LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 918

Trzy kropki: Mecz z WBA


W niedzielnym spotkaniu na the Hawthorns Liverpool miał obowiązek wygrać, ale fatalny błąd Kolo Touré sprawił, że gospodarze zdołali niestety wyrównać i urwać punkty ekipie Rodgersa. O najważniejszych aspektach tradycyjnie mogą Państwo przeczytać w najnowszym wydaniu „Trzech kropek”.

O ogólnym przebiegu meczu… (Zubol)

To był nasz jeden ze słabszych występów w tym sezonie. Piszę to z pełną świadomością i, co najdziwniejsze, te zdanie ma wiele znamion pozytywnych, pomimo wielce niekorzystnego wyniku. 90 minut na the Hawthorns było niemrawe w wykonaniu przyjezdnych, choć przez większą część gry to my byliśmy woźnicą na tym wozie i dzierżyliśmy lejce. Byliśmy jedna w swych poczynaniach mało stanowczy. Pomimo tego gospodarze nie potrafili „napocząć” swych rywali. Zdobyliśmy piękną bramkę, powinniśmy podwyższyć na dwa zero i tym samym „zabić” mecz, a niestety jak wprawny socjalista pochyliliśmy się nad nieudolnością West Bromwich i ku pokrzepieniu słabszych oddaliśmy im część naszej należnej puli. Pozostał żal, lecz nie chodzi tu o zaprezentowany przez nas styl. Pomimo niedzielnej miernoty każdy z nas ma przeświadczenie, że i tak powinniśmy byli wygrać. Pokazuje to tylko ewolucje zespołu Rodgersa, który podkręcił do granic możliwości poszczególne podzespoły swej maszynerii. Może za wyjątkiem Kolo Touré, który zaliczył pewien poważny defekt w okolicy 70 minuty spotkania.

O fatalnym w skutkach błędzie Touré… (Stone)

Już w pierwszej połowie popełniał błędy przy próbach wprowadzenia piłki na połowę rywali. W drugiej odsłonie zanotował jedno z najgorszych kopnięć w karierze. Z jednej strony rozumiem, że Brendan Rodgers wymaga od obrońców rozprowadzania futbolówki krótkimi podaniami, jednak takiego „babola” ciężko wyjaśnić. No cóż, odpowiednie neurony nie zadziałały prawidłowo w tej sytuacji i trudno jakkolwiek dogłębnie analizować tę sytuację. Urazy naszych środkowych obrońców sprawiają, że Kolo zapewne wystąpi w potyczce z Kanonierami. A może tym razem zaskoczy nas pozytywnie i wbije bramkę swej byłem drużynie. Historia zna różne przypadki rehabilitacji, niestety matematyka litości nie zna i zabrała nam dwa punkty.

O kolejnym dobrym występie kapitana… (RoyalMail)

Steven Gerrard był jednym z niewielu piłkarzy z Liverbirdem na piersi, którzy w niedzielne popołudnie schodzili do szatni na the Hawthorns z czystym sumieniem. Trudno nie oprzeć się stwierdzeniu, że początkowo kapitan na nowej pozycji sobie nie radził. Był dość zagubiony; trochę jak małe dziecko, które nie bardzo wie, jak odnaleźć się w nowym przedszkolu. Warto w tym momencie wspomnieć, że Gerrard, jak sam zauważył, przez 12 lat grał na innej pozycji, a więc więcej niż liczy cokolwiek, co można nazwać małym dzieckiem. W tym momencie porównania do małolatów się kończą, bo przed meczem z the Baggies kapitan miał przed sobą nie lada wyzwanie – musiał udowodnić wszystkim, że jego znakomita forma w derbach nie wynikała tylko z chęci dokopania sąsiadom z osiedla. Steven, jak na niego przystało, zrobił to z właściwą dla siebie klasą. Walczył o odzyskanie każdej piłki jak lew, a niech symbolem tego pozostanie moment, w którym kapitan zrzucił z pleców wyjątkowo natarczywego Matěja Vydrę. Tym meczem Steve G zamknął usta wszystkim krytykom, pokazując, że dla niego przekucie swojego stylu gry, uprawianego przez ponad dekadę – w zaledwie kilka kolejek, nie jest problemem. Przez rzeszę niedokładności, jakie prześladowały dzisiaj piłkarzy the Reds, postawa Gerrarda nie była w stanie wpłynąć na wynik, ale jak to mówi stare chińskie przysłowie – sam meczu nie wygrasz.

O niewykorzystaniu potknięć rywali w walce o Top 4… (Zubol)

Powinniśmy pluć sobie w brodę i tym samym wykrzesać z siebie wiele sportowej złości w sobotę. Bowiem jak w kalejdoskopie może po 25 kolejce odwrócić się nasza wygodna posadka, jaką zaskarbiliśmy sobie demolując Everton. Załóżmy, że w sobotę nie sprostamy Kanonierom, a the Toffees wygrają swoje spotkanie (skądinąd również zapowiadające się bardzo ciekawie – gracze Martíneza podejmą Tottenham) i tym samym wyprzedzą nas – o zgrozo – w tabeli! Brutalny koniec idylli na Anfield. Nie mam zamiaru roztaczać czarnych wizji, gdyż mija się to z istotą kibicowania. Chcę jedynie napomknąć, iż wiele osób wskazuje jako niebagatelny atut rozkład terminarzu sprzyjający jednoznacznie Liverpoolczykom. Z tym, że musimy się takie atuty nauczyć wykorzystywać. Niedzielną szansę zaprzepaściliśmy na własne życzenie. Ciężko powiedzieć, na ile łaskawy będzie jeszcze ślepy los. A jak wiadomo, im dalej w las tym ciężej o orientację. Nie wzmocniliśmy drużyny a przy tym mierzymy się bezustannie z plagą kontuzji – obyśmy nie wspominali ze zgryzotą tego występu, bowiem wąska kadra to nasza tegoroczna zmora. Wkroczyliśmy w tę fazę sezonu, w której każde potknięcie może spowodować, iż zostanie się stratowanym przez przeciwników, którzy czyhają za plecami.

O sobotnim starciu z Arsenalem… (Stone)

Czyż ostatnio po średnim występie gracze the Reds nie postanowili wznieść poziomu szczęścia kibiców na niebotyczny poziom? Oby historia się powtórzyła. Arsenal wygodnie mościł się na fotelu lidera przez wiele tygodni, o koronie mistrzowskiej marzą nieprzerwanie od wielu lat, więc warunki postawią diabelsko trudne. Z zespołów czołówki akurat Kanonierów darzę największą sympatią, która jednak zostanie starannie schowana w sobotę. Jeśli piłkarze Liverpoolu znów postanowią pokazać pełnię swych umiejętności, zaistnieje duża szansa na uradowanie Anfield. Zwycięstwo nadwątliłoby tezę o słabej grze podopiecznych Rodgers z czołówką, a trzy punkty pozwoliłyby umocnić się na należnym miejscu w czołowej czwórce. Tego życzę wszystkim fanom drużyny z czerwonej części Merseyside.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (1)

PiotrekLFC8Gerro 05.02.2014 09:16 #
Wygra wygra...

Pozostałe aktualności

Liverpool wraca do Ligi Mistrzów  (1)
02.05.2024 23:39, BarryAllen, liverpoolfc.com
Jaros z Pucharem Austrii  (1)
02.05.2024 13:27, Ad9am_, liverpoolfc.com
Wieść, na którą John W. Henry czeka od lat  (4)
02.05.2024 10:54, Bartolino, Liverpool Echo
Koniec sezonu dla Bobby'ego Clarka  (0)
01.05.2024 19:11, Margro1399, liverpool Echo
Achterberg po 15 latach opuści klub  (16)
01.05.2024 13:54, AirCanada, The Athletic