LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1137

Trzy kropki: Mecz z Evertonem


Sobotnie derby Merseyside przyniosły kibicom wiele emocji, a w meczu zobaczyliśmy łącznie aż sześć bramek. W najnowszym wydaniu „Trzech kropek” poruszyliśmy jak zwykle najważniejsze kwestie.

O ogólnym przebiegu meczu (sezonu?)… (PiotrekB)

Derby Merseyside zapracowały na swoją renomę latami zażartych pojedynków, ale to właśnie sobotnie spotkanie mogłoby posłużyć za wizytówkę tego piłkarskiego szlagieru. Nie zabrakło w nim walki, zwrotów akcji, kontrowersji i przede wszystkim bramek. Trzeba przyznać, że było prawdziwą ucztą dla oczu każdego postronnego obserwatora, ale kibice Liverpoolu i Everonu spędzili 90 minut w stanie przedzawałowym… Remis to sprawiedliwy wynik, jednak gdybym miał wybrać drużynę bardziej zasługującą na zwycięstwo, byłby to zespół Martíneza. Umiejętnie wykorzystał słabość środka pola the Reds, mocno naciskał przez całe spotkanie, nie zabrakło mu determinacji, by dwukrotnie odrabiać straty i w końcu wyjść na prowadzenie. Był o wiele groźniejszy od przeciwnika. Liverpool wielce ucierpiał na kontuzji Sturridge’a – bramkostrzelny napastnik bardzo późno pojawił się na boisku. Wprawdzie uratował wynik w ostatnich minutach, jednak możemy się tylko domyślać, ile szans mógłby stworzyć, gdyby Rodgers dał mu więcej czasu. Tak czy inaczej, zarówno the Reds, jak i the the Toffees nie mają powodów, by chodzić z opuszczoną głową – oba zespoły stworzyły wyśmienite, emocjonujące widowisko.

O wystawionym składzie… (Oski_LFC)

Flanagan Flanaganem, Allen Allenem, ale panie Rodgers, nie można trzymać najlepszego, powtarzam, najlepszego obrońcy w drużynie na ławce, zwłaszcza w starciu z Lukaku. Szkoda, że nie wykorzystaliśmy potencjału Sakho, bo Belga mógł zatrzymać tylko on. Uraz Sturridge’a również nieco zmartwił, ale Daniel zrobił swoje w końcówce spotkania. Flanagan natomiast spisał się naprawdę dobrze i to cieszy.

O straconych bramkach… (Raf)

Gdyby zliczyć wszystkie debaty, artykuły, opinie kibiców i ekspertów – dotyczące zachowania zawodników Liverpoolu podczas stałych fragmentów gry – to ich liczba znacznie by przerosła rokowania co do przyrostu naturalnego Chin. O ile udało się zdobyć gole w tym elemencie, to najwyraźniej było to tak wielką anomalią, że piłkarze przypomnieli sobie, że zwyczajowo gole w tych okolicznościach nie zdobywają, a tracą. Szybko więc tradycji stało się zadość. Trzeba przyznać, że widowiskowość derbów przysłoniła nieco obraz fatalnego zachowania piłkarzy podczas rzutów rożnych i wolnych.

O niezniszczalnym Suárezie… (Oski_LFC)

Wciąż się zastanawiam, jakim cudem Suárez nie odniósł poważnego urazu po starciu z Mirallasem. W pierwszym momencie bałem się o najgorsze, ale została tylko „mała” ryska. Rywal oczywiście czerwonej kartki nie otrzymał, ale tego nie warto komentować. Bramka z rzutu wolnego wybitna, a ogólna gra wcale nie gorsza. Siedem meczów i dziewięć goli. Czy trzeba coś jeszcze dodawać?

O interwencjach Mignoleta… (PiotrekB)

Po raz pierwszy od lat Liverpool może się pochwalić bramkarzem o poziomie adekwatnym do aspiracji klubu. Najwyższy szczebel rywalizacji powoduje, że najmniejsze detale rzutują na przebieg całego spotkania (a bywa, że i sezonu…). Simon Mignolet po raz kolejny udowodnił swoją klasę pomiędzy słupkami: to dzięki jego interwencjom zawdzięczamy punkt zdobyty na Goodison Park. Kulejący środek pola przepuszczał ataki piłkarzy Evertonu jak sito, co powodowało spore problemy naszej obrony. Na szczęście tuż za nimi czuwał Belg, odbijający ataki the Blues jak ściana. Rzadko kiedy bramkarz, który wpuści trzy bramki zostaje graczem meczu, taki stan rzeczy możemy porównać tylko z pamiętnym zwycięstwem nad Manchesterem United, kiedy mimo hat-tricka Kuyta to Suárez zgarnął tytuł najlepszego piłkarza na boisku. Liverpool bez Mignoleta byłby teraz zupełnie innym zespołem, najprawdopodobniej o wiele mniejszym dorobku punktowym i odpowiednio – ligowych aspiracjach. Gdyby nie postawa graczy z pola Belg mógłby śmiało myśleć o Złotych Rękawicach.

O następnym spotkaniu z Hull… (Raf)

Pojedynek, który trzeba wygrać. Nie przez sytuację w tabeli. Nie przez chęć odniesienia zwycięstwa po, bądź co bądź, niezwykłych derbach. Ale ze względu na klasę rywala. Przydomek przeciwnika może i straszny, ale siła ofensywy mogłaby zaimponować jedynie przy porównaniu, że piłkarze Hull City strzelili tyle samo bramek, co Tottenham. Wymagajmy więc pewnego zwycięstwa.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (6)

PiotrekLFC8Gerro 26.11.2013 10:10 #
Najbliższe 5 spotkań to 15 punktów. Wszystkie mecze z serii "trzeba wygrać". Nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Pięciu słabych rywali z których tylko West Ham mółby stawiać opór. Tottenham z taką grą jak przez CAŁY SEZON nie powinien nam sprawić kłopotów. Do tego 2 beniaminków i drużyna walcząca o utrzymanie i gotowa na przyjęcie kolejnego hat-tricka od Suareza (Norwich). Oczekuję 15 punktów, będę zadowolony z 12 jeśli porażka nie będzie z KFC.
Lyzwa7 26.11.2013 10:18 #
A ja mam nadzieję, że skończymy grać Lucasem i Gerrardem w środku(ew. na takie Hull może być), skończymy ze słowacką tykającą bombą w obronie i zaczniemy znowu grać piłką.
PiotrekLFC8Gerro 26.11.2013 12:10 #
Akurat Skrtel gra lepiej niż Agger.
Hasan 26.11.2013 14:04 #
@PiotrekLFC8Gerro

rozumiem ,że premiership ogladasz 1 sezon!z beniaminkami grac to masakra-nie czuja respektu przed nikim i nie mają nic do stracenia tylko zyskania,o presji.Totenham to rywal z którym lfc gra słabo i nie nma co sie napalać ,że ich rozjedziemy na luzie(choć po cichu na to liczę).skupmy sie na kolejnym meczu i tylko na danej kolejce a punktaski bedziemy liczyc na koniec sezonu.jestem od kibicowania a nie od kalkulacji,nie chce jak co sezon na 5 kolejek do konca obliczać nasze matematyczne szanse na top 4!wierze w chłopaków i czekam na powrót do elity bo szansa jest wyborna(a okienko transferowe już w styczniu :D)
AgrafkoV 26.11.2013 16:27 #
No pewnie, że Sakho na ławce to był błąd :D
PiotrekLFC8Gerro 26.11.2013 21:51 #
@Hasan może nie zdajesz sobie sprawy ale to że gra się ciężko nie zmienia faktu ze te mecze TRZEBA wygrać. Z kim jak nie z nimi? Może z MU/City?arsenalem/Chelsea gra się łatwiej? Oczywiście że dużo ciężej. Tak więc te teoretycznie prostsze mecze trzeba wygrać bez żadnego gadania.

Pozostałe aktualności

Slot: Możecie nazywać mnie Arne  (0)
04.05.2024 22:29, Vladyslav_1906, thisisanfield.com
Elliott podsumowuje sezon  (0)
04.05.2024 21:12, BarryAllen, liverpoolfc.com
Postecoglou przed meczem z Liverpoolem  (0)
04.05.2024 15:03, Mdk66, Sky Sports
Liverpool - Tottenham Hotspur: Wieści kadrowe  (0)
04.05.2024 11:55, Wiktoria18, liverpoolfc.com
Wczorajszy trening - wideo  (0)
03.05.2024 20:18, Piotrek, liverpoolfc.com
Klopp: Nie ma już żadnej presji  (7)
03.05.2024 16:17, Bartolino, liverpoolfc.com