LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1062

Trzy kropki: Mecz z Chelsea


Mecz z podopiecznymi José Mourinho nie potoczył się tak, jak wszyscy byśmy chcieli. Jakie czynniki miały decydujący wpływ na taki rozwój wypadków? Zapraszamy na „Trzy kropki”, które zmierzą się przynajmniej z niektórymi z nich.

– O ogólnym przebiegu meczu… (Licznerek)

Mourinho zgodnie z przewidywaniami ustawił zespół defensywnie, w pierwszej kolejności mając na względzie zabezpieczenie tyłów. Chelsea od początku grała uważnie w obronie, dwaj defensywni pomocnicy – Obi Mikel i Matić – mieli za zadanie rozbijać ataki gospodarzy, a boczni obrońca rzadko włączali się do akcji ofensywnych. Małym zaskoczeniem mogła być gra na czas zawodników the Blues, którzy już od początku spotkania przy bezbramkowym remisie celowo spowalniali wznowienie gry, co mocno irytowało piłkarzy Liverpoolu i wszystkich kibiców. The Reds ciężko było sobie stworzyć sytuację bramkową, goście też sporadycznie podchodzili pod pole karne gospodarzy. Przebieg gry w drugiej połowie ustawiła stracona do szatni bramka w bardzo pechowych okolicznościach. Od tego momentu Niebiescy myśleli już tylko o utrzymaniu przewagi, a Liverpool bił głową w mur lub, jak kto woli, w twarde blachy autokaru zaparkowanego na własnym polu karnym. To, co nie udało się niedawno Atlético, nie udało się też najlepszej ofensywie w Anglii.

– O niezwykle irytującej, acz bardzo skutecznej grze obronnej the Blues… (RoyalMail)

Wystarczy spojrzeć na miażdżącą statystykę posiadania piłki (73%–27%), aby mieć przed oczami pełny zarys niedzielnego starcia. Liverpool, zgodnie z założeniami taktycznymi, nieustannie napierał na defensywę gości, która pozostawała naturalnie niewzruszona próbami the Reds. Przedarcie się w pole karne the Blues można było zaliczyć do rzadkich dokonań podopiecznych Rodgersa, przez co często obserwowaliśmy rozpaczliwe strzały z dystansu, które, z braku szczęścia i precyzji, nie zdołały ani razu zaskoczyć Schwarzera. Autobus ustawiony w polu karnym przez gości wyśmienicie spełniał swoje defensywne zadanie. Obrona Chelsea była w tym meczu niczym skała, przez co trudno obwiniać nadto ofensorów Liverpoolu o brak wystarczających chęci czy zaangażowania. Mourinho na spotkanie na Anfield zdołał nakręcić maszynę niezawodną i poukładaną w każdym calu, za co należą mu się brawa. Z pojedynku najskuteczniejszego ataku ligi z najsolidniejszą obroną angielskiej piłki, zwycięsko wyszła spójna i niezłomna w tym meczu londyńska defensywa.

– O bezowocnych wrzutkach… (Jetzu)

O tym, jak wyglądał ten mecz, nie chciałbym za długo rozmawiać. Był to futbol wyjęty prosto z podręcznika gry Sama Allardyce’a i Tony’ego Pulisa. Trzeba jednak przyznać, że futbol ten był wczoraj przeciwko The Reds bardzo skuteczny. Największą bronią Liverpoolu podczas serii 11 kolejnych zwycięstw były błyskawiczne ataki wykorzystujące szybkość Raheema Sterlinga czy też prostopadłe podania Coutinho. W niedzielę tego nie było, był za to pokaz średniej jakości strzałów z dystansu i jeszcze gorszych wrzutek. Ciężko sobie wyobrazić, aby Suárez albo Sturridge byli w stanie wygrać walkę o piłkę z rojem graczy w niebieskich koszulkach. Chelsea zmusiła Liverpool do wyjścia ze swojej strefy komfortu, a piłkarze Rodgersa nie mieli pomysłu jak się temu przeciwstawić.

– O 15 próbach strzału z dystansu… (Licznerek)

Głęboko cofnięta defensywa rywala spowodowała, że bardzo ciężko było posłać dokładną prostopadłą piłkę za linię obrony, co w tym sezonie jest skuteczną bronią Liverpoolu. Trudnym zadaniem było też wypracowanie sobie pozycji strzeleckiej z pola karnego, zaś przy rzutach rożnych Chelsea się dobrze broniła. Pozostało więc liczyć na strzały z dystansu, w czym brylował Steven Gerrard, który często miał trochę miejsca w okolicach trzydziestego metra od bramki Schwarzera i próbował swojego szczęścia. Jednak jego uderzenia nie sprawiały Australijczykowi większego problemu, były z gatunku tych, które golkiper nie ma prawa przepuszczać. Bramkarz Chelsea do poważnej interwencji po strzale zza pola karnego był zmuszony tylko raz, gdy w 59. minucie Joe Allen strzelił bez przyjęcia z woleja, a zastępca Čecha z trudem sparował piłkę do boku.

– O fatalnym momencie na przerwanie zwycięskiej serii… (Jetzu)

W gruncie rzeczy każdy moment w ciągu ostatnich kilku tygodni byłby tym fatalnym. Powiedziałbym nawet, że porażka dwa tygodnie temu byłaby gorsza niż ta wczorajsza. Boli to szczególnie dlatego, że z przebiegu spotkania Chelsea na dwie bramki po prostu nie zasługiwała. Ale taki był plan Mourinho – liczyć na defensywne błędy Liverpoolu. Udało się. Może jeszcze jeden powód do smutku jest taki, że błąd, który może nas pozbawić mistrzostwa, popełnił ten, który tego mistrzostwa najbardziej pragnie. Pozostaje mieć nadzieję, że Steven szybko się podniesie i poprowadzi drużynę do dwóch zwycięstw na zakończenie rozgrywek, a kiedy 11 maja spojrzymy na tabelę, ujrzymy Liverpool na samym jej szczycie.

– O meczu z Orłami Pulisa… (RoyalMail)

Tak jak trudno jest słuchać dyskusji polskich polityków, tak i niełatwo jest po raz kolejny dowiadywać się, że „na tym etapie sezonu nie ma już łatwych meczów”. W przeciwieństwie do postulatów tych pierwszych, w drugim stwierdzeniu znajdziemy samą prawdę. Piłkarzom the Reds, jako zamiennik nazwy najbliższego przeciwnika można by podawać po prostu „kolejne cholernie ważne trzy punkty”. Liverpoolczycy, aby podtrzymać sens marzeń o tytule, muszą zakończyć sezon dwoma zwycięstwami. Pierwsza z okazji do wykazania się czeka na Selhurst Park. Tam drużyna Rodgersa skrzyżuje miecze z podopiecznymi Tony’ego Pulisa, którzy po niewiarygodnym comebacku i zachwycającej, jak na beniaminka, serii pięciu wygranych z rzędu, spod czerwonej latarni wskoczyli na 11. miejsce w tabeli. Po przemianie, przez jaką przeszło Crystal Palace po zmianie menedżera, na londyńskiej murawie the Reds z pewnością nie zastaną już tej samej drużyny, która dała się względnie łatwo ograć na Anfield w październiku. Poza trzymaniem kciuków za „małego brata” Everton (sic!) nam, kibicom, pozostaje zorientowanie się w wolnych termianach wizyt u pobliskich kardiologów, bowiem ostatnie 180 minut sezonu nie będzie miało litości dla naszych pełnych nadziei serc.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (22)

CieniaS 28.04.2014 18:21 #
Ode mnie krótko:
Mourinho raczej i tak nie widział już większych realnych szans na zdobycie mistrza. Przyjechał na Anfield po remis, grał na ten remis (przede wszystkim nie chciał stracić, ale nie zależało mu na zdobyciu bramki).

Nie oszukujmy się, podarował Brendanowi na tacy remis będący biletem po mistrza.
Sami wyrzuciliśmy go do kosza.
ManiacomLFC 28.04.2014 18:40 #
CFC grała na czas, cały czas oczekiwaliśmy, że Atkinson doliczy dużo czasu do obu połów. Obie bramki straciliśmy właśnie w tym doliczonym czasie...
sebix129 28.04.2014 18:52 #
maniacomLFC

dokładnie ... wkurwia mnie to bo nie dość że od pierwszej minuty na czas grali to jeszcze w czasie, który doliczył sędzia strzelili nam bramki ...
hoster 28.04.2014 19:08 #
Żaden moment tego sezonu nie rozwścieczył mnie jak ten pseudo mecz. Od pierwszej minuty gra na czas wiecznie autobus w bramce to coś co niektórzy nazywają stylem gry Chelsea przyprawia mnie o wymioty. Mogliśmy grać na te 0-0 dobrze być mądrym po meczu, tym razem mogliśmy wybrać łatwiejszą drogę tym bardziej, że smerfy nie są rywalem jeżeli chodzi o walkę o mistrza a tymże frajerskim sposobem na 95% przegraliśmy tytuł. Nie twierdzę że Everton nie jest w stanie postawić się dla City ale twierdzę, że City nie da sobie wydrzeć mistrza z rąk.
Trzy kropki ode mnie są takie, że jak ktoś będzie chciał mnie torturować to niech puści mi mecz Chelsea a po 2 minutach wyśpiewam wszystkie swoje sekrety.
paranormalnY 28.04.2014 19:08 #
Artykuł jak zwykle świetny, przyjemnie się czytało.

Koniec końców chyba łatwiej będzie przełknąć brak majstra po prażce z jakby nie było piekielnie mocną Chelsea niż wygranie z nią i adekwatny scenariusz po potknięciu z CP czy NUFC.
sebix129 28.04.2014 19:28 #
Nie rozumiem tej ekscytacji kibiców Chelsea jaką to oni nie są potęgą że mają lepszy styl od innych że mają genialnego taktyka ... Dla mnie budowanie drużyny za miliardy i stawianie autobusu w bramce jest żałosne ... wczoraj ten jeden cholerny błąd prawdopodobnie pozbawił nas mistrzostwa ;/ A wracając do Chelsea i Mou owszem przyznaje mieli dobrą taktykę na ten mecz i sprzyjało im szczęście ale tego buca the special five nigdy chyba nie polubie
mibaloo 28.04.2014 19:59 #
Wasze pier... o tym błędzie które zaprzepaściło szanse na majstra są już po prostu śmieszne:)

Gdyby Liverpool w całym sezonie zdobył 1pkt więcej to nie musielibyśmy się martwić podczas meczu z Chelsea, a Gerrard mógłby 10 razy nie przyjąć piłki i miałbym na to wyjebb....

O mistrza walczy się cały sezon a nie 90 minut.
damiand 28.04.2014 20:31 #
Można było zagrać na remis. Chelsea, jak napisali poprzednicy, przyjechała wyłącznie po remis. Nas taki wynik także satysfakcjonował. Zabrakło chyba wyrachowania. Z jednej strony Rodgers powiedział, że nigdy nie zagrał by tak jak Murinho. Chwała mu za to. Ale wczoraj wcale nietrzeba było tak zagrać. Ataki były rwane, należało przytrzymać piłkę. A nie wrzucać ją w pole karne w stylu ManU.
Wystarczyło zagrać jak Dania z Szwecją na Euro 2004. I byłby punkt przewagi.
CieniaS 28.04.2014 21:06 #
@mibaloo
A wg mnie zupełnie głupie jest teraz gadanie jak twoje poniżej. Chodzi mi o gdybanie typu: "co by było gdyby tam był jeden punkt więcej". Bo dokładnie to samo mogą powiedzieć również i Chelsea i City i tak przekrzykiwać się bez końca, również w drugą stronę! "Co by było gdyby arbiter nie odgwizdał wtedy karnego, lub właśnie przeciwnie (jak np. ręka Skrtela).

Przed meczem z Chelsea znajdowaliśmy się na etapie, gdzie wszystko "przed" przestało mieć znaczenie, wszystkie rozegrane spotkania, błędy, wyniki w tym sezonie...
Mieliśmy po prostu trzy spotkania PRZED sobą, 2 wygrane i remis sprawiały, że nie musielibyśmy patrzeć na innych.
Pierwszy krok i Chelsea wygrywa na Anfield 2:0, choć wcale nie starali się o te trafienia, one zostały im PODAROWANE przez nas.
Nie bolałoby to gdybyśmy MUSIELI ten mecz WYGRAĆ, wtedy frustracja wynikająca z niemożności sforsowania ich zasieków byłaby w pełni zrozumiana. Ale My nie musieliśmy tego robić i gdyby nie błąd Gerrarda (możliwie najbardziej okrutny żart losu jakiego jestem świadkiem w sporcie), pewnie skończyłoby się remisem. Pewnie, ale tego się nie dowiemy, stało się.

Mam tylko nadzieję, że w przypadku niepowodzenia (choć z całego serca wierzę, że będzie dobrze i zasmakuje to jeszcze lepiej) nie trafię na podobne gdybanie po sezonie jak twoje, ale to chyba naiwne. Nie wątpię w teksty typu: "gdyby Kolo wtedy nie zawalił", "gdyby nie odwizdali tego spalonego", "gdyby wyrzucił z boiska Eto'o, dał karnego itd.".

Aż boję się sobie wyobrazić co by było gdyby błąd kapitana zdarzył się KOMUKOLWIEK innemu. Naprawdę nie chciałbym się o tym przekonać.
Aklerua 28.04.2014 21:53 #
Absolutnie nie zgadzam sie z tym ze Mou przyjechal po remis, jego reakcja po 2 golu dobitnie pokazuje ze chcial wygrac, a dlaczego to proste. Napewno nie po to by wygrac tytul, tylko po to by wygrac z rogersem,. Brendan stracil go z piedestalu, to brendan byl teraz goracym nazwiskiem to o nim bylo glosno, to byl menager nr jeden,.Mou woli zeby mistrzostwo wygralo city, bo wszyscy powiedza no tak ma duzo kasy wygralo, nikt nie powie ten pelegrini to geniusz,. Mou zachowal sie jak pies ogrodnika, sam nie zje to drugiemu nie da, zwykla zazdrosc, mam znajomego wielki kibic chelsea i dzis w pracy powiedzial mi, bezsensu wolalbym zeby lige wygral liverpool. Naprawde nie gadajcie farmazonow ze Mou chcial remisu
Aklerua 28.04.2014 21:59 #
I jeszcz jedno to jego bicie w piersi to nie bylo bicie typu kocham chelsea, to bylo bicie w stylu tak to ja Mou jestem wielki tak znisCzylem ich marzenia, wlasnie ja, chcieli wygrac marzyli, wygrali 11 meczy, a ja przyjechalem i im to zniszczylem
damiand 28.04.2014 22:01 #
Tak chciał zwyciężyć... Dlatego grał od początku przynajmniej sześcioma zawodnikami w obronie. Lepiej Ty przestan pisać głupoty, Aklerua.
Aklerua 28.04.2014 22:04 #
Damiand a to zaskoczenie ze mou na wyjazdach z czolowka gra defensywnie, no mega suprise, a na wala mu ten temis, skoro nawet wygrana mu nie daje tytulu, to po huj mu remis, jedynie satysfakcja ze nam zabral tytul cos mu dala na jego ego
damiand 28.04.2014 22:07 #
Jedyne w czym jest wielki Murinho to słowne przepychanki i antyfutbol. Nawet gdy ma odpowiednich wykonawców(Real Madryt) jedyne co potrafi zrobić to ustawić zespół na gre z kontry plus buraczane przedstawienia przed, w czasie i po meczu.
CieniaS 28.04.2014 22:14 #
Nawet jeśli go nie chciał, bez błędu Stevena NAJPEWNIEJ nie dostałby nic więcej. Pierwszy gol to prezent, drugi był konsekwencją wymuszonej wynikiem gry. Ja reakcji Mourinho się nie dziwię. Gość przyjeżdża murować bramkę, gra na czas od pierwszej minuty i wyjeżdża wygrywając 2:0, ogrywając z czystym kontem najlepszą ofensywnie drużynę w lidze, która do tego spotkania dla większości była już murowanym faworytem do zdobycia mistrzostwa, do tego na jej terenie i (co chyba najważniejsze przy budowaniu całej tej mdłej geniuszowej otoczki wokól Portugalczyka) składem wciąż oczywiście bardzo dobrym, ale jednak "drugiego sortu".

Oczekiwał tego czy nie, nie można dziwić się takiej reakcji. A reszta na powyższych fundamentach została już dopisana przez dziennikarzy, kibiców itd.
damiand 28.04.2014 22:15 #
Akleru pamiętasz co sie działo po tym jak Big Sam załatwił Chelski Murinho. Jakie było biadolenia ze strony Murinho, co ten West Ham zagrał!? Murinho nagina fakty, pogrywa z sędziami, z FA tak jak Ferguson. Jest zwykłym hipokrytą, który potrafi z zespołu za setki milionów funtów twór piłkarsko podobny.
damiand 28.04.2014 22:17 #
*zrobić
Aklerua 28.04.2014 22:23 #
Ja tylko uwazam ze chlop nie mial nic do stracenia, wiec niby po co mial grac na remis, mial mega luz, bo niezaleznie od wynikiu dla czelsea nic sie nie zmienialo
ossmar 28.04.2014 23:14 #
Nie ma co deliberować, po prostu w dwóch ostatnich meczach pakujemy 12 goli i mamy mistrzowstwo bez niczyjej łaski :)
crewmember 29.04.2014 00:19 #
Licze na scenariusz 6:0 i 7:0, i nie trzeba patrzec na City :D
wollik 29.04.2014 14:12 #
Raz w życiu postanowiłem dołączyć do jakiegokolwiek forum nigdy tego nie robię ,ale ten jeden raz muszę bo niedziela była dniem złym ,wieczór był koszmarem. Kibicem Liverpoolu jestem od 1986 roku miałem wtedy całe dziewięć lat kiedy wujek zaraził mnie miłością do najwspaniajszego klubu na globie. Tak jak wszyscy tu czekam na mistrzostwo ,tak jak wy wszyscy wierzę w naszych chłopców. Mam tylko nieodparte wrażenie że jest różnica między wielkimi a zaledwie bardzo dobrymi lub dobrymi klubami, my niestety jesteśmy nadal tylko klubem bardzo dobrym. Dlaczego? Wiemy jak wygląda sytuacja w tabeli wiemy z kim gramy wiemy z kim gra MC a my jak dzieci we mgle próbujemy przebić głową mur choć Chelsea nie chce wygrać . Wiem powiecie mamy grać pięknie skutecznie ,ale kto o tym pamięta??? Natomiast to że czekamy tyle czasu na mistrzostwo wiedzą wszyscy i pamiętają. Różnica tkwi w tym że drużyna wybitna zagrała by na remis i starała się zwyciężyć w dwóch ostatnich meczach by być panem sytuacji by samemu decydować kto zwycięży w ostatecznym rozrachunku , bo to była bitwa która prawdopodobnie spowoduje porażkę w wojnie ,o bitwie nikt nie będzie pamiętał o wojnie owszem. Możecie wierzyć że jeszcze będziemy mieli szansę , że jeszcze w tym roku ,a może w przyszłym ,ale realnie kto pomoże w tym roku Everton? naprawdę wierzycie w drużynę lokalnego rywala która w dodatku jest bez formy w ostatnich meczach która straciła praktycznie szanse na udział w lidze mistrzów, której skrzydłowy jeden z głównych aktorów jest kontuzjowany? To oni mają się zdzierać dla nas? Dlaczego? Może wygramy w przyszłym roku tak już sobie mówię od wielu lat i nic. W przyszłym roku dojdzie wysiłek związany z występami w europejskich pucharach na uzupełnienia nie dostaniemy 200 milionów tylko około 40 milionów a to niestety w dzisiejszym futbolu niewiele wiecie to doskonale. Tak naprawdę w tą deszczową niedzielę wszystko się spieprzyło zachowaliśmy się jak chłopiec w krótkich spodenkach biegnący po lizaka który tuż przed samą metą się potyka, bo nie zachowuje się jak facet. Teraz odezwą się głosy które będą dowodzić że nie jestem fanem że nie wierzę . Ja jestem realistą i widziałem już wiele sezonów i pozostanę wierny temu klubowi do śmierci .Dzięki za możliwość złożenia tu kilku słów .( Mam nadzieję że się mylę).
Lyzwa7 29.04.2014 19:30 #
Wollik- przecież Liverpool grał na remis tylko po błędzie Gerrarda musiał zaatakować ;)

Pozostałe aktualności

Liverpool - Tottenham Hotspur: Wieści kadrowe  (0)
04.05.2024 11:55, Wiktoria18, liverpoolfc.com
Wczorajszy trening - wideo  (0)
03.05.2024 20:18, Piotrek, liverpoolfc.com
Klopp: Nie ma już żadnej presji  (7)
03.05.2024 16:17, Bartolino, liverpoolfc.com
Statystyki przed meczem z Tottenhamem  (0)
03.05.2024 12:21, Fsobczynski, liverpoolfc.com
Van Dijk może nie zagrać z Tottenhamem  (25)
03.05.2024 11:35, Bajer_LFC98, liverpoolfc.com
Zdjęcia z czwartkowego treningu The Reds  (0)
03.05.2024 10:27, Bartolino, liverpoolfc.com