LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1270

Kolo: Spełniły się moje marzenia


Podczas finału Pucharu Narodów Afryki Kolo Touré miał to nieprzyjemne uczucie w żołądku, które zwiastowało, że smutna historia może się powtórzyć. Ostatecznie doświadczony obrońca zdołał podnieść to najważniejsze w Afryce piłkarskie trofeum.

Wilfried Bony obił poprzeczkę. Junior Gadji posłał piłkę bardzo daleko od bramki. Ghana wykorzystała swoje jedenastki w konkursie rzutów karnych i porażka w finale PNA stawała się coraz bardziej realna dla reprezentacji Wybrzeża Kości Słoniowej.

Ponownie.

W 2006 roku Touré miał 24 lata, kiedy po raz pierwszy doświadczył rozczarowania po porażce w finale turnieju. Wybrzeże Kości Słoniowej mierzyło się z Egiptem na Stadionie Narodowym w Kairze. Iworyjski obrońca zamienił swój rzut karny na bramkę, jednak jego drużyna i tak uległa Egipcjanom 2:4.

Miał 30 lat, gdy w 2012 Słonie ponownie zameldowały się w finale na turnieju w Gabonie. Bezbramkowy remis w meczu z Zambią jeszcze raz doprowadził do konkursu rzutów karnych. Po 14 strzałach, między drużynami wciąż był remis.

Touré nigdy nie bał się wziąć na siebie odpowiedzialności, ale tym razem przestrzelił. Kiedy Gervinho również nie trafił, Wybrzeże Kości Słoniowej po raz drugi w historii przegrało finał turnieju po rzutach karnych.

Na początku lutego tego roku Touré po raz ostatni w swojej karierze zagrał mecz w Pucharze Narodów Afryki. Po 120 minutach gry, defensor stał na murawie stadionu Estadio de Bata w Gwinei Równikowej i przyglądał się jak Ghana obejmuje dwubramkowe prowadzenie w kolejnej loterii.

– To było tak dziwne i tak trudne – Touré zwierzył się oficjalnej stronie klubu.

– To był mój trzeci finał. Dwa poprzednie przegrałem po rzutach karnych. Stałem na środku boiska, przegrywaliśmy już 0:2 i pomyślałem, że to się stanie jeszcze raz.

– Karne są zawsze bardzo trudne i nie przepadam za nimi. Kiedy jesteś zawodnikiem, to najgorsze uczucie. Zaczęliśmy konkurs, spudłowaliśmy dwa razy i przegrywaliśmy.

Wtedy wszystko zaczęło się zmieniać.

– Nasz bramkarz, Barry "Copa", wyprawiał cuda na bramce. Dzieliłem z nim pokój w hotelu, ale na boisku zachowywał się, jak nigdy wcześniej. Był bardzo głośny i próbował rozproszyć piłkarzy, którzy wykonywali jedenastki dla Ghany.

Barry obronił strzał Afriyie Acquahy, tuż przed tym, jak Serge Aurier nie zmarnował swojej szansy. Później Frank Acheampong przeniósł piłkę na poprzeczką, Seydou Doumbia znalazł siatkę za plecami bramkarza Ghany i Wybrzeże Kości Słoniowej wyrównało stan gry.

– Zauważyliśmy wtedy, że puchar do nas wraca.

Brat Kolo, Yaya, trafił do bramki, ale Ghana doprowadziła do "nagłej śmierci". Salomoun Kalou strzelił i Jonathan Mensah dokonał tego samego. Kiedy wynik zatrzymał się na 4:4, przyszła kolej na Kolo Touré.

– To był ciężki moment, bo miałem w pamięci mój nietrafiony strzał w finale z Zambią. Jednak zdecydowałem się podejść do karnego. Przypomniałem sobie rady Brendana Rodgersa, które mi dawał na temat rzutów karnych. I strzeliłem.

Radość i ulga wypełniły obrońcę, ale konkurs nie zbliżał się wcale do końca. Wybrzeże Kości Słoniowej i Ghana wykorzystywały swoje okazje do momentu, w którym do bramki nie trafił Brimah Razak. Wtedy iworyjski bramkarz umieścił piłkę na jedenastym metrze, wziął rozbieg i zapisał swoje imię na kartach historii.

– Próbowałem zdobyć ten puchar przez 14 ostatnich lat. Wygranie go w takim stylu, w moim ostatnim meczu, było niesamowite. Mogłem tylko marzyć o takim finale.

– Dziękuję Bogu, że dał mi siłę do zwycięstwa w tym turnieju. Możesz wygrać wszystko albo mieć wszystko czego pragniesz, ale kiedy zdobywasz puchar dla swojej ojczyzny, osiągasz dużo więcej.

– Wspaniale było grać z moim bratem w jednej drużynie. Jestem niezwykle dumny, że jest kapitanem reprezentacji. Zasłużył na to, bo również wiele w życiu przeszedł. Jestem szczęśliwy, że mam takiego brata. To silny człowiek.

– Każdego dnia dziękuję za wszystko co mi się przytrafia. Mam 33 lata. Gram w najlepszym klubie na świecie. Dziękuję Bogu, że mam to wszystko.

Kiedy rozmawiamy z Touré o ostatnim meczu Liverpoolu z Manchesterem City, stara się ukryć swój uśmiech. Jest przepełniony dumą, że dane mu było wziąć udział w tym wspaniałym zwycięstwie i jest przekonany, że do maja Liverpool wzniesie w górę pewien puchar.

– Myślę, że ten sezon zakończymy w bardzo dobrym stylu. Wciąż cieszę się każdym dniem z moim kolegami z drużyny. Mamy bardzo dobre relacje na boisku treningowym i meczowym. Uwielbiam z nimi grać.

– Skończenie sezonu z pucharem będzie dla nas znaczyć bardzo wiele. Skupiam się na osiągnięciu tego celu. Ten wspaniały klub potrzebuje trofeów. Ludzie, którzy tu pracują i są związani z Liverpoolem, zasługują na coś więcej. Mam nadzieję, że to będzie ten sezon.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Slot: Możecie nazywać mnie Arne  (7)
04.05.2024 22:29, Vladyslav_1906, thisisanfield.com
Elliott podsumowuje sezon  (1)
04.05.2024 21:12, BarryAllen, liverpoolfc.com
Postecoglou przed meczem z Liverpoolem  (0)
04.05.2024 15:03, Mdk66, Sky Sports
Liverpool - Tottenham Hotspur: Wieści kadrowe  (0)
04.05.2024 11:55, Wiktoria18, liverpoolfc.com