LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 743

Trzy kropki: Mecz z Hull City


W najnowszych „Trzech kropkach” redaktorzy Exol, Hulus i PiotrekB starają się ustalić, czy bardziej istotne jest nietracenie, czy niezdobywanie bramek oraz czy Roy Hodgson nie miał przypadkiem racji odnośnie kondycji młodego skrzydłowego The Reds. Zachęcamy do lektury.

– O ogólnym przebiegu meczu… (Exol)

Mecz, tak jak dobra sztuka teatralna, miał dwa akty. Pierwszy dość nudny, leniwy, ospały. Jednym słowem – słaby. Liverpool grał bardzo ociężale, skonstruowanie jakiejkolwiek akcji z minimum trzema podaniami było zadaniem ponad siły piłkarzy. Niby chłopaki coś szarpały, coś próbowały, ale wszystko rozbijało się o dość dobrze dysponowaną obronę Hull. To właśnie goście zaczęli z większą werwą i przez kilkanaście minut pachniało golem dla Tygrysów. Po przerwie mogliśmy ujrzeć natomiast akt drugi. Początkowe minuty przebiegały podobnie jak poprzednie, ale wszystko zmieniło się po wejściu na boisko Coutinho i Lamberta. Wtedy the Reds znacznie podkręcili tempo, raz za razem sunął atak na bramkę Hull. Taki Liverpool chciało się oglądać. Zabrakło kropki nad „i”, tej skuteczności, tego wykończenia, jednak… końcowe 20–25 minut daje nadzieję na lepsze jutro. Można żałować ostatniej akcji Balotellego, ale remis jest (przyznajmy szczerze) sprawiedliwym rezultatem.

– O 60 minutach gry w „chodzonego”… (Hulus)

Jeżeli na własnym terenie ulegasz komukolwiek 0:3, to naturalną reakcję dużego klubu powinno być zrewanżowanie się kibicom w następnym ligowym meczu. Kiedy po srogiej lekcji od Realu trafia się Hull na Anfield, to trzeba wyjść na to spotkanie, jakby miało się rozszarpać przeciwnika w pierwszym kwadransie. Tymczasem do momentu wejścia Coutinho i Lamberta nie działo się nic wartego odnotowania. Liverpool był tym razem ostrożny w obronie, ale powolny w ataku. Wszystko było rozgrywane w tak niskim tempie, że obrona Hull bez trudu mogła kilka razy odpowiednio ustawić defensywę. Nie tak przyjmuje się rywali na Anfield. W poprzednim sezonie na Anfield nie rozdawano za darmo punktów. Teraz sami pozwoliliśmy Hull odebrać nam dwa punkty, ponieważ nie wykazaliśmy wystarczającej chęci zdobycia ich. Możliwe też, że to wynik złej selekcji Rodgersa, który zbyt ostrożnie ustawił zespół, ale wciąż miał na boisku graczy, którzy powinni radzić sobie w takich meczach lepiej.

– O pierwszym od maja 2013 roku meczu bez bramek… (PiotrekB)

Kiedy myślimy o Liverpoolu Rodgersa ostatnią rzeczą, jaką możemy z nim skojarzyć jest brak bramek. W zeszłym sezonie dbali o to Suárez i Sturridge, w obecnym – Lovren i spółka. Bezbramkowe spotkanie teoretycznie powinno skłaniać do szukania pozytywów w grze obronnej, jednak nawet w meczu ze słabymi ofensywnie Tygrysami defensywa the Reds popełniła sporo błędów. Liverpool mentalnie wrócił do czasów Króla Kenny’ego, gdzie piłka za żadne skarby nie chciała wpaść do bramki przeciwnika. Receptą na taki stan rzeczy jest lepsza jakość sytuacji strzeleckich. Z Hull mieliśmy ich sporo, ale żadna z nich nie była na tyle czytelna, żeby zamienić ją na gola w oczywisty sposób. Czasy Suáreza dawno się skończyły, strzelanie spektakularnych bramek ze słabych okazji także. Rodgers musi wziąć to pod uwagę i zacząć przykładać większą wagę do schematów gry w ataku.

– O (czyżby jednak?) zmęczonym Sterlingu… (Exol)

Jaka burza przetoczyła się w Anglii po tym, jak Raheem po prostu powiedział, że jest zmęczony, to oczywiście każdy wie. Nie sposób zauważyć, że młody zawodnik ma rację. Ewidentnie brakuje mu świeżości, tej iskry, która pchała go wcześniej na jeszcze wyższy poziom gry. Z drugiej strony… nawet zmęczony Sterling wyprzedzał obrońców Hull czym siał popłoch w defensywie gości. Jedno jest pewne: ten chłopak po prostu musi trochę odpocząć. To niedopuszczalne, aby to właśnie 19-latek był postacią, wokół której buduje się zespół. Fakt, talentu nie można mu odmówić, ale jest na to stanowczo za młody. Trzy, cztery mecze może jakoś przeżyjemy bez niego, ewentualnie zawsze zostaje możliwość wpuszczenia go z ławki. Mam wrażenie, że po tym, jak na własnej skórze doznał społecznego ostracyzmu po swoich słowach na zgrupowaniu kadry, tak teraz nigdy w życiu nie ośmieli się powiedzieć czegoś podobnego. Oby menedżer sam się domyślił w jakiej kondycji jest Anglik.

– O mizernej skuteczności w ostatnich kilku meczach… (Hulus)

Najłatwiej byłoby napisać: Balotelli nie strzelił. Jednak to nie takie proste. Przede wszystkim nie kreujemy wystarczająco dużo szans. Takie zrywy jak z Hull w ostatnich kilkudziesięciu minutach to za mało. Obecnie w naszej ofensywie brakuje płynności, zrozumienia, precyzji i jakości, którą tracimy przez nieobecność Sturridge’a. Zdarzają się momenty jak szybka wymiana Lallany z Moreno, ale to raczej pojedyncze posunięcia niż wypracowane schematy. Oczywiście Mario nadal nie grzeszy skutecznością, ale nie robi tego też nikt inny obok. Ze środka pola nikt celnie nie strzela z dystansu. Lallana czy Sterling wykonują tyle zbędnych ruchów, że brakuje pary na oddanie mocnego i celnego strzału. Ofensywne stałe fragmenty to jedno dobre dośrodkowanie na dziesięć. Trzeba grać szybciej, atakować większą liczbą piłkarzy i tworzyć więcej sytuacji, ale do tego trzeba mieć jedenastu dobrze rozumiejących się graczy, którzy będą wiedzieli jak i gdzie się poruszać.

– O pucharowym meczu ze Swansea… (PiotrekB)

Rodgers po raz kolejny zmierzy się ze swoją była drużyną, której sukcesy zapewniły mu rozgłos. Kierowani przez dawnego środkowego obrońcę, Gary’ego Monka Łabędzie mogą się pochwalić identycznym dorobkiem punktowym, jaki ugrał Liverpool, a dwie stracone bramki mniej oznaczają, że w tabeli Premier League znajdują się jedną pozycję nad the Reds. Jutrzejszy mecz może przywołać bolesne wspomnienia. Niecałe dwa lata temu, 31 października 2012 r., w pierwszym sezonie Rodgersa za sterami the Reds zespół z Merseyside podjął Swansea na Anfield i otrzymał okrutną lekcję futbolu, przegrywając z Łabędziami 1:3. Podobnie jak teraz była to czwarta runda Pucharu Ligi Angielskiej, a gra Liverpoolu prezentowała się równie nieskładnie jak obecna. Menedżer the Reds musi dać odpocząć najbardziej przemęczonym graczom (Sterlingowi i Gerrardowi) oraz pokazać, że nadal ma pomysł na prowadzenie tego zespołu tak jak wtedy, gdy dopiero zaczynał z nim pracę.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (2)

AndyLFC 27.10.2014 18:40 #
A ja mam nadzieję, że w następnym meczu zobaczę Duet Mario - Ricki.
saintlfc 27.10.2014 20:29 #
też bym chciał takie rozwiązanie zobaczyć i np. 60 minuta Borini za Lamberta

Pozostałe aktualności

Kilka scenariuszy w sprawie Mo Salaha  (2)
30.04.2024 10:05, Ad9am_, thisisanfield.com
Skróty meczów U-18 i U-21  (0)
30.04.2024 10:02, Piotrek, liverpoolfc.com
Holenderski dziennikarz o ekspertach z Anglii  (3)
30.04.2024 07:33, RosolakLFC, Liverpool Echo
Wspomóżcie małą fankę Liverpoolu  (7)
29.04.2024 22:08, AirCanada, własne
Spięcie, które symbolizuje kryzys Liverpoolu  (9)
29.04.2024 19:16, GiveraTH, The Athletic
Gravenberch: Każdy jest rozczarowany  (0)
29.04.2024 15:21, Margro1399, Liverpoolfc.com
Dirk Kuyt: Anfield pokocha styl Arne Slota  (0)
29.04.2024 14:43, Bartolino, The Athletic
Salah zostanie w klubie na kolejny sezon  (39)
29.04.2024 13:11, BarryAllen, The Athletic