LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 813

Zegar tyka


W ciężkich czasach Kenny Dalglish zazwyczaj przypominał nam twardych typów, którzy swoją osobowością rozsławili liczne powieści Johna le Carré.

Zazwyczaj widzimy go jako jedngo z tych, których The Circus (odpowiednik brytyjskiego wywiadu w książkach le Carré - przyp. tłum.) z chęcią wysłałby do Moskwy, ponieważ mieliby absolutną pewność, że w razie złapania nie wyjawi on nawet rozmiaru buta.

Jednak jego wywiad w ESPN po sobotnim meczu z Boltonem był wyjątkowo nadzwyczajny. Dalglish z reguły jest mistrzem uników, tym, który odbija pytania do pytającego. Ale po porażce z Boltonem w pełni zdemolował słownie występ swoich zawodników.

- Jeśli ktoś ma aspiracje by pozostać w tym klubie przez jakiś okres czasu musi wiedzieć, że ten czas minie nim się zorientują, jeśli ich gra będzie dalej tak wyglądała.

Bardzo intrygujące jest to, że "bardzo łatwo mówić, że dekoncentrowały ich kolejne mecze, w środę i sobotę". Brzmiało to jak pozostałości po rozmowie, która dopiero co odbyła się w szatni. Musimy się zastanowić, kto podszedł do Dalglisha i powiedział mu, że miał w głowie półfinałowy mecz w Carling Cup?

Wcześniej w tym miesiącu minęła rocznica powrotu Dalglisha na stanowisko menedżera Liverpoolu i klub ma się o wiele lepiej niż w marcu zeszłego sezonu, kiedy to The Kop śpiewało "Happy Birthday" swojemu menedżerowi, podczas gdy Liverpool na boisku pokonał Manchester United 3:1. Tego popołudnia klub uciekł spod ciemnej chmury, którą przyciągnęli poprzedni właściciele oraz krótka kadencja Roya Hodgsona.

Ostatnio jednak brakuje nam konsekwencji, a problemy rzucają się w oczy. Najpierw afera Suareza. Potem kłopoty z grą, jakie przyniosła jego absencja. Niekończąca się opowieść z Andym Carrollem w roli głównej. Niemoc Stewarta Downinga. Strach, że wydanie prawie 50 milionów funtów na piłkarzy takich jak Downing, Charlie Adam i Jordan Henderson nie przyniosło skutków.

Wydanie takiej kwoty było potrzebne, by przekształcić to, co pozostało ze składu Liverpoolu w coś przypominającego drużynę, która jest w stanie zakończyć sezon na lokacie dającej prawo do gry w Lidze Mistrzów. To pierwszy sezon tej drużyny i w środę może ona zagrać w pierwszym ważnym finale od sześciu lat. Jednak miejsce w czołowej czwórce wciąż wygląda na nierealistyczne.

Liverpool to nie pierwsza z wielkich drużyn Premier League, która musi uporać się ze słabszym okresem. Manchester United, Chelsae i Arsenal już przez to przechodziły w tym sezonie. W sobotę zmieniło się jednak to, że Dalglish prawdopodobnie stracił swoją bezgraniczną dobroć - którą zaobserwować można również u wielu fanów - dla słabo grających zawodników.

Jako menedżer Liverpoolu w latach 1985-1991 rzadko kiedy musiał przechodzić przez próby cierpliwości. Krótko mówiąc - jego drużyna rzadko przegrywała. W programie "Match of the day" w sobotę, Alan Hansen przypomniał rozmowę Dalglisha z drużyną, którą słyszał wiele razy:

- Chęci, oddanie i poświęcenie - na tym skupiał swoją uwagę w rozmowach.

Jednak Hansen nigdzie nie wspomniał by Dalglish kiedykolwiek przypominał graczom czego od nich oczekuje.

Drużyna pokonana przez Bolton składała się z pięciu zawodników, których Dalglish sprowadził do klubu, a wchodzący jako zmiennik Downing był kolejnym nowym piłkarzem. To jest ewidentnie drużyna Dalglisha, a ich forma ligowa nie była wystarczająco dobra. Na szali jest jego wiarygodność, a reakcja w sobotnią noc pokazała, że nawet Kenny ma limit, po którego przekroczeniu przestanie zaciekle bronić swoich zawodników.

Tak twarde postawienie sprawy to ogromna decyzja dla każdego z menedżerów i zawsze niesie ryzyko. Można łatwo zauważyć jak daleko od stwierdzenia, że Fernando Torres zawiódł klub, jest Andre Villas-Boas. Arsene Wenger przecież też nigdy nie krytykował swoich graczy. Sir Alex Ferguson robił to bardzo rzadko i tylko kiedy trzeba było, tak jak po porażce 6:1 u siebie z odwiecznym rywalem, Manchesterem City. Jednak ponad nimi jest jeszcze Roberto Mancini, który w przeciwieństwie do reszty dość często krytykował swoich piłkarzy publicznie.

W tym sezonie Dalglish winił już sędziów oraz dość wyraźnie zaatakował FA za sprawę Luisa Suareza. Innym regularnym celem Kenny'ego są media. Teraz jednak skierował swoją krytykę na zawodników. Wymówki się skończyły. I trzeba przyznać, że stało się to we właściwym czasie.

Zaczynając od Manchesteru City w drugim meczu półfinału Carling Cup w środę, Liverpoolu ma bardzo ważną serię spotkań: Manchester United u siebie w FA Cup, Wolves na wyjeździe, Tottenham na Anfield i wyjazd z United, po którym nastąpią dwa mecze u siebie z Evertonem i Arsenalem. Rozsądnym jest stwierdzenie, by oceniać Dalglisha po sezonie, ale nadchodzące sześć tygodni pokaże na ile stać tą drużynę.

- Jeśli myślą, że mogą włączać zegar i zaraz go wyłączać to niech wiedzą, że nie mogą tego robić w tym klubie - powiedział Dalglish.

Zegar jest ostatnio dość ważnym czynnikiem w Liverpoolu. Ze wszystkich oczekiwań na 19 tytuł największym jest sezon 2015/2016. Jeśli nie wygrają ligi do końca tamtego sezonu to pobiją długością okres, w którym Manchester United nie wygrał ligi, a było to w latach 1967-1993.

Obecnie klub piłkarski to duży biznes, wiele rzeczy robi różnice między klubami, ale na końcu wszystko i tak sprowadza się do piłkarzy. Są okresy, w których ochranianie i bronienie ich podczas okresów słabej gry jest na miejscu, jednak żaden z menedżerów - a zwłaszcza Dalglish - nie może trwać wiecznie w takim stanie.

Sam Wallace

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (11)

InExtremista 23.01.2012 14:53 #
Nie chcę być nieuprzejmy, ani ujmować niczego Dalglishowi, ale nawet jemu, legendzie, tyka ten sam zegar... Trzeba być dobrej myśli.
VellDone 23.01.2012 15:34 #
Według mnie drużyna od czasu powrotu Dalglish'a zrobiła ogromny postęp. W prawie każdym meczu, prowadzimy grę, tworzymy sobie sytuacje, dobrze bronimy. Kłopot jest tylko w braku napastnika. Nie ma kto strzelać dla nas goli. 2 przemyślane transfery i powinniśmy znowu zacząć strzelać. Pamiętajmy też o tym, że w rok nie da się zbudować drużyny która walczy o mistrzostwo. Przykładem jest Manchester City. Od 2009r. wydali ogromne pieniądze i dopiero po 2 sezonach walczą o mistrza.

P.S Proszę o aktywacje konta na forum
nick: human93
LFC22 23.01.2012 15:59 #
Nie pozostaje nic innego jak spiąć po prostu tyłek. Sytuacja nie jest zła ( 6 punktów straty do top 4, mecze z Arsenalem i Chelsea u siebie, powrót Luisa Suareza) nie mówię, że się uda ale... dopóki piłka w grze wszystko jest możliwe i my kibice Liverpoolu oraz Piłkarzy Ręcznych coś powinniśmy o tym wiedzieć ;-)
Lyzwa7 23.01.2012 16:34 #
Chłopie środek Kenny'ego wygląda tak jak wygląda z powodu kontuzji Lucasa, mogę się założyć o wszystko, że trójka Steven-Charlie-Lucas grałaby bardzo dobrze.
Dwóch naszych DP jest kontuzjowanych, reszta poza Stevenem nie ma pojęcia o grze w defensywie, więc nie dziw się, że środek wygląda jak wygląda i nie wyskakuj tu, że Kenny mógł się zabezpieczyć na taką ewentualność, bo nikt nie mógł przewidzieć kontuzji żelaznego Brazylijczyka.
A o rozpieprzenie środka pretensje proszę kierować do Beniteza nie Kennetha.
AustralianMagic 23.01.2012 16:37 #
Edgaar, z Cisse się nie zgodzę... Po wyleczeniu złamania w seoznie 05/06 pomimo, że grał chyba najmniej ze wszystkich ofensywnych zawodników, to tylko Gerrard miał strzelonych więcej bramek. Do tej pory nie rozumiem jak można było go sprzedać.
Lyzwa7 23.01.2012 16:47 #
Tak i sam go potem rozpieprzył chcąc sprzedać w 2008 ALonso i kupić Barry'ego co mu się nie udało, Xabi walnął focha i odszedł, potem obiecał Mascherano, że rok później pozwoli mu odejść, Kenny'ego wtedy w klubie nie było.
Zostawił po sobie Lucasa, który dopiero za Kenny'ego zaczął wymiatać, hmm przypadek?
Steven 3 sezon jest cieniem samego siebie.

Płaczesz po Raulu, który poza strzałem nie wnosił praktycznie niczego do naszej gry, rozgrywał gorzej niż Lucas, a o jego niedokładnych podaniach nie wspominając.
Mi tam brakuje Aquilaniego, który w odróżnieniu od Raula, potrafił posyłać świetne piłki i był kreatywny+ nie bał się kontaktu z rywalem jak Portugalczyk.
pietras 23.01.2012 17:04 #
Podzielam zdanie AustralianMagic o sprzedaniu Cisse - jak dla mnie to do dziś decyzja o jego sprzedaży wygląda na sabotaż

Przed tym sezonem myślałem, że wróci na Anfield no ale gra w Lazio i trzeba się z tym pogodzić:(
Lyzwa7 23.01.2012 17:09 #
Frank rozgrywa najgorszy sezon w karierze w Chelsea, więc nie dziw się, że siedzi;) Taa tyle, że wtedy wszyscy strzelali bramki, a szczególnie Kuyt, który teraz zawodzi najbardziej to nie problem graczy, bo i Carroll i Downing i Adam strzelali całkiem sporo w zeszłym sezonie.
Mascherano chciał odejść już wtedy gdy odchodził Xabi, ale Benitez powiedział, że puści tylko jednego, padło na Xabiego, a Javier dostał obietnicę, że jeśli Barcelona za rok się zgłosi to go puszczą.
Tak wątpię w to, zawsze irytował mnie swoją niedokładnością i "cipowatością" parę bramek tego nie zmieni. Tak samo z Maxim- strzela, ale poza tym mało co wnosi do naszej gry i wolę, żeby siedział na ławie, albo grał na szpicy.
Radek90 23.01.2012 17:23 #
Za długo był miękki Kenny................teraz jak będzie bardziej twardy moze się cos zmieni jak nie to zegar Kinga jako managera też w końcu musi minąć
deco 23.01.2012 18:43 #
Stare przysłowie mówi że lepszy lew dowodzący owcami niż owca dowodząca lwam,i a problem Liverpool'u wynika z tego iż Kenny Dalglish to wielka postać dla naszego klubu i takich ludzi nie wyrzuca się z klubu od tak poprostu musi spojrzeć w lustro i powiedzieć że dawne lata mineły, a football jaki reprezentuje liverpool jest jakby z innej epoki.
Glodzilla 23.01.2012 21:14 #
Nic nie może przecież wiecznie trwać.. (mam na myśli porażki LFC).

Pozostałe aktualności

Liverpool wraca do Ligi Mistrzów  (1)
02.05.2024 23:39, BarryAllen, liverpoolfc.com
Jaros z Pucharem Austrii  (1)
02.05.2024 13:27, Ad9am_, liverpoolfc.com
Wieść, na którą John W. Henry czeka od lat  (4)
02.05.2024 10:54, Bartolino, Liverpool Echo
Koniec sezonu dla Bobby'ego Clarka  (0)
01.05.2024 19:11, Margro1399, liverpool Echo
Achterberg po 15 latach opuści klub  (16)
01.05.2024 13:54, AirCanada, The Athletic