LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1122

Carra przed meczem z Chelsea


Gdy po raz pierwszy spotkałem Brendana Rodgersa, był już na stanowisku menedżera Liverpoolu. Rozmawialiśmy o przyszłości i wspomniał mi o możliwości włączenia mnie do jego sztabu szkoleniowego – pisze Jamie Carragher.

Jednak od razu mu powiedziałem, że zakończę karierę na koniec sezonu, więc nasze stosunki robocze będą utrzymywać się zaledwie 12 miesięcy.

Swoją decyzję ogłosiłem w lutym, ale kilka tygodni później Brendan zaprosił mnie w Melwood na kolejną rozmowę.

Zapytał mnie, czy rozważyłbym odłożenie decyzji o kolejny sezon. Moja odpowiedź brzmiała ponownie: „nie”. Miałem już wszystko poukładane, byłem zadowolony z podjętej decyzji. Tylko jedna rzecz mogła zmienić moje zdanie.

Nie chodziło o większe szanse na grę; to nie miało nic wspólnego z kolejną umową lub czymś podobnym. Gdybym wiedział, że Liverpool będzie rywalizował o ten jeden tytuł, który mi umknął – mistrza Anglii – w mgnieniu oka odpowiedziałbym: „tak”.

Jednak w owym czasie byłem w stanie wyobrazić sobie jedynie walkę o miejsce w pierwszej czwórce. Gdybym potrafił przewidywać przyszłość, to teraz szykowałbym się do pojedynku z Chelsea.

Liverpool to pretendent do tytułu mistrza Anglii, bez dwóch zdań. The Reds mogą być postrzegani jako outsiderzy w gronie takich drużyn jak Manchester City, Arsenal i Chelsea. Dziś nie powinno być żadnych wątpliwości, że mój dawny klub posiada potencjał, aby dotrwać do końca.

Po rozegraniu niedzielnego pojedynku Liverpool będzie miał za sobą mecze wyjazdowe z czołową ósemką – z wyjątkiem Manchesteru United. Grudzień to bardzo wymagający miesiąc, w którym przyszło jechać na White Hart Lane, Etihad Stadium i Stamford Bridge, ale Liverpool jest w dobrej formie.

Nawet jeśli nie uda się pokonać Chelsea, to jeszcze nie koniec świata.

Gdyby zapytać jakiegokolwiek mieszkańca Liverpoolu, jaką pulę chciałby zdobyć w tych meczach, odpowiedź cztery punkty na dziewięć możliwych do zdobycia byłaby możliwa do przyjęcia.

Jeśli uda się zdobyć sześć oczek, oczekiwania wzrosną w nowym roku.

Liverpool po raz kolejny wygląda jak zespół z prawdziwego zdarzenia. Żaden inny klub nie strzelił 83 goli w Premier League w 2013 roku, choć blisko jest Manchester City, mający w dorobku 81 bramek. The Reds zdobyli 69 punktów w 36 kolejkach w mijającym roku kalendarzowym, co pokazuje, że pojawiła się konsekwencja w grze.

Nie można nie zauważyć pracy, jaką wykonuje Brendan. Wystarczy porównać te liczby do roku 2012, w którym Kenny Dalglish przestał być menedżerem, a jego miejsce zajął Brendan. W 39 kolejkach w ciągu roku Liverpool zdobył zaledwie 46 punktów i strzelił 54 gole.

Życie Rodgersa nie było usłane różami, kiedy przybył do klubu. Kenny jest niczym Bóg dla fanów Liverpoolu, a jego nazwisko wciąż rozbrzmiewa na the Kop w każdym meczu nawet przed przyśpiewką o obecnym trenerze.

Ta praca od samego początku miała zweryfikować jego charakter i możliwości.

Nie wszystko układało się po jego myśli od pierwszego dnia zatrudnienia. Jego dwa pierwsze nabytki – Joe Allen za 15 milionów funtów i Fabio Borini za 11 milionów – nie miały takiego wpływu na grę, jakby chciał.

Na początku byłem trochę sceptycznie nastawiony do stylu gry, jaki chciał nam wpoić: środkowi obrońcy są rozsunięci, obaj boczni defensorzy często podłączają się do ataku i bramkarz, który wychodzi z bramki, żeby pełnić rolę stopera – tak jak robi to Barcelona.

Liverpool zawsze prezentował dobry, inteligentny futbol, ale to było przejście na inny poziom. Miałem wrażenie, że to zbyt ryzykowne. Już w trzeciej kolejce zmierzyliśmy się z Arsenalem na Anfield. Rywal w pełni wykorzystał nasze słabości i pokonał nas 2:0. W takim stylu nie wróżyłem nam powodzenia. Trzeba jednak oddać Brendanowi szacunek, ponieważ on i jego zespół ewoluowali przez ostatni rok, pozostając jednocześnie przy swoich ideałach.

Mnóstwo ekspertów pięknie opowiada, jak powinniśmy grać po ziemi i dać szansę młodym zawodnikom, lecz kiedy dostają stanowiska, nic nie robią w tych kwestiach. Rodgersowi nie można tego zarzucić.

Chce, by jego drużyna zadała „śmierć piłkarską”. Liverpool w tym roku pokazał inną stronę swojego charakteru. Teraz the Reds deklasują rywali, których powinni, ale równie dobrze opanowali sztukę przetrwania.

Na początku sezonu mówiło się, że styl gry w drugiej połowie przeciwko Stoke, Aston Villi i Manchesterowi United był poniżej poziomu, ale byłem wzburzony tym, co ujrzałem. Liverpool pokazał dojrzałość i dotrwał do końca. Myślę, że 12 miesięcy wcześniej nie byłoby to możliwe.

Kolejny aspekt, na który warto zwrócić uwagę, to fakt, że Brendan nigdy nie bał się podejmować ważnych decyzji. Andy Carroll opuścił klub. Znani piłkarze jak Daniel Agger i Pepe Reina odkryli, że reputacja nie jest żadnym wyznacznikiem – Agger grzeje miejsce na ławce rezerwowych, a Reina został wypożyczony do Napoli.

Przekonał się o tym także Luis Suarez. Rodgers poradził sobie z tą delikatną sprawą znakomicie, nakazując Luisowi trenować w pojedynkę po tym, jak złamał zasady.

Skrytykował go także w zeszłym sezonie, kiedy przyznał się do nurkowania. A jednak mimo wszystko wydobył z niego to, co w nim najlepsze.

Niewątpliwie Liverpool skorzystał na tym, że nie musiał rywalizować na arenie europejskiej w tym sezonie, o czym skwapliwie przypomniał Jose Mourinho. Niemniej the Reds musieli walczyć o punkty do ostatnich minut, żeby utrzymać miejsce w czołówce.

Jeśli Brendan chce odnieść niekwestionowany sukces w Liverpoolu, będzie musiał sięgnąć po trofea i regularny udział w Lidze Mistrzów. Owe cele są tak samo ciężkie do osiągnięcia jak w ciągu ostatnich 20 lat.

W maju przyszłego roku miną 24 lata od ostatniego tytułu mistrza Anglii, ale nawet jeśli zła passa nie zostanie przerwana, jedno nie ulega wątpliwości: Brendan Rodgers buduje zespół, który pozwolił fanom Liverpoolu odzyskać swoją dumę – drużynę, która może zagrozić każdemu.

Jamie Carragher

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (1)

Piotrek 29.12.2013 16:30 #
mądrze mówi Carra. ta statystyka z tego roku, że strzelamy najwięcej bramek pokazuje tylko, jak słabą mamy obronę :)

Pozostałe aktualności

Wczorajszy trening - wideo  (0)
03.05.2024 20:18, Piotrek, liverpoolfc.com
Klopp: Nie ma już żadnej presji  (6)
03.05.2024 16:17, Bartolino, liverpoolfc.com
Statystyki przed meczem z Tottenhamem  (0)
03.05.2024 12:21, Fsobczynski, liverpoolfc.com
Van Dijk może nie zagrać z Tottenhamem  (24)
03.05.2024 11:35, Bajer_LFC98, liverpoolfc.com
Zdjęcia z czwartkowego treningu The Reds  (0)
03.05.2024 10:27, Bartolino, liverpoolfc.com
Liverpool wraca do Ligi Mistrzów  (8)
02.05.2024 23:39, BarryAllen, liverpoolfc.com