LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 754

Analiza meczu z Młotami


Neil Jones analizuje kluczowe aspekty sobotniego meczu na Upton Park: słaby początek meczu, problemy kadrowe i niechęć do przyjmowania na siebie odpowiedzialności graczy Liverpoolu.

Rozpocznij mecz tak, jak chciałbyś go skończyć

To, co wydarzyło się wczoraj to powtórka z rozrywki. Mecz na wyjeździe, trudne spotkanie, szansa na pokazanie ducha walki i wiary w zwycięstwo.

Liverpool jednak natychmiast traci pierwszą bramkę, nim jeszcze piłkarze na dobre „wejdą w mecz”.

To już czwarty raz za kadencji Jurgena Kloppa, kiedy The Reds dają sobie strzelić gola w pierwszych dziesięciu minutach spotkania. Sami sobie rzucają kłody pod nogi. To się musi skończyć. Raz, czy dwa pewnie uda im się pokonać przeszkody, które sami umieścili na drodze ku zwycięstwu, ale w większości przypadków taka gra nie ma szans zakończyć się niczym dobrym. Potwierdza to mecz z Watfordem, a teraz również sobotnie spotkanie z Młotami.

Liverpool oddał pierwszy strzał w meczu za sprawą Jordona Ibe'a. Nie było to nawet złe uderzenie, ale poza nim nie widać było w grze The Reds dążenia do określonego celu, ani konkretnego planu. To gracze West Hamu przeprowadzili kolejne osiem ataków na bramkę gości – zakończyło się to objęciem prowadzenia. Drużyna z Londynu nawet przez chwilę nie wyglądała, jakby traciła panowanie nad meczem.

Niepokojące jest to, że Młoty nie musiały nawet grać specjalnie dobrze, by poradzić sobie z Liverpoolem. Gospodarze ciężko pracowali i próbowali przejmować wysokie podania – ogólnie rzecz ujmując, po prostu zakasali rękawy i wykonali swoją pracę.

Niestety wygląda na to, że na The Reds taka gra w zupełności wystarcza.

Kłopoty kadry Liverpoolu w najważniejszym okresie sezonu

Styczeń może okazać się kluczowym miesiącem dla Liverpoolu. Przed drużyną trudne mecze ligowe, szansa zapewnienia sobie występu na Wembley i początek rozgrywek FA Cup. To będzie ekscytujący okres na Anfield.

Niestety zespół akurat teraz przeżywa kryzys.

Kadra napotyka coraz to nowe problemy. The Reds grają wolno i nie mają energii. Brakuje im przywództwa i doświadczenia. Drużyna wygląda na znużoną i zmęczoną – zarówno fizycznie jak i psychicznie. Poza tym, wystarczy przyjrzeć się ławce rezerwowych.

Klopp wie, jak ważni dla zespołu są zawodnicy tacy jak Henderson, Milner, czy Sturridge – trzeba zrobić wszystko, by wrócili na boisko. Jeżeli się to nie uda, styczeń może okazać się miesiącem, w którym cały plan klubu na ten sezon się rozsypie.

Kto przyjmie na siebie odpowiedzialność?

Brendan Rodgers powiedział kiedyś, że mecz „rozpoczyna się jeszcze w tunelu”. Odnosił się do podjętej przez siebie dwa lata temu na stadionie Tottenhamu decyzji, dzięki której kapitanem został Luis Suarez.

Według byłego menedżera, Urugwajczyk rozpoczął mecz już w tunelu prowadzącym na murawę. Swoim zachowaniem zasygnalizował przeciwnikom, że Liverpool nie odda pola bez walki – gospodarze zostali zastraszeni.

Liverpool poświęciłby dzisiaj wszystko, by tylko w drużynie pojawił się ktoś o podobnej sile przebicia.

The Reds dali się pokonać w Newcastle i rozbić w Watfordzie. Teraz do kolekcji dorzucić mogą jeszcze bezsensowną porażkę na Upton Park. Z mowy ciała piłkarzy Liverpoolu w stadionowym tunelu biła nerwowość i lęk. Przełożyło się to później na ich grę w meczu.

Kto miałby przyjąć na siebie odpowiedzialność, spróbować wyrwać drużynę z otępienia? Może to zbyt surowa ocena, ale jednak wielu graczy wyglądało wczoraj na usatysfakcjonowanych możliwością zrzucenia brzemienia z własnych barków i poczekania, aż kto inny wybawi ich z opresji. Próbował Emre Can, chwilami też Jordon Ibe. Czy jest jednak w drużynie ktoś, na kim można polegać w kwestii przejęcia inicjatywy w takim meczu? Nawet Philippe Coutinho tylko chwilami szarpał, bezskutecznie próbując coś zmienić w grze zespołu.

Kontuzjowani są kluczowi zawodnicy, ale nie może to stanowić usprawiedliwienia. Obecna kadra została zbudowana wielkim kosztem. Piłkarze przyszli do Liverpoolu z już wyrobioną marką. Teraz muszą tylko udowodnić, że zasłużyli na swoją reputację.

West Ham był lepszy w powietrzu

Mecz rozegrano pod zachmurzonym, szarym niebem. Warunki atmosferyczne w najmniejszym stopniu nie przeszkodziły gospodarzom w zdominowaniu gry powietrznej.

Statystyki pokazują, że West Ham wygrał 69% pojedynków główkowych podczas spotkania. Obie bramki zdobyte zostały po dośrodkowaniu z prawego skrzydła i mocnym strzale głową.

Kto by pomyślał – drużyna, której napastnikiem jest taki wieżowiec, jak Andy Carroll, chce posyłać długie dośrodkowania ze skrzydeł?

The Reds oczywiście doskonale znali plan Młotów. Nawet, jeżeli jakimś cudem im on umknął, wystarczyło popatrzeć na rozgrzewkę West Hamu. Niestety Liverpool po raz kolejny nie był w stanie powstrzymać przeciwników.

Przy obu bramkach goście odpuścili pressing na graczu dośrodkowującym. Nathaniel Clyne mógł zachować się lepiej przy pierwszym golu, strzelonym przez Michaila Antonio. Przy drugiej bramce fakt, iż Clyne musiał zupełnie sam walczyć z wysokim Carrollem, zakrawa po prostu na sabotaż.

Carroll miał szansę dobić swoich byłych kolegów jeszcze trzecim golem, kiedy pozwolono mu na pojedynek z niedoświadczonym Bradem Smithem przy dośrodkowaniu na dalszy słupek. Simon Mignolet uratował w tej sytuacji stoperów, ale i tak fakt pozostaje faktem, że środkowi obrońcy zawalili.

Christian Benteke potrafi oczywiście grać tak, jak Carroll, ale w tym spotkaniu ziała między nimi przepaść. Angelo Ogbonna i James Collins nie pozwolili Belgowi absolutnie na nic, wygrywając z nim pojedynek za pojedynkiem. Pierwszą główkę Benteke wygrał dopiero w 66 minucie.

– Nie powinniśmy dzisiaj skupiać się na jednym piłkarzu – powiedział Klopp, pytany po meczu o Benteke.

Ma rację, ale bezsilność kosztującego 32,5 miliona funtów napastnika odzwierciedlała grę całego zespołu. Była to całkowicie przegrana bitwa.

Brad Smith zasługuje na szansę w pucharze

Nieco ponad dwa lata temu Brad Smith zadebiutował w drużynie Liverpoolu. Tak jak i teraz klub zmagał się z plagą kontuzji i usiłował pozostać w wyścigu o wysokie miejsca w tabeli.

Smith w sezonie 2013/14 wyraźnie odstawał od reszty drużyny, chociaż wejście na boisko w przegranym meczu z Chelsea na pewno nie było dla niego łatwym doświadczeniem. Dzisiaj Australijczyk spisuje się o wiele lepiej.

W tym tygodniu The Reds rozegrają dwa mecze pucharowe. Smith powinien dostać szansę wystąpienia w tych spotkaniach.

Nie mam nic przeciwko Alberto Moreno, ale Hiszpan wygląda na piłkarza, któremu przyda się trochę odpoczynku. Smith jest szybki, dobrze gra ciałem i doskonale dośrodkowuje z lewego skrzydła. Wczoraj zastąpił Moreno po godzinie gry i od razu zaczął znajdować się w doskonałych pozycjach. Gdyby nie marazm reszty zespołu, młody boczny obrońca mógłby poprowadzić kolegów do zwycięstwa.

Jego obecność z pewnością pomoże Benteke, który musi otrzymywać lepsze dośrodkowania, niż do tej pory. Smith powinien zagrać ze Stoke i Exeter.

Neil Jones

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (1)

RedMan1892 03.01.2016 14:28 #
Dobra analiza.
Neil Jones wypunktował wszystkie nasze wady nie tylko w tym jednym meczu, ale ogólnie w tym sezonie.
Musimy sprowadzić kilku doświadczonych zawodników, bo nikt nie jest w stanie z obecnej kadry pociągnąć tego wózka. Kiedyś mieliśmy Carraghera, Hyypie, Gerrarda, Alonso, Mascherano. Dziś nie mamy choćby jednego tego typu piłkarza.
Taka jest prawda, że Klopp musi dostać naprawdę kredyt zaufania i dużo czasu, bo budowanie nowego Liverpoolu wg. Jurgena potrwa kilka okienek transferowych. To samo było, gdy przyszedł do Borussi. Też budował zespół od początku, po swojemu i wszyscy wiemy, jaki to przyniosło efekt.
Ufam Jurgenowi w 100 procentach. Niech robi swoje.

Pozostałe aktualności

Holenderski dziennikarz o ekspertach z Anglii  (0)
30.04.2024 07:33, RosolakLFC, Liverpool Echo
Wspomóżcie małą fankę Liverpoolu  (5)
29.04.2024 22:08, AirCanada, własne
Spięcie, które symbolizuje kryzys Liverpoolu  (8)
29.04.2024 19:16, GiveraTH, The Athletic
Gravenberch: Każdy jest rozczarowany  (0)
29.04.2024 15:21, Margro1399, Liverpoolfc.com
Dirk Kuyt: Anfield pokocha styl Arne Slota  (0)
29.04.2024 14:43, Bartolino, The Athletic
Salah zostanie w klubie na kolejny sezon  (37)
29.04.2024 13:11, BarryAllen, The Athletic
Wszystkie twarze Arne Slota  (20)
29.04.2024 12:56, Zalewsky, własne