LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1127

Historia pierwszego tytułu Billa


W sezonie 1963/1964 naród po raz pierwszy usłyszał o Czerwonej Armii Billa Shankly’ego. Po dekadzie spędzonej na poboczu szósty tytuł mistrzowski Liverpoolu potwierdził powrót klubu do grona najlepszych i pozwolił rozpocząć dominację, jakiej kraj wcześniej nie widział.

Transformacja pod wodzą Shanksa była nieprawdopodobna i przed sezonem legendarny Szkot odważnie oświadczył działaczom klubu, że tytuł mistrzowski wróci na Anfield.

Roger Hunt podzielał entuzjazm menedżera.

– Po awansie w sezonie 1961/1962 i dobrych występach w lidze i pucharze w następnej kampanii, byliśmy pewni, że możemy coś wygrać.

Ekscytacja pośród liverpoolczyków rosła, aż w końcu doszło do pierwszego meczu sezonu w Blackburn. Kibice the Reds zalali Ewood Park i byli świadkami zwycięstwa swoich ulubieńców 2:1.

Dwie z rzędu porażki trochę podłamały wszystkich związanych z Anfield, na którym otwarto niedawno wcześniej nową trybunę Kemlyn Road, która zdaniem Rona Yeatsa była swego rodzaju blokadą dla zawodników.

– Nowa trybuna dała więcej komfortu fanom, ale zostali przesunięci trochę dalej od boiska. Wydawało się, że nie będzie już takiej atmosfery, jak kiedyś – powiedział Yeats. – To „nowe” Anfield wyglądało inaczej i czuliśmy się – trochę podświadomie – dziwnie grając na tym boisku.

Jedna wygrana i jeden remis w czterech pierwszych meczach to nie było spełnienie marzeń ani Shanksa, ani kibiców. Oczekiwania sprzed sezonu mogły znowu być przyczyną zawodu, a minęły dopiero dwa tygodnie kampanii.

Imponujące wiktorie z Chelsea i Wolves w delegacjach złagodziły sytuację, ale później przyszła wrześniowa porażka na Anfield z West Hamem. Klubowi pesymiści wróżyli relegację.

To właśnie po meczu z Młotami Shankly wypowiedział słynne zdanie do klubowych dyrektorów:

– Panowie, zapewniam, że do końca sezonu wygramy mecz u siebie.

Po poniedziałkowym treningu, boss zebrał swoich graczy na Anfield i odbył z nimi rozmowę, dzięki której miało dojść do wyeliminowania problemu. Wyszło na to, że zawodnicy zbyt mocno chcieli dobrze zagrać przed swoją publicznością i Shanks wyczuł brak pewności siebie u większości piłkarzy.

Inspirująca przemowa, jedna z wielu, dzięki której nazywano Szkota „Mr Motivator”, uczyniła cuda. Tego dnia the Reds zmiażdżyli Wolves na Anfield 6:0 i pogrzebali wszelkie kompleksy dotyczące gry u siebie. Sezon dla Liverpoolu rozpoczynał się od nowa. L4 stało się fortecą i tylko dwa razy zostało później zdobyte, a zespoły Stoke City, Sheffield United i Ipswich Town straciły po sześć bramek.

Najbardziej satysfakcjonującym zwycięstwem, którego można było doświadczyć na Anfield, musiało być to z 28 września. Everton, obrońca tytułu mistrzowskiego, został pokonany 2:1.

Podbuowani derbową wygraną the Reds rozpoczęli świetną serię, dzięki której wdrapali się na szczyt tabeli. Ron Yeats zaczął przyciągać uwagę, gdy zdobył jedyną bramkę w wyjazdowym meczu z Manchesterem United w listopadzie. Ludzie Shankly’ego wreszcie zaczęli być postrzegani jako kandydaci do mistrzostwa.

Kontuzja kostki Jimmy’ego Melii zmusiła Shanksa do dużych rotacji. Ian St. John został cofnięty do linii pomocy, a miejsce u boku Hunta zajął Alf Arrowsmith. To był taktyczny strzał w dziesiątkę. St. John Błyszczał na nowej pozycji, a Arrowsmith rozszarpywał defensywy rywali. Zdobył 15 goli w 20 występach w lidze.

Mistrzowska szarża weszła w decydującą fazę w okresie świąt wielkanocnych. Wygrana 2:0 z Leicester, zaliczona między dwoma zwycięstwami z liderującym Tottenhamem, pozwoliła Liverpoolowi wrócić na szczyt.

– Wtedy właśnie wygraliśmy ligę – wspomina bramkarz, Tommy Lawrence. – To był wspaniały zespół, bardzo zrównoważony. Nasza siła pochodziła z tego, że świetnie się dogagywaliśmy. Na boisku i poza nim.

– Graliśmy dla siebie i duch zespołu był fantastyczny. Po tych trzech zwycięstwach nie można było nas zatrzymać. Byliśmy tak pewni siebie, że mogliśmy pokonać każdego.

The Reds zostali mianowani mistrzami Anglii po raz szósty w historii po ostatnim meczu u siebie, kiedy to rywalizowali z Arsenalem. Pięć goli puścił były Czerwony, Jim Furnell, a po drugiej stronie Lawrence zwieńczył świetny sezon broniąc karnego.

Tłum był w szampańskim nastroju i cieszył się z sukcesu Liverpoolu. Przed kamerami BBC the Kop odśpiewała „She Loves You” i „When The Reds Go Marching In”.

Hałas wypełnił Anfield, a piłkarze rozpoczęli rundę honorową.

– Ee-aye-addio, wygraliśmy ligę! – roznosiło się po całym mieście. Nigdy nie świętowano tutaj w taki sposób.

Shankly spełnił swoją obietnice. Z drużyny środka tabeli drugiego szczebla rozgrywek zrobił mistrza Anglii w mniej niż pięć lat. Niesłychane osiągnięcie. Szkot skromnie się o nim wypowiadał.

– To nie jest zasługa jednej osoby – powiedział. – Sztab szkoleniowy zrobił świetną robotę. Każdy, kto ze mną współpracował, wiedział jak ważna jest dbałość o detale. Wszyscy wywiązali się ze swoich zadań perfekcyjnie i wykonali je w 100%.

Mistrzostwo zostało zapewnione z trzema meczami do rozegrania. The Kop też zrobiła swoje, żeby na długo zapamiętano ten sezon. Europejski futbol zagościł dzięki temu na Anfield i era sukcesów się rozpoczęła.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (1)

Maciek21095 18.04.2014 14:36 #
Czy sezon 2013/14 okaże się równie udany jak sezon 1963/64? Czy to będzie otworzenie nowego okresu dominacji w kraju i Europie? Dlaczego nie :D

Pozostałe aktualności

Postecoglou przed meczem z Liverpoolem  (0)
04.05.2024 15:03, Mdk66, skysports.com
Klopp: Mogą mnie skreślić z listy abonentów  (1)
04.05.2024 14:36, B9K, thetimes.co.uk
Liverpool - Tottenham Hotspur: Wieści kadrowe  (0)
04.05.2024 11:55, Wiktoria18, liverpoolfc.com
Wczorajszy trening - wideo  (0)
03.05.2024 20:18, Piotrek, liverpoolfc.com
Klopp: Nie ma już żadnej presji  (7)
03.05.2024 16:17, Bartolino, liverpoolfc.com
Statystyki przed meczem z Tottenhamem  (0)
03.05.2024 12:21, Fsobczynski, liverpoolfc.com
Van Dijk może nie zagrać z Tottenhamem  (25)
03.05.2024 11:35, Bajer_LFC98, liverpoolfc.com