AVL
Aston Villa
Premier League
13.05.2024
21:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1369

Owen i Carra - 2 przyjaciele z boiska


Jamie Carragher i Michael Owen mieli te same marzenia jako młodzi chłopcy, te same cele jako koledzy z jednego pokoju, i zrealizowali wiele młodzieńczych marzeń jako piłkarze Liverpoolu i reprezentacji Anglii. Z końcem obecnego sezonu obaj legendarni zawodnicy zakończą swoje bogate kariery.

Emerytura zbliża się wielkimi krokami – jak się z tym czujecie?

MO: Podjąłem tę decyzję jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia, ale kiedy słyszę tę informację podawaną w telewizji, to co innego. Oglądam wywiady z byłymi zawodnikami oraz kolegami z drużyny i wtedy nastrój się pogarsza. Nie spodziewałem się również reakcji mojej rodziny – wydawali się tak samo przybici jak ja.

JC: To również koniec drużyny Owenów i ich Chryslera.

MO: Kiedy grałem w Liverpoolu, cała moja rodzina – mama, tata, bracia i siostry jeździli wszędzie, aby mnie oglądać. Dzieliłem wtedy pokój z Carrą, który zawsze przed meczem pytał: "Przyjeżdża dziś drużyna Owenów?" Musieliśmy kupić Chryslera, który był większy od zwykłego samochodu i mógł pomieścić wszystkich.

JC: Moja mama widziała mnie w akcji tylko cztery razy. Raz w finale rozgrywek młodzieżowych, raz w moim meczu benefisowym. Nie pojechała jednak do Stambułu, ale widziała finał w Atenach. Była również na trybunach na jednym z półfinałów przeciwko Chelsea. Oczywiście przyjedzie obejrzeć mój ostatni mecz.

MO: Twój tata też tam będzie. Pamiętasz, co działo się w Walencji? (śmiech)

JC: Wyszliśmy z hotelu i zobaczyliśmy ogromną rzeszę kibiców, którzy wręcz oszaleli na nasz widok. Wtedy Michael krzyknął: "Hej, to twój tato!" Siedział pijany na czyichś ramionach i śpiewał.

MO: To było coś fantastycznego. Carra senior był liderem tych kibiców.

Jaką rolę w waszym piłkarskim życiu spełnili ojcowie?

JC: Zawsze potrzebny jest ktoś, kto zabierze cię na pierwszy mecz, kupi ci pierwsze buty. To może być zarówno mama jak i dziadek, ale dla większości piłkarzy tym, który zainteresował ich futbolem, był ich tata. Ojciec Michaela był zawodowym piłkarzem, mój miał wielką pasję, trenując drużyny grające w lidze niedzielnej.

MO: To bezlitosna gra. Jeśli nie jesteś wystarczająco dobry – odpadasz. Ludzie myślą, że po prostu rośniesz i stajesz się piłkarzem, ale do tego trzeba mieć bardzo dużo szczęścia. Zarabiasz wielkie pieniądze, ale za tym stoją lata ciężkiej pracy. Nie policzę już tych kilometrów, które tata przebył, aby wozić mnie na treningi. Nastały czasy, w których to ja jestem teraz taksówkarzem dla moich dzieci. Gdy jako młody chłopiec strzeliłem piękną bramkę, nie interesowało mnie zanadto, czy ogląda mnie 5000 osób. Wystarczyło, żebym zobaczył za bramką mojego uśmiechniętego ojca. Zakończenie kariery jest zarazem zakończeniem ważnego etapu w jego życiu.

Czy pamiętacie swoje pierwsze spotkanie?

MO: Poszedłem do szkoły w Lilleshall, do której kilka lat wcześniej uczęszczał Jamie. Słyszałem, że dał nauczycielom nieźle w kość.

JC: Nauka nie była moją mocną stroną.

MO: Wtedy go nie spotkałem, ale z opowiadań nauczycieli wywnioskowałem, że gość musiał być prawdziwym potworem.

JC: Nasz pierwszy wspólny mecz graliśmy przeciwko Manchesterowi United w rozgrywkach Młodzieżowego Pucharu Anglii. Michael ustrzelił wówczas hat-tricka.

MO: Można powiedzieć, że żyliśmy razem. Od początku mieszkaliśmy w jednym pokoju, dzieliliśmy się swoimi problemami w hotelu itp. Myślę, że nie ma już rzeczy, o której byśmy o sobie nie wiedzieli. Widziałem Carrę, kiedy był w największym dołku – on może powiedzieć to samo o mnie.

Jamie wciąż gra w pierwszym składzie Liverpoolu. Michael, rozumiesz jego decyzję o zakończeniu kariery?

MO: Oczywiście, on nadal mógłby grać, a ja dałbym radę strzelić jeszcze kilka goli w Premier League, ale jak to mówią, trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść. Jest wielu piłkarzy, którzy kochają ten sport i decydują się grać do późnego wieku w niższych ligach, ale taka perspektywa mnie nie pociąga, z całym szacunkiem dla nich. Rozumiem, dlaczego Carra zdecydował się na emeryturę. Mam 33 lata i czuję, że mógłbym pograć jeszcze 2-3 lata, ale czy grałbym na tym samym poziomie, co przed laty? Nie sądzę. Staję się coraz wolniejszy i słabszy. To przykre i frustrujące, kiedy ma się świadomość, że kiedyś byłeś dobry, a teraz jesteś tylko przeciętny.

Zatem czujecie się spełnieni?

JC: Michael wszedł na piłkarską scenę błyskawicznie, ja robiłem postępy małymi kroczkami. Nasze kariery poszły innymi drogami, ale w ostatecznym rozrachunku są do siebie podobne. Może z wyjątkiem tego, że ja nie zostałem piłkarzem roku.

MO: Zawsze chciałem grać na najwyższym z możliwych poziomów. Do Stoke przeszedłem, aby mieć więcej okazji do grania niż w Manchesterze. Chciałem trochę się podnieść, po tym, jak z hukiem wyleciałem z United, tak się jednak nie stało. Mimo wszystko jestem z siebie dumny, ale i sfrustrowany tym, że długotrwała kontuzja pozbawiła mnie jednego z największych atutów – szybkości.

JC: Który napastnik w wieku 33 lat jest tak samo dobry, jak w wieku 17? Ludzie mówią: „Spójrz na Scholesa i Giggsa”. Owszem, wspaniali piłkarze, ale jeśli grają nieco gorzej, nie ma to większego wpływu na grę całego zespołu. Jeśli ja gram słabszy mecz, to może kosztować Liverpool straconą bramkę. Przed ostatnim meczem z Chelsea, zastanawiałem się, czy poradzę sobie z szybkim Torresem. Grając w takim klubie jak Liverpool, presja jest większa, co ma wpływ na decyzję o zakończeniu kariery. Podejrzewam, że nie zastanawiałbym się nad tym, grając w innym klubie.

Zdobywaliście razem Puchar Anglii, Puchar UEFA i Puchary Ligi, graliście również w Lidze Mistrzów. Który moment w karierze uważacie za najwspanialszy?

MO: Ten, w którym byliśmy młodzi i wchodziliśmy do drużyny.

JC: Wszystko było nowe. Debiut w Liverpoolu, później w reprezentacji Anglii, pierwsze trofeum. Z każdym kolejnym wyzwaniem pojawiały się nowe emocje. Przed każdym nowym sezonem stawiałem przed sobą cel – w tym sezonie chciałem dobić do 700 spotkania w karierze.

MO: Kiedy byliśmy młodzi, każdy mecz był bardzo ekscytujący. W sobotni poranek ubierałem się, jechałem na Anfield. „Strzelę gola, wygramy mecz”. To było marzeniem każdego. W wieku 17, 18, 19 lat nie mogłem zasnąć w nocy przed meczem. Te czasy już minęły.

Jakie ambicje mieliście jako kumple z jednego pokoju?

MO: Mówi się, że piłkarze myślą tylko o sesjach do magazynów, nowych samochodach, panienkach i tym, gdzie spędzą kolejną noc. My cieszyliśmy się z gry, szczególnie Jamie. Był zdesperowany, żeby wygrywać z Liverpoolem. Gdy przegraliśmy, czuliśmy się wypatroszeni i mieliśmy zrujnowany cały tydzień.

JC: Ja mam tak nadal.

Michael, ludzie uważają, że nie ty nie czujesz już tego do Liverpoolu.

MO: Gdybym miał głowę na karku, kiedy byłem młody, mogłoby być inaczej. Wtedy chciałem po prostu grać i strzelać gole w każdym meczu, być bohaterem dla wszystkich i czuć ich uwielbienie. Ne zrobiłem nic złego, ale jak wspomniał Carra, najpiękniejszą bramkę w karierze strzeliłem w barwach reprezentacji, nie Liverpoolu. Nie pochodzę z Liverpoolu. Moi rodzice owszem, ale tata kończył karierę w Chester - tam zatem się wychowałem. To była pewna przeszkoda, bo wokół siebie miałem mnóstwo Fowlerów, McManamanów, Gerrardów i Carragherów. Trochę mnie to denerwowało, ponieważ Liverpool naprawdę był w moim sercu. Być może strzelanie bramek w Mistrzostwach Świata, mieszkanie poza miastem i późniejsza przeprowadzka do Madrytu podziałały na moja niekorzyść.

JC: Ian Rush odszedł z klubu, ale wrócił jako bohater. Nadal współczuję Steve’owi McManamanowi. Ludzie mają mu za złe, że odszedł za darmo. Michael z kolei przyszedł do nas za darmo, a odszedł za 8 milionów funtów. Mówi się, że klub powinien go sprzedać za co najmniej 20 milionów. Byłem rozczarowany decyzją Michaela. „Gdzie byłeś, kiedy graliśmy w Stambule?” – zapytałem. W 2001 roku w Cardiff, Michael w pojedynkę wygrał dla nas Puchar Anglii, strzelając w finale z Arsenalem dwie bramki. Mówiono o tym meczu przez wiele tygodni. To był jeden z największych sukcesów Liverpoolu, od momentu ostatniego mistrzostwa Anglii.

Jamie, próbowałeś odwieść go od przenosin do Madrytu?

JC: Mówiłem mu, że nie przebije się do składu, mając za konkurentów Raula i Ronaldo. On odpowiedział: Tutaj mam przed sobą Fowlera i Collymore’a. "Fair play", pomyślałem.

MO: Nie powinienem żałować. Tak naprawdę nigdy nie chciałem opuszczać Liverpoolu. Gdybym mógł wyjechać tam na tydzień, zagrać z tymi wszystkimi gwiazdami w jednej drużynie i wrócić do the Reds, byłbym zachwycony. Myślałem, że podobnie jak Ian Rush, wrócę po roku. Bardzo na to liczyłem, ale z różnych powodów nie udało się tego zrealizować.

Co macie zamiar robić pierwszego dnia po zakończeniu sezonu?

JC: Uwielbiam okres przygotowawczy. Powrót do treningów przy pięknej pogodzie, to zupełnie jak powrót do szkoły. Powiedziałem chłopakom, że będę im wysyłał zdjęcia z plaży, kiedy oni będą wysiadali z samolotu w Australii po 24 godzinach podróży. Wiem, że wielu piłkarzy przestaje o siebie dbać po zakończeniu kariery, ja jednak chcę pozostać w formie.

MO: Jestem przygotowany do emerytury. Taka kolej rzeczy, każdy musi przez to przejść. Chcę spróbować innych rzeczy. Okres przygotowawczy zawsze był ekscytujący, ale pod koniec pojawiał się strach, bo każda drużyna, w której grałem wylatywała w dalekie strony świata na kilka tygodni, co było dla mnie dość trudne.

Czy bierzecie pod uwagę karierę trenerską?

JC: Wystarczy spojrzeć na Fergusona, czy Mourinho. Każdy chciałby być na ich miejscu – prowadzić świetne zespoły, wygrywać mecze, puchary. Należy jednak pamiętać, jaką drogę przeszli. Mourinho przez lata był tłumaczem i asystentem. Brendan Roders też nie został trenerem Liverpoolu „z miejsca”. Pracuje w tym zawodzie już 20 lat. Czy jestem przygotowany do tego, by pracować w akademii jako trener? Możliwe, ale to nie jest moim nadrzędnym celem.

MO: Do tego zawodu człowiek uczy się całe życie.

JC: Nie jestem pewien, czy gracze, którzy są w naszej sytuacji poszliby tą samą drogą. Pomyśl tylko, jak wiele pracy trzeba, aby wejść na szczyt. Moim zdaniem bardzo niewielu piłkarzy z czołówki jest przygotowanych do tego.

MO: Pewnego dnia zdasz sobie sprawę z tego, czego się nauczyłeś i pomyślisz: „dałbym sobie szansę”. Jeśli bardzo zatęsknię za futbolem, na pewno tego doświadczę. Zastanawiam się tylko, czy stać mnie na 10-15 lat ciężkiej pracy, aby znów wejść na szczyt.

Opiszcie się wzajemnie w kilku słowach.

MO: Agresywny, bezpardonowy. Człowiek z wielką pasją.

JC: Łakomczuch.

MO: Spadaj!

JC: Szalona szybkość, piękne bramki i duża odporność psychiczna.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (7)

Hulus 26.04.2013 12:48 #
Ja rozumiem, że Carra przechodzi na piłkarską emeryturę, ale czemu do wywiadu podpiął się Owen, który zrobił to kilka ładnych lat temu? :)
AirCanada 26.04.2013 12:50 #
Świetny ten wywiad! Mimo, iż Owen mi w nim nie do końca pasuje ... no ale ... :)
Szpieg 26.04.2013 13:35 #
Hulus - przecież Owen grał w Stoke . Ok ok.... Niech Ci będzie :)
AndyLFC 26.04.2013 13:38 #
A nie mogli by poczekac rok? Owen by wrocil i razem MO, JC i SG zdobyli mistrza i rpzeszli na emeryture, to by bylo cos wspaniałego
Noodles 26.04.2013 14:19 #
A potem wyłączyłbyś Pesa.
Daniel_LFC 26.04.2013 16:41 #
Jak to czemu Owen się pojawił w tym wywiadzie, razem zaczynali kariery, teoretycznie po tym sezonie razem skończą, razem byli w pokoju..
Swoja drogą, Carragher to wielki człowiek, a Owen takie nie wiadomo co(Wnioskuje po wywiadzie), mimo wszystko fajnie było ich dwóch tutaj zobaczyć.
Sagittarius 26.04.2013 18:20 #
Szkoda tylko, ze Carra odejdzie z klasa a Owen w kazdym meczu ''dawnych gwiazd'' itp bedzie sie spotykal z mieszanina gwizdow i oklaskow. Widac dojrzalosc u Jamiego, widac wole walki i calkowite oddanie klubowi. Po latach Michael moze zrozumie, ze zamiast dozgonnego bohatera stal sie roznobrawna flaga. Powiewajaca w prawo i w lewo w zaleznosci od tego jak mocny uderzy w nia powiew gotowki.

Pozostałe aktualności

Stefan Bajcetic o powrocie do gry  (0)
06.05.2024 18:57, Bajer_LFC98, liverpoolfc.com
Rodzinne miasto Slota wierzy w jego sukces  (0)
06.05.2024 18:36, B9K, Sky Sports
Elliott graczem meczu z Tottenhamem  (0)
06.05.2024 17:49, AirCanada, własne
Skrót meczu  (0)
06.05.2024 13:45, Piotrek, liverpoolfc.com
Stu: Gakpo potrzebuje pewności siebie  (1)
06.05.2024 10:06, Loku64, thisisanfield.com
Keane: Jako zawodnik chciałbym grać dla Kloppa  (1)
06.05.2024 09:44, Ad9am_, Liverpool Echo