LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1426

Trzy kropki: Mecz ze Stoke City


W sobotnim meczu ze Stoke the Reds ostatecznie przerwali passę niekorzystnych wyników. Jednak które elementy wyglądały poprawnie, a w jakich zespół Rodgersa wciąż zawodzi? Grono redakcyjne zaprasza na kolejne wydanie „Trzech kropek”!

– O ogólnym przebiegu meczu… (Gall)

Szczerze mówiąc, niczego nie spodziewałem się po tym spotkaniu. Po pierwsze rywal dla nas od lat bardzo niewygodny, po drugie nie mamy formy a po trzecie ciągle nie mamy mocnego pierwszego składu. Mimo to, to co zobaczyłem, zadowoliło mnie w pełni (chociaż może to tylko przez to ostatnie słabe występy). Dominowaliśmy, mamy czyste konto oraz wreszcie strzeliliśmy bramkę, która dała nam zwycięstwo, a nie tylko remis bądź honor. Brakowało ewidentnie lepszego ataku oraz znacznie lepszej skuteczności, ale coś za coś – jaki skład, taki wynik. Cieszę się z liczby stworzonych szans, lecz brakuje skuteczności i powtórzę to po raz kolejny. Mam nadzieje, że następnym razem będzie lepiej, bo to najwyższy czas na wygrywanie.

– O przedziwnym kluczu doboru boków obrony… (PhillieO)

Chyba każdy z nas tu zebranych popukał się w czoło, widząc w wyjściowym składzie José Enrique i Glena Johnsona. Hiszpan ostatni raz w wyjściowym składzie wyszedł w szalonym meczu z QPR na Loftus Road. Tam jakoś specjalnie nie błyszczał i każdy chyba wolałby oglądać jego młodszego rodaka na tej pozycji. Glen Johnson zaś od jakiegoś czasu walczy nieustannie z Lovrenem o tytuł wroga publicznego numer jeden w szeregach Liverpoolu. Niewiele można o występie byłego piłkarza Newcastle powiedzieć, ponieważ Stoke częściej atakowało drugą flankę. W ofensywie starał się udzielać, ale zapamiętałem tylko jeden jego strzał, który został zablokowany. Anglik zaś miał typowy dla siebie występ. Wiele strat, niecelne podania, bezproduktywność z przodu. Przełom jego i całej drużyny nastąpił w 85. minucie, kiedy to ruszył – zupełnie jak nie on – do piłki w polu karnym Garncarzy i „włożył głowę tam, gdzie inni nie włożyliby nogi”. Oby to był dla niego punkt wyjścia na nadchodzące spotkania, bo można się spodziewać, że Brendan nie posadzi go na ławce teraz, skoro nie zrobił tego wcześniej.

– O kontraście między pierwszą i drugą połową meczu… (Licznerek)

W pierwszej połowie, jak w polskim filmie, nic się nie działo. Obie drużyny nie wyprowadzały ciosów, jedynie lekko się podszczypywały. Liverpool był kiepski w pressingu, brakowało kreatywności, a większość podań była wymieniana między obrońcami. W drugich czterdziestu pięciu minutach mecz wyglądał już zupełnie inaczej, był żywszy i bardziej otwarty. Liverpool lepiej rozgrywał, częściej był z piłką w pobliżu pola karnego rywala, podkręcił tempo gry i zaczął kreować sytuacje, które piłkarze potrafili kończyć strzałami. Więcej działo się też pod bramką Mignoleta. Przy strzałach Bojana raz Belga uchronił słupek, a raz musiał wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności. W pierwszej połowie mecz był na 0:0, w drugiej choć gra the Reds wyglądała lepiej, to równie dobrze goście mogli wyjechać z Anfield zgarniając pełną pulę.

– O meczu niewykorzystanych okazji… (Gall)

Cóż można powiedzieć? Jest to naszą zmorą od kilku sezonów i o ile poprzednia kampania rozpieściła nas pod względem strzelonych bramek, to wiadomo, jaka była nasza gra w obronie. Brakuje nam Sturridge’a oraz brakuje nam pewności przy wykończaniu sytuacji. Poza tym nie stwarzamy ich czterdzieści na mecz. Jeśli będziemy stwarzać dziesięć i przynajmniej dwie wykorzystamy, to ja będę w pełni zadowolony. Bo wiem, że to nie pierwszy i nie ostatni raz, kiedy będziemy się denerwować z powodu braku bramek. Umówmy się jednak – jedna wykorzystana sytuacja może dać trzy punkty. I jeśli będzie nam je dawać, to ja chcę wygrywać w taki sposób.

– O zależności między Lovrenem na ławce i czystym kontem… (Licznerek)

Touré jest tym sezonie gościem, którego w Lovrenie dopatrywał się Rodgers. Lider organizujący grę defensywy to rola, która jest naturalna dla Iworyjczyka, a w której Chorwat kompletnie nie potrafił się odnaleźć. Były kapitan Arsenalu wykorzystuje swoje doświadczenie i gdy dostaje szanse, nie zawodzi – w przeciwieństwie do bardzo niepewnego Lovrena. Defensywa bez byłego stopera Southampton i Lyonu wygląda zwyczajnie lepiej, a dodając do tego zabezpieczenie w postaci Lucasa i Allena przed linią obrony, a nie jak to bywało wcześniej Gerrarda, można się spodziewać, że zależność „Lovren na ławce i czyste konto” nie będzie jednorazowym przypadkiem.

– O pojedynku z Leicester… (PhillieO)

We wtorek Liverpool uda się na King Power Stadium, żeby zmierzyć się z Lisami z Leicester. Po takim meczu jak ten ze Stoke, kluczowe będzie podtrzymanie zapoczątkowanego trendu, jeśli jedną wygraną można tak nazwać, i sięgnięcie po trzy punkty. Gdy Czerwonym w jakikolwiek sposób powinie się noga, jak przytrafiło się to na tym samym terenie Manchesterowi United, to znowu nastroje się zepsują i sobotnie zwycięstwo na Anfield straci na znaczeniu. Brendan zapewne jakoś zarotuje składem, ale żeby wiedzieć z jakim skutkiem, musimy cierpliwie poczekać, bo w tym sezonie nic nie jest pewne.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (1)

Franek94 02.12.2014 10:05 #
Wierzyć, kibicować, wspierać!

Pozostałe aktualności

XI na Tottenham!  (21)
05.05.2024 16:32, Zalewsky, liverpoolfc.com
Slot: Możecie nazywać mnie Arne  (7)
04.05.2024 22:29, Vladyslav_1906, thisisanfield.com
Elliott podsumowuje sezon  (2)
04.05.2024 21:12, BarryAllen, liverpoolfc.com
Postecoglou przed meczem z Liverpoolem  (0)
04.05.2024 15:03, Mdk66, Sky Sports