LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1172

Kent: Marzę o debiucie w lidze


Obiecujący skrzydłowy Liverpoolu, Ryan Kent, opowiedział o ostatnich niezwykle intensywnych miesiącach swojej kariery. 19-latek ma już za sobą debiut w drużynie the Reds, jednak jak zapewnia, nie zamierza spoczywać na laurach.

Koszulka z „40" na plecach, pamiątka po najwspanialszym wieczorze w rozwijającej się w szybkim tempie karierze Ryana Kenta, zajmuje obecnie w domu rodzinnym piłkarza honorowe miejsce.

Nastolatek przekazał ją rodzicom, Stanowi i Anne, po tym, jak zadebiutował w ubiegłym miesiącu w pierwszym zespole w spotkaniu trzeciej rundy Pucharu Anglii przeciwko Exeter City.

Kent, jeden z najbardziej obiecujących talentów Akademii, spełnił wówczas swoje marzenie, do czego dążył od momentu, w którym jako siedmiolatek po raz pierwszy przekroczył próg szkółki the Reds.

– Byłem wręcz przytłoczony. Marzyłem o tym od tak dawna. Cała praca, jaką włożyłem, opłaciła się.

– Było to wielkim osiągnięciem zarówno dla mnie, jak i dla mojej rodziny. Wiedziałem, że miałem szansę pokazać się menedżerowi i fanom.

– Koszulka, którą miałem na sobie tego wieczoru, wisi już oprawiona w ramkę. Dałem ją rodzicom. Chciałem im w ten sposób podziękować za to, że przez ostatnie 10 lat wozili mnie na treningi i mecze.

– Poświęcili dla mnie kawał swojego życia, wszystkie te późne wieczory, wstawanie wczesnym rankiem. Gram dla nich, zawdzięczam im wszystko.

Idole? David Eyres i Ronaldinho

Kent dorastał w Oldham i regularnie chodził na mecze tego zespołu. Pewnego dnia, jako zawodnik Chaddy End FC, wpadł w oko scoutom z Liverpoolu.

– Na spotkania Oldham zacząłem chodzić z tatą jako czterolatek. Opowiadał mi o takich piłkarzach jak Roger Palmer czy Andy Ritchie, ale ze szczególnym zainteresowaniem przyglądałem się Davidowi Eyresowi, gdyż podobnie jak ja był skrzydłowym.

– Jednak gdy mecze drużyny, w której grałem, zaczęły wypadać w soboty, musiałem przestać chodzić na Oldham. Od zawsze chciałem tylko i wyłącznie grać w piłkę, nic innego się nie liczyło.

– Wielkim źródłem inspiracji był dla mnie Ronaldinho. Jako dziecko oglądałem filmiki z jego udziałem, wzorowałem się na nim. On zawsze grał z uśmiechem na twarzy. Według mnie to ważne.

– Razem z tatą kopaliśmy piłkę w ogrodzie. To właśnie on wywarł na mnie największy wpływ.

– Kiedy grałem w Chaddy End na każdym meczu byli obecni obserwatorzy z innych klubów. Pewnego dnia jeden z nich zagadał do mojego ojca, zapraszając mnie do jednego z ośrodków Liverpoolu, ulokowanego w Manchesterze. Najlepszych przenoszono potem do Akademii.

„Nie" dla Manchesteru

Usługami Kenta zainteresowanych było wiele innych klubów, włączając w to Manchester United i Manchester City. Młody skrzydłowy trenował przez pewien czas w obydwu z nich, jednak gdy przyszło podjąć poważną decyzję, zdecydował się związać przyszłość z Liverpoolem.

– Po raz pierwszy przyszedłem do the Reds jako siedmiolatek, ale nie mogłem niczego podpisać aż do ukończenia dziewiątego roku życia.

– Bywałem w takich klubach, jak United czy City, ale w końcu, właśnie jako dziewięciolatek, trzeba było się ostatecznie zdecydować.

– Poczułem, że jestem we właściwym miejscu. Moja rodzina była szczęśliwa, że będę w Liverpoolu. Mieli tam najlepszą infrastrukturę i sztab.

– Miło było mieć taki wybór. Ludzie mówili mi co prawda, że powinien iść do bardziej lokalnej drużyny, jak United i City, ale byłem zadowolony ze swojego wyboru i nigdy go nie żałowałem. Opłaciło się.

Młody Kent przebijał się przez kolejne szczeble drużyn młodzieżowych i o zawodniku robiło się coraz głośniej. Niestety, po znakomitym początku ubiegłego sezonu w drużynie U-21, skrzydłowy doznał kontuzji pleców. Klub udowodnił jednak, że pokłada w piłkarzu wielkie nadzieje, czego dowodem było zaoferowanie mu w marcu 4,5-letniej umowy.

Brendan Rodgers zabrał młodzieńca na przedsezonowe tournee po Dalekim Wschodzie i Australii, pozwalając także wystąpić w spotkaniu z Brisbane Roar.

– Ten wyjazd był niesamowitym przeżyciem. Czułem się wspaniale, będąc w otoczeniu pierwszego zespołu. Nauczyłem się wiele o byciu profesjonalnym piłkarzem. Przekonałem się, jak poważnie podchodzi się tu nawet do sparingów.

Owocny pobyt w Coventry

The Reds szybko zostali zalani ofertami wypożyczenia Kenta i już we wrześniu piłkarz powędrował do Coventry City. Twarda i siłowa League One stanowiła jakby inny świat od gry w Akademii. Kent jednak poradził sobie z nowym wyzwaniem.

– Potrzebowałem zasmakować prawdziwej, męskiej gry i przekonać się, czy jestem w stanie poradzić sobie z jej wymaganiami.

– Ogromnie różniło się to od moich dotychczasowych doświadczeń. Tamtejszy futbol jest o wiele szybszy, bardziej siłowy. Co tydzień grałem przed 15-tysięczną publicznością.

– Stan boiska bardzo ustępował poziomem do tych, do których byłem przyzwyczajony, grając dla rezerw. No i w zasadzie każdy mecz kończyłem porządnie poturbowany! Trzeba się było jednak do tego przyzwyczaić.

– Dobrze grało mi się pod wodzą Tony'ego Mowbraya, to świetny i pomocny menedżer. Pozwalał mi wyrażać siebie na boisku, pokazać kibicom, co potrafię. Spoczywały na mnie też obowiązki w defensywie, lecz kiedy byłem przy piłce pozwalał mi na dużo swobody.

– Mieszkałem sam, musiałem sobie gotować. Jako że kucharz ze mnie raczej marny, najczęściej raczyłem się daniami z mikrofalówki... Na szczęście często odwiedzali mnie przyjaciele, którzy się o mnie troszczyli.

„Wróciłem jako lepszy piłkarz"

Pod koniec grudnia agent Kenta poinformował go telefonicznie, że Liverpool zdecydował się skrócić wypożyczenie. Jürgen Klopp chciał go bowiem włączyć do składu na wyjazdowy mecz z Exeter City.

Jego 17. i zarazem ostatni występ dla Coventry zakończył się wygraną 5:0 z Crewe i owacją na stojąco w szatni od kolegów z zespołu.

– Miałem mieszane odczucia. Naprawdę podobało mi się w Coventry. Grałem co tydzień w poważnych rozgrywkach, a to w moim wieku jest niezbędne do rozwoju.

– Dobrze się dogadywałem z kolegami i mam nadzieję, że osiągną w tym sezonie wiele sukcesów. Ale z drugiej strony chciano mnie w pierwszym zespole Liverpoolu, co było niesamowite.

– Wróciłem tu jako lepszy zawodnik, dojrzałem i przekonałem się, czego potrzeba, aby grać w pierwszej drużynie. Występy u boku doświadczonych zawodników, którzy mogą pochwalić się wspaniałymi karierami, wskazały mi odpowiedni kierunek. Z pewnością poprawiłem też swoją technikę i podejmowanie decyzji o dryblingu.

Klopp motywuje młodzież

Kent zdążył poznać Niemca jeszcze przed powrotem z wypożyczenia. Miało to miejsce w Melwood podczas listopadowej przerwy na mecze reprezentacji.

– Trenowałem wtedy z drużyną i musiałem się przedstawić. Pokazałem, na co mnie stać. Wydaje mi się, że właśnie to sprawiło, że zdecydował się skrócić moje wypożyczenie.

– Klopp kładzie ogromny nacisk na grę w obronie i pracowitość na boisku, wymaga tego przez cały czas. Różni się to ogromnie od tego, do czego byłem przyzwyczajony. Ale jest tu o wiele spokojniej. Piłkarze są znacznie bardziej wyluzowani i dobrze jest móc z nimi przebywać. Wszyscy są dla mnie niezwykle pomocni.

– Trenuję w Melwood, jednak po meczach dla drużyny U-21 biorę udział w regeneracyjnych sesjach w Akademii w Kirkby.

O tym, że zadebiutuje w meczu z Exeter, dowiedział się kilka dni przed spotkaniem.

– Byłem trochę podenerwowany, ale i podekscytowany, bo wiedziałem, że przede mną wielka szansa. Cieszyłem się z debiutu, ale nie można wciąż o tym rozmyślać. Muszę to wykorzystać do dalszego rozwoju. Mam nadzieję, że dostanę kolejne szanse.

Oprócz Kenta debiuty w pierwszym zespole dzięki Kloppowi mają już za sobą Connor Randall, Joe Maguire, Tiago Ilori, Kevin Stewart i Sheyi Ojo. Niemiecki szkoleniowiec sięgał również po Jerome'a Sinclaira, Brada Smitha i Pedro Chirivellę.

– Mamy wielkie szczęście być w klubie, którego menedżer chętnie stawia na młodych piłkarzy. Niewiele zespołów z czołówki tak robi, więc musimy w pełni wykorzystać tę szansę.

Czas na kolejny krok

Kent ma więc już za sobą debiut w pierwszej drużynie, jednak nie zaspokaja to jego ambicji. Celem na najbliższe miesiące jest zasmakowanie Premier League.

– Jestem bardziej głodny niż kiedykolwiek wcześniej, bo wiem, że znajduję się blisko celu. Chcę pokazać Jürgenowi Kloppowi, do czego jestem zdolny i przekonać go, że będę w stanie wpasować się do zespołu.

– Moim głównym celem jest teraz debiut w lidze. Muszę ciężko trenować i udowodnić, że na to zasługuję.

James Pearce

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (2)

DrGonzo 04.02.2016 23:09 #
Bardzo mądrze się wypowiada jak na tak młodego chłopaka. Do tego sprawia wrażenie pracowitego i pokornego, a to bardzo rzadkie i niezwykle cenne w dzisiejszych czasach.
RedMan1892 05.02.2016 09:46 #
Klopp musi teraz iść dwutorowo tzn. kupować solidnych, doświadczonych piłkarzy z osiągnięciami i jednocześnie stawiać na młodych - Kent, Ojo, Brannagan, Smith, Flanagan, Teixeira, Stewart. Ta mieszanka sprawi, że młodzi będą mieli wsparcie starszych i bardziej doświadczonych, a i sami będą grać w meczach o stawkę, rozwijać się i w niedalekiej przyszłości mogą stanowić fundament klubu. Jest przynajmniej gwarancja, że ci piłkarze będą zawsze w pełni poświęcać się klubowi, będą gryźć trawę, walczyć. Takich piłkarzy potrzebuje Liverpool, który swoją potęgę zbudował właśnie na takich wartościach.

Pozostałe aktualności

Slot: Możecie nazywać mnie Arne  (1)
04.05.2024 22:29, Vladyslav_1906, thisisanfield.com
Elliott podsumowuje sezon  (0)
04.05.2024 21:12, BarryAllen, liverpoolfc.com
Postecoglou przed meczem z Liverpoolem  (0)
04.05.2024 15:03, Mdk66, Sky Sports
Liverpool - Tottenham Hotspur: Wieści kadrowe  (0)
04.05.2024 11:55, Wiktoria18, liverpoolfc.com
Wczorajszy trening - wideo  (0)
03.05.2024 20:18, Piotrek, liverpoolfc.com
Klopp: Nie ma już żadnej presji  (7)
03.05.2024 16:17, Bartolino, liverpoolfc.com