takich pomocników jak Yaya Toure, który na pewno poradziłby sobie z niejednym defensywnym pomocnikiem ligi.

Liverpool wiedział, jak ciężko trzeba będzie zapracować na dobry wynik w tym meczu i konsekwentnie trzymał się swojego planu, przez co pod koniec meczu to goście powłóczyli nogami, podczas gdy The Reds szukali zwycięskiej bramki.

Jan Molby

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (1)

Gilmour 02.12.2011 13:56 #
Kurde mam wielką nadzieje, że po tej absencji nie zapomni jak się genialnie odbiera piłkę :(

Pozostałe aktualności