LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1036

Trzy kropki: Mecz z West Hamem


Mamy niewątpliwą przyjemność przedstawić państwu kolejną edycję „Trzech kropek”, za mecz z the Irons. A w nich tradycyjnie: kontrowersje, wahania formy i majaczący na horyzoncie Yaya Touré, zaś o tym wszystkim rozprawia trzech redaktorów LFC.pl.

– O ogólnym przebiegu meczu… (PiotrekB)

Przed spotkaniem na Upton Park kibice mieli prawo do niepokoju – styl gry West Hamu czyni ich bardzo niewygodnymi przeciwnikami. Myślałem, że Brendan zdecyduje się na powtórkę rozwiązania, które tydzień temu zmiotło Spurs z powierzchni ziemi i spróbuje już od pierwszych minut meczu wziąć tartak Wielkiego Sama szturmem, by potem spokojnie się bronić, ale było zupełnie inaczej. Młoty grały agresywnie, ich wysokie ustawienie sprawiło, że Liverpool nie był w stanie konstruować składnych akcji, nie radził sobie z tym zwłaszcza zmieniony po przerwie Coutinho. W tej sytuacji rzut karny dla gości za zagranie ręką w polu bramkowym mógł jawić się the Reds jako prawdziwy dar niebios. Niestety radość po pięknym golu Gerrarda popsuł sędzia, który ledwie kilka minut później nie dopatrzył się faulu Carrolla na Mignolecie i uznał bramkę West Hamu. Stadion wiwatował, a liverpoolczycy schodzili do szatni wściekli. Na szczęście w drugiej połowie nasza gra wyglądała znacznie lepiej, zwłaszcza, jeśli chodzi o środek pola. Po znakomitym podaniu Lucasa Adrián skosił Flanagana w polu karnym, a sędzia drugi raz wskazał na wapno. Gerrard ponownie zachował zimną krew i przywrócił the Reds należne prowadzenie. Reszta spotkania upłynęła na mozolnym rozgrywaniu piłki i grze na czas. Trzy punkty to trzy punkty, ale najmniejszy błąd mógłby zrobić coś okrutnego – odebrać nam marzenia.

– O pierwszym po kontuzji meczu Sakho w pierwszym składzie… (Kinio25LFC)

Labirynt, tajemniczy wzór, jaki układał się na głowie Mamadou doprowadził go w tym meczu gdzieś między dwie furtki: „Występ poprawny” a drugą, z wyrytym na drzwiach napisem „Słabo, jak na 17 milionów”. Trudno jednoznacznie ocenić poczynania rosłego Francuza, jednak z całą pewnością w linii obrony to Martin Škrtel grał pierwsze skrzypce i wbrew temu, czego życzyłoby sobie wielu kibiców Liverpoolu, to właśnie Słowak ponownie wyrasta na główny filar naszej defensywy, w oparciu o jaki będziemy budować tę formację w przyszłym sezonie. Sakho niczego nie zawalił, ale też niczym się nie wyróżnił. Szansę na występ od pierwszego gwizdka otrzymał najpewniej ze względu na konieczność przeciwstawienia kogoś barczystym, silnym chłopom z West Hamu. Ciekaw jestem, dokąd zaprowadzi go rywalizacja z Danielem Aggerem, w tej chwili jego głównym przeciwnikiem do miejsca w pierwszym składzie, bowiem Martin Škrtel jest na ten moment nie do wygryzienia.

– O zgodnym z oczekiwaniami biciu głową w mur… (RoyalMail)

Piłkarze West Hamu – w przeciwieństwie do sędziego Anthony’ego Taylora - nie rozczarowali i zgodnie z oczekiwaniami obdarzyli liverpoolczyków solidną dawką kwadratowego, drewnianego futbolu. Swoim łopatologicznym nastawieniem skutecznie wprowadzali na boisko chaos i burzyli taktyczne szyki the Reds, utrudniali budowanie akcji i szukali jak ślepa kura ziarna okazji do strzelenia bramki. Jednego nie można im odmówić – godną wojennych jeńców grą utrudnili Liverpoolowi zdobycie trzech punktów w niebywały sposób. Kiedy tylko goście zdołali zbudować przewagę i zamknąć londyńczyków w polu karnym, pod bramkę zgrabnie zajeżdżał bordowo-niebieski autobus. Na szczęście sukcesywnymi, spokojnymi staraniami udało się przebrnąć przez gęste zasieki Młotów i wywalczyć dwa rzuty karne, których pewne wykonanie przez kapitana pozwoliło na wywiezienie z jednego z najtrudniejszych wyjazdów tego sezonu kompletu punktów.

– O tym, że w piłce dwa minusy nie dają plusa… (PiotrekB)

Mecz z West Hamem był pełen emocji głównie ze względu na kontrowersje związane z decyzjami sędziego. Odnoszę wrażenie, że bez jego ingerencji w niedzielny spektakl wszyscy poumieralibyśmy z nudów… Jednak o wiele lepiej jest umierać z nudów, niż wyłączać mecz z poczuciem krzywdzącej niesprawiedliwości, a wczoraj właśnie to nam realnie groziło. Decyzja Anthony’ego Taylora o zakwestionowaniu komunikatu bocznego sędziego dotyczącego faulu Carrolla na Mignolecie była jedną wielką kpiną. Asystent miał o wiele lepszy widok na całą sytuację, dojrzał, że ręka Anglika wytrąciła bramkarzowi piłkę z rąk, lecz sędzia główny wiedział wszystko lepiej… Wielu ekspertów twierdziło, że Taylor, zdając sobie sprawę z ogromnego błędu, który popełnił, podyktował druga jedenastkę dla the Reds na wyrost. Absolutnie się z tym nie zgadzam, Adrian wyraźnie zahaczył nogę Flanagana, a rzut karny został przyznany słusznie. Nie można więc twierdzić, że „co sędzia dał, sędzia też zabrał”. Liverpool wziął sprawy w swoje ręce i sam wywalczył zwycięstwo ciężką pracą.

– O znikającym i pojawiającym się Sturridge’u… (Kinio25LFC)

W dzisiejszym meczu Daniel Sturridge objawił się jak dżinn: zaledwie trzy razy. Z tym, że zapewne nie spełnił ani jednego życzenia licznie przybyłych na spotkanie fanów Liverpoolu. Błysnął bombą, która leciała wprost w trybuny, wywołując zapewne spore zainteresowanie swoją osobą u wszystkich rugbystów, którzy oglądali ten mecz. Objawił się po raz wtóry w dogodnej sytuacji sam na sam z golkiperem WHU, kiedy zdecydował się na silny, mierzony strzał, który jednak dotarł wprost w rękawice bramkarza. Wreszcie ostatnim etapem agonii Daniela w tym meczu było nieumiejętne blokowanie piłki przy linii bocznej boiska. Chwilę później opuścił plac gry, żegnany ledwie co słyszalnymi oklaskami. Po dzisiejszym meczu mam jednak nieodparte wrażenie, że były to bardziej brawa dla Brendana Rodgersa za to, że zdejmuje niewidzialnego zawodnika z placu gry. Chciałbym, aby na fali kiepskiej – w ostatnich dwóch spotkaniach – formy Sturridge’a, swoją szansę dostał wreszcie Iago Aspas. Ławka w tym sezonie pomogła już Aggerowi, Allenowi i Coutinho. Może warto zmienić na jeden mecz duet SaS na SAs(pas)?

– O nadchodzącym wielkimi krokami „Starciu tytanów”… (RoyalMail)

Wydaje się, że sezon dotarł do momentu, kiedy możemy sobie pozwolić na materializację naszych marzeń. Wydaje się, że kiedy za niecały tydzień na Anfield wybrzmi gwizdek kończący korzystnie rozstrzygnięte spotkanie, zmaterializują się one ze zgodnym okrzykiem milionów fanów. Pamiętajmy jednak o tym, że ta wygrana będzie niczym kolejny krok na drabince dla dziecka, które sięga po ciasteczka na wysokim kuchennym regale. Może to być krok duży, ale zaledwie jeden z wielu. Dodatkowo nie można powiedzieć, że będzie to krok łatwy, a wręcz prawdopodobnie najbardziej wymagający w całym sezonie. The Reds nie dotyczy już w tym sezonie niemalże żadna presja, za to nie ma wątpliwości, że gości z Manchesteru na murawie Anfield czeka istne piekło, którego na pewno nie odpuści im żaden z dwunastu czerwonych zawodników na L4. Cokolwiek się wydarzy tego popołudnia, fakt, że realizacja tak nieoczekiwanych i uprzednio nierealnych marzeń jest w naszych rękach, powinien cieszyć nas nienaruszonym uśmiechem.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (8)

Aklerua 07.04.2014 18:29 #
Właśnie wyczaiłem, ze city ma jeszcze wyjazd do Evertonu w 37 kolejce, kiedy będą ważyły się losy awansu Evertonu do LM, zaczyna to wyglądać bardzo, bardzo interesująco, a w ostatnim meczu graja z drewnem West Hamem:)
Aklerua 07.04.2014 18:34 #
Jest jeszcze jedna ciekawa sprawa, jeśli wygramy z city, będziemy mieli nad nimi 7 punktów przewagi, ja wiem ze maja dwa mecze zaległe, ale z psychologicznego punktu widzenia, może zejść z nich powietrze i może nie chcieć im się odrabiać strat
witoldLFC 07.04.2014 19:02 #
Pomysł z Aspasem, trochę zbyt śmiały, żeby po prostu nie mówić, że głupi. Daniel może zaliczyć słabszy mecz, ale zawsze jest swego rodzaju gwarantem zagrożenia pod bramką rywali.
qbasiex 07.04.2014 19:24 #
SAs(pas) (y)
kacciq 07.04.2014 20:26 #
'Po pięknym golu Gerrarda' WTF?
LUKASp 07.04.2014 20:50 #
@ Kinio25LFC

Pięć kroków do zwycięstwa

4. Udany powrót Mamadou Sakho.

" Numer 17 w talii Rodgersa ma ciekawą a zarazem niesamowitą statystkę: Sakho w ciągu 90 minut gry podawał 71 raz i aż 95,8% tych podań zakończyło się sukcesem. To najlepszy wynik spośród graczy Liverpoolu grających przeciwko drużynie West Ham United. Gwoli ścisłości, była gwiazda Paris Saint-Germain zanotowała też dwa skuteczne wślizgi oraz 8 udanych przechwytów."
Kinio25LFC 07.04.2014 21:40 #
@LUKASp: tak, znam te statystyki, jednak to, co cudnie wygląda na papierze nie zawsze jest takie samo na boisku. Gdyby nie dwa wyegzekwowane przez Gerrarda wapna, z miejsca wskazałbym Skrtela, może wespół z Suarezem, który wypracował karnego, na MOTM.
Pozdro, kolego :)
PiotrekLFC8Gerro 08.04.2014 06:54 #
także nie miałem wątpliwości co do tego że gdyby nie karne Gerrarda to graczem meczu wybrałbym Skrtela :) fenomenalny występ Słowaka, wszystko czyścił.

Pozostałe aktualności

Wczorajszy trening - wideo  (0)
03.05.2024 20:18, Piotrek, liverpoolfc.com
Klopp: Nie ma już żadnej presji  (6)
03.05.2024 16:17, Bartolino, liverpoolfc.com
Statystyki przed meczem z Tottenhamem  (0)
03.05.2024 12:21, Fsobczynski, liverpoolfc.com
Van Dijk może nie zagrać z Tottenhamem  (24)
03.05.2024 11:35, Bajer_LFC98, liverpoolfc.com
Zdjęcia z czwartkowego treningu The Reds  (0)
03.05.2024 10:27, Bartolino, liverpoolfc.com
Liverpool wraca do Ligi Mistrzów  (8)
02.05.2024 23:39, BarryAllen, liverpoolfc.com