AVL
Aston Villa
Premier League
13.05.2024
21:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 981

Trzy kropki: Mecz z United


Liverpool odniósł wczoraj na Old Trafford drugą porażkę z rzędu, tym razem w Pucharze Ligi, ale do gry powrócił za to Luis Suárez, któremu poświęciliśmy rzecz jasna kilka słów. Zapraszamy na najnowsze wydanie „Trzech kropek”.

O ogólnym przebiegu meczu… (Zubol)

Zagraliśmy dotychczas siedem spotkań w bieżącej kampanii. Podzielmy każde spotkanie na pół: wygraliśmy pięciokrotnie pierwszą połowę, dwa razy ją zremisowaliśmy. Drugie 45 minut spowite jest gęstą, ciemną mgłą. Zero zwycięstw, trzy remisy (w tym jeden wybroniony w ostatnich sekundach przez Mignoleta w spotkaniu ze Stoke) i aż cztery porażki (w tym z Notts County). Naprawdę nie wiem, co dzieje się z drużyną Rodgersa, gdy ta schodzi do szatni w przerwach meczów, bowiem wygląda to tak, jakby przez 15 minut piłkarze ze sztabem trenerskim grali zacięcie w makao bądź pokera. Podobnie jak podczas walki o ligowe punkty z Southampton, tak i teraz tracimy gola tuż po wznowieniu gry. Ponownie ze stałego fragmentu – naszej zmory z poprzedniego sezonu. Nie pamiętam tak słabego Manchesteru. Notabene wystawiającego rezerwowy skład! Giggs i Jones w środku pola powinni zostać stłamszeni, pożarci i strawieni przez Gerrarda, Lucasa i Hendersona. Nie zdominowaliśmy jednak Czerwonych Diabłów. Pierwsza połowa była zacięta, z przewagą przyjezdnych, obfitująca w wiele akcji podbramkowych. Druga podporządkowana została przez szybko strzeloną bramkę. Choć gospodarze drżeli o końcowy wynik, choć Suárez starał się za dwóch, to nic się nie zmieniło i wracaliśmy na tarczy. Teraz pozostaje nam żałować tak wielu niewykorzystanych okazji tak mocno, co faktu, że Daniel Sturridge nie przyjechał z drużyną na ten arcyważny pojedynek. Wrócił Luis, lecz zagubił się gdzieś pod Old Trafford były grajek Chelsea. Jego nam wczoraj najbardziej brakowało.

O powrocie do gry Suáreza… (Navi)

Przyznam, że miałem pewne obawy co do powrotu Luisa. Brendan przyznawał, że pomimo indywidualnego treningu, jaki przeszedł napastnik, powrót do pełnej formy zajmie mu trochę czasu. Suárez jednak zaskoczył nas ponownie i podkreślił, że jest zawodnikiem klasy światowej. Urugwajczyk był jedną z najjaśniejszych postaci tego meczu – to jego zagrania zazwyczaj decydowały o ofensywnych akcjach zespołu. Dobrze dogrywał do kolegów i tylko ich nieporadność spowodowała brak strzelonych goli na koncie the Reds. Brakowało nam zawodnika, który jednym ruchem mógłby otworzyć drogę do bramki rywala. W środę zobaczyliśmy Suáreza w pełnej krasie – szybkiego, walecznego i błyskotliwego.

O słabej skuteczności… (PiotrekB)

Jeśli spojrzymy na statystyki dotyczące strzałów na bramkę nie zauważymy wielkiej różnicy pomiędzy Liverpoolem a Manchesterem – tak naprawdę oba zespoły rozdzielił tylko gol Hernándeza. Nasza skuteczność przypominała czasy najczarniejszej „Hodgsoniady”, the Reds uderzyli w światło bramki zaledwie trzykrotnie (!), a żadna z tych prób w najmniejszym stopniu nie zagroziła bramce United. Ciągle odczuwamy brak Coutinho, jeśli chodzi o kreowanie sytuacji, ale musimy wyraźnie powiedzieć, że obecność Suáreza mocno poprawiła naszą grę, zwłaszcza, jeśli porównamy to z poprzednim meczem. Wtedy brak jakiegokolwiek „magika” w zespole dał się odczuć gołym okiem, a nie oszukujmy się, skuteczność pod bramką rywala w olbrzymiej mierze zależy od jakości podania. Nieśmiałość w konstruowaniu akcji możemy tłumaczyć ciągłymi zmianami formacji przez Rodgersa, ale jakąkolwiek opcję wybierze północnoirlandzki szkoleniowiec, nie może tolerować braku pomysłu na grę, czy gry na alibi. Jedyne, co pozytywnie nastraja na przyszłość to zalążek udanej współpracy na linii Moses – Sturridge – Suárez. Kiedy dołączy do nich Coutinho, nasze problemy powinny być mniej widoczne.

O błędach w kryciu przy stałych fragmentach… (Navi)

Zespół czekają trzy dni ciężkiej pracy nad poprawą tego elementu. Drugi raz z rzędu tracimy bramkę z rzutu rożnego, która okazuje się trafieniem na wagę zwycięstwa przeciwnika. Należy też nadmienić, że w obu przypadkach wkład w straconego gola miał Steven Gerrard – w spotkaniu z Southampton kapitan nie potrafił wybić piłki z linii bramkowej, a w starciu z Czerwonymi Diabłami nie przeciął dośrodkowania do Hernándeza. Moje odczucia są jednak pozytywne – obrona ostatnimi czasy spisuje się na medal i czuję, że po naprawie tych dwóch kuriozalnych błędów drużyny, zespół wróci na odpowiedni tor.

O odpadnięciu z Pucharu Ligi… (Zubol)

Puchar Ligi – pejzaż niezgodności i nieścisłości logicznych każdego fana. Z jednej strony – nikt tych rozgrywek nie traktuje poważnie i nigdy zapewne nie zyskają wielkiego splendoru na świecie, ba, nawet na Wyspach wydaje się to niemal niemożliwe. Niemniej zwycięstwo w nich bardzo cieszy! Istna kwadratura koła. Mając na względzie fakt, iż nie skalamy swego oblicza w tym sezonie grą w europejskich pucharach, toteż jak najdłuższa przygoda w krajowych rozgrywkach byłaby dla Liverpoolu jak najbardziej wskazana i wręcz pożądana. Mało tego – niektóre mecze Pucharu Ligi na bardzo długo pozostają wyryte w pamięci. Na przykład jak finał z roku 2003 przeciwko… United. W dzisiejszych okolicznościach więc postawię krótki, subiektywny werdykt: bardzo szkoda, po raz pierwszy, że odpadliśmy. Bardzo szkoda, po raz drugi, że przydarzyło nam się to z Czerwonymi Diabłami.

O spotkaniu z Sunderlandem… (PiotrekB)

Tak jak United w środę z powodzeniem podniosło się z upokarzającej porażki w derbach Manchesteru, tak teraz Liverpool ma okazję wyjść z serii meczów, w których przyćmił świetne wrażenie z początku ligowej kampanii. Kibice podchodzili z lekką głową do spotkań ze Swansea i Southampton, ale rzeczywistość okazała się o wiele bardziej brutalna niż stereotypy o łatwych do pokonania ligowych słabeuszach. Tym razem wiele wskazuje, że może być inaczej. Podopieczni Rodgersa zmierzą się z zespołem pogrążonym w wielkim kryzysie, okupującym ostatnie miejsce w tabeli, który niedawno stracił menedżera i któremu jako jedynej drużynie Premier League nie udało się dotąd odnieść zwycięstwa. Czy może zdarzyć się teoretycznie łatwiejszy rywal do przełamania słabej formy? Jeżeli Brendan zdoła odpowiednio ułożyć the Reds na nowo, budząc w nich żądzę zwycięstw, ten mecz może stać się punktem zwrotnym, na którym zbuduje nową serię dobrych rezultatów. Ale jeśli nie zdoła na czas wyeliminować słabości Liverpoolu, to czeka nas trudny, wyjazdowy mecz z piekielnie zmotywowanym rywalem gryzącym każdy centymetr trawy, a nam może zabraknąć argumentów.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (6)

Oski_LFC 26.09.2013 23:04 #
@Szczepan45 - Od trzeciej rundy, czyli początek stycznia.
galthar 26.09.2013 23:18 #
W 100% popieram lukasa306 :D I nie obwiniałbym Kapitana za gol z United, bo gdyby Enrique pobiegł za Chicharito gola by nie było, proste.
burmanek8 26.09.2013 23:59 #
Co nie zmienia faktu że Steven gra ostatnio fatalnie i jemu i klubowi wyszło by na dobre gdyby dostał trochę odpoczynku. Co się dzieje z Allenem? Wydaje mi się, że to on powinien wskoczyć do składu za naszego kapitana.
PiotrekLFC8Gerro 27.09.2013 07:13 #
"Należy też nadmienić, że w obu przypadkach wkład w straconego gola miał Steven Gerrard – w spotkaniu z Southampton kapitan nie potrafił wybić piłki z linii bramkowej, a w starciu z Czerwonymi Diabłami nie przeciął dośrodkowania do Hernándeza"
hahaha, ale mnie rozbawił ten fragment!
Ja rozumiem ze Gerro nie gra najlepszego sezonu w karierze, że pozycja na boisku powoduje że nie może grać tak jak najbardziej lubi, ale do jasnej cholery nie szukajcie problemu tam gdzie go nie ma. Bramki są zawalone w 100% przez osoby "kryjące" strzelców. Choć o wielkim kryciu ciężko tam mówić.
Ale twierdzenie że zawalił gola bo nie dał rady wybić piłki z linii bramkowej... śmiech na sali.
fafarafa 27.09.2013 08:24 #
Zgoda z tym, ze nie zawalił bramki/ bramek, ale sami musicie przyznać , ze SG jest najzwyczajniej przemęczony i powinien odpocząć. Nie należy na sile ustawiać go w środku pola skoro nie jest w stanie na ta chwile grac na swoim poziomie i go zdominować.
Navi 27.09.2013 11:44 #
Fakt, mój błąd - jeszcze raz obejrzałem te stracone bramki i faktycznie kapitan nie miał przy nich nic do gadania.

Pozostałe aktualności

Stefan Bajcetic o powrocie do gry  (0)
06.05.2024 18:57, Bajer_LFC98, liverpoolfc.com
Rodzinne miasto Slota wierzy w jego sukces  (0)
06.05.2024 18:36, B9K, Sky Sports
Elliott graczem meczu z Tottenhamem  (0)
06.05.2024 17:49, AirCanada, własne
Skrót meczu  (0)
06.05.2024 13:45, Piotrek, liverpoolfc.com
Stu: Gakpo potrzebuje pewności siebie  (1)
06.05.2024 10:06, Loku64, thisisanfield.com
Keane: Jako zawodnik chciałbym grać dla Kloppa  (1)
06.05.2024 09:44, Ad9am_, Liverpool Echo