Hull – Liverpool: Przegląd prasy

Prezentujemy Państwu przegląd prasy po ostatnim, dość żenującym i przegranym meczu z drużyną Hull City, po którym przedstawiciele kilku czołowych gazet wypowiadają się na temat minionego spotkania.

David Maddock z Daily Mirror twierdzi, polityka transferowa Brendana Rodgersa i samego Liverpoolu z powrotem została wzięta pod lupę, po tym jak nadzieje na udział w Lidze Mistrzów dobiegły końca.

– Ponownie nie wiedzieć czemu powrócili do eksperymentów z początku sezonu, gdzie Mario Balotelli miał być dowodzącym pierwszej linii ataku, wiedząc, że nie jest on w stanie dokonać tego.

– Hull pokazało więcej ducha walki niż goście, więcej walki, więcej chęci… i zdecydowanie więcej jakości i skuteczności w przednich formacjach, kiedy to niesamowity Sone Aluko bez problemu nękał defensywę Liverpoolu z cierpiącym na prawej stronie obrony Emrem Canem na czele.

– City może teraz odetchnąć z ulgą, ponieważ oddalili się od strefy spadkowej i odnieśli drugie zwycięstwo w ciągu trzech dni po upływie dwóch miesięcy, kiedy to nikt nie spodziewał się, że mają w sobie tyle wiary i zawzięcia, żeby osiągnąć to, co jeszcze tydzień temu mogło wydawać się niemożliwe.

– Tego samego nie można powiedzieć o Liverpoolu. Mieli w sobie szczątki wiary i teraz nie ma już nadziei, że uda im się dogonić Manchester United w walce o czołowa czwórkę.

– To sprawiło, że ponownie wszystkie kamery i światła z powrotem skierowały się na posadę Brendana Rodgersa i politykę uprawianą przez amerykańskich właścicieli klubu.

Przedstawiciel Daily Mail – Dominic King był również obecny na KC Stadium i potwierdził, że Hull było lepsze we wszystkim w tym meczu, a Liverpool już niekoniecznie.

– Hull z pełnym oddaniem, zorganizowaniem i energią było zdecydowani lepsze, natomiast Liverpool podczas 90 minut nie miał w sobie żadnej z tych cech. To nie było wyzwanie dla nikogo innego jak tylko dla Bruce'a. Wygrana 1:0 sprawiła, że ich los z powrotem jest w ich własnych rękach.

– Obecny sezon Hull pozostaje zatem wciąż żywy i emocjonujący, lecz co może zostać powiedziane o Liverpoolu? Niezależnie jak bardzo wściekli byli kibice z powodu kosmicznych cen za bilety na mecz, to nic nie rozwścieczy bardziej niż sposób w jaki ich drużyna obecnie upada.

– Ponownie, ospałość ostudziła wcześniej wspominane zapędy Liverpoolu. Wraz z niechlujnym remisem 0:0 z West Bromem w sobotę, w meczu z Hull byli oni kompletnie niemrawi, rozgrywana piłka nie miała jakiegokolwiek polotu wędrując z jednej strony na drugą. Czasami, sprawiało to wrażenie, że podawana jest, żeby tylko podawać.

Paul Joyce z Daily Express lamentuje nad brakiem jakiejkolwiek siły rażenia w ataku Liverpoolu.

– Ostatni sukces Liverpool związany ze zdobyciem tytułu miał miejsce 25 lat temu i w noce jak te pojawia się ponowne pytanie jak długo przez takie występy ta zła passa będzie jeszcze trwać i ile potrwa zdobycie kolejnego tytułu.

– Philippe Coutinho w jednej z nielicznych okazji zmusił do interwencji Steve'a Harpera po dograniu Jordana Hendersona – kapitana Liverpoolu pod nieobecność Stevena Gerrarda, który tego dnia odpoczywał.

W Daily Star możemy przeczytać, że John Wardle uważa, że Liverpool wyszedł, chociaż zwycięsko z batalii poza boiskowej, kiedy to kibice protestowali przeciwko wysokim cenom biletów.

– Mimo, że wynik końcowy był ponownie mocno niezadowalający dla kibiców Liverpoolu, to chociaż rozpoczęli ważną walkę z Premier League, jako że zbojkotowali kosmiczną cenę biletów wynoszącą 50 funtów.

– Byli mocno oburzeni, że muszą zapłacić tak dużą kwotę, aby wspierać swoją drużynę na KC Stadium i kiedy cała pula 2506 biletów została wyprzedana, więcej niż połowa tych kibiców, którzy zakupili bilety, mimo wszystko pozostali w Merseyside.

– Jednak w kwestii spotkania, ci, którzy wybrali się na spotkanie, musieli zastanawiać się czy ta podróż była tego warta, zaczynając od 7 minuty, kiedy Hull powinno już prowadzić.

Redaktor The Guardian – Simon Burton uważa, że Philippe Coutinho był jednym jasnym elementem drużyny z Liverpoolu.

– To było słabe widowisko w ich wykonaniu, jednak było pewien pozytywny aspekt w Liverpoolu. Coutinho po raz kolejny starał się stanąć na wysokości zadania. Brazylijczyk był sercem najciekawszych sytuacji the Reds, zarówno wychodząc głęboko po piłkę, schodząc na lewe skrzydło czy próbując przedrzeć się przez obronę Hull, nawet jeśli jego próby dostarczenia piłki do pierwszej linii szybko się kończyły, jako że miał przed sobą niezbyt ruchliwego napastnika jak Balotelli. Środkowi obrońcy również byli pewnym punktem, Dejan Lovren do momentu kontuzji i Martin Škrtel, który nie miał sobie równych w pojedynkach powietrznych i miał świetne wyczucie czasu w pojedynkach.

Chris Bascombe z The Telegraph stwierdził, że mimo wszystko brak zakwalifikowania się do Ligi Mistrzów przez Liverpool nie będzie tak wielkim ciosem.

– Było to dość mało prawdopodobne przez większość sezonu, ale nawet, jeśli zespół Brendana Rodgersa dogoniłby ekipę Manchesteru United i zakwalifikowałby się do fazy grupowej, jaki byłby w ten sens? Klub zarobiłby trochę pieniędzy za przegrane mecze, jednak warto pomyśleć o sytuacji angielskich klubów w Europie. Taka sytuacja kosztowałaby tylko jeszcze więcej cennych punktów w rankingu, który obecnie zapewnia Premier League cztery miejsca w tych rozgrywkach, a w przypadku słabej gry w Lidze Mistrzów angielski futbol mógłby stracić jedno z tych miejsc i zostałby z zaledwie trzema.

– Nie ma sensu kwalifikować się do takich rozgrywek, jeśli nie jest się na nie przygotowanym i z pewnością, jeśli nie jest się w danym momencie wystarczająco dobrym, żeby w nich uczestniczyć. I tak jak ten rok pokazał, to prowadzi tylko do kompromitacji. Może, więc dlatego ta porażka to był prezent dla Louisa van Gaala. A nawiązując do aspiracji Liverpoolu do walki o tytuł w przyszłym sezonie.. Rodgers musi chyba odwiedzać te same miejsca palenia fajki wodnej co Raheem Sterling i Jordon Ibe, jeśli myśli, że ten skład jest w stanie osiągnąć to bez dodania do składu przypływu nowej, głodnej sukcesów krwi.