Milner: Czułem to zwycięstwo

James Milner wyjawił, o czym rozmawiał z Jordanem Hendersonem w zeszłym tygodniu. Były gracz Manchesteru City miał dobre przeczucia przed meczem z Aston Villą.

Przewidywania Milnera sprawdziły się w meczu z ostatnią drużyną w tabeli, który Liverpool wygrał 6:0.

– Rozmawiałem wcześniej z Hendo o tym, że czuję, iż czeka nas spotkanie w którym wszystko idzie po naszej myśli. Nie uważam, że zaczęliśmy szczególnie dobrze, ale wyszliśmy na prowadzenie – powiedział 30-letni zawodnik.

– Zdarzały się mecze, w których lepiej się prezentowaliśmy, a nie byliśmy należycie nagradzani. Cieszę się, ze kreowaliśmy tyle sytuacji, gdyż nie zdarza nam się to aż tak często.

– Mam nadzieję, że to zwycięstwo da nam kopa w ostatniej części sezonu w której rozegramy kilka ważnych meczów, doda pewności siebie graczom i spowoduje, że będziemy wykorzystywać jeszcze więcej szans.

Zespół z Anfield wyszedł na prowadzenie po dośrodkowaniu Philippe Coutinho, które strzałem głową wykończył Daniel Sturridge. Chwilę później swoje trafienie dołożył Milner, gdy po jego dośrodkowaniu z rzutu wolnego piłka zakończyła lot w siatce.

Pomocnik podkreślił, że pomimo wygodnego prowadzenia, bardzo ważne było, aby wraz z kolegami pewnym krokiem weszli w druga połowę spotkania.

– Wygrywaliśmy 2:0 do przerwy, ale ważne było w jaki sposób wyszliśmy na drugą połowę. Wiedzieliśmy, że oni zareagują, ponieważ to był dla nich istotny pojedynek, dlatego dobrze, że zaczęliśmy od mocnego uderzenia. Gdyby oni zdobyli wtedy bramkę, to spotkanie wyglądałoby zupełnie inaczej. To był dobry mecz z naszej strony.

Emre Can, Divock Origi, Nathaniel Clyne i Kolo Toure także wpisali się na listę strzelców przyczyniając się do zapamiętania tego dnia w historii the Reds.

Ponadto Liverpool poprawił swoją różnicę bramkową i ma obecnie o dwie bramki strzelone więcej od straconych w Premier League.

– To dużo lepiej wygląda, gdy spojrzysz na tabelę. To ważne, w oparciu o różnicę bramkową możemy budować naszą pewność siebie i wykorzystywać okazje.

– Kreowaliśmy sobie sytuacje podbramkowe, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Częstsze zdobywanie bramek i radość z gry ofensywy także będzie pomocna.

Zamiary Kloppa były jasne od czasu ogłoszenia składu, gdy z przodu została oddelegowana trójka: Sturridge, Coutinho i Roberto Firmino.

Według Milnera powrót kilku zawodników bardzo przydatnych w ataku dobrze rokuje na finisz rozgrywek.

– To sprzyjająca nam sytuacja na przyszłość, ci gracze gwarantują wiele jakości. W tym roku kontuzje nam dokuczały, ale dlatego mamy szeroki skład.

– Divock także wrócił do składu od razu zdobywając gola, co jest dla niego korzystne.

Milner zdobył zaś piątą bramkę w czerwonej koszulce, a przy okazji wypowiedział się, czy jego bramka była efektem szczęścia, czy zamierzonym strzałem.

– Przy tego rodzaju zagrywkach chcesz, aby piłka leciała w światło bramki. Jeśli nikt nie przetnie toru jej lotu, to jest szansa, że pokonasz bramkarza.

– Nie planujesz takiego strzału, ale liczysz, że trafi do siatki. Bardzo się ucieszyłem z tego trafienia.

Spotkanie to było dla Milnera powrotem na „stare śmieci”. Zawodnik na Villa Park spędził trzy lata, zaś wcześniej był wypożyczony do drużyny z Birmingham.

Wynik ten spowodował, że drużyna Rémiego Garde’a pozostaje ostatnia w tabeli, a do bezpiecznego miejsca poza strefą spadkową brakuje im ośmiu punktów. 30-letni pomocnik twierdzi jednak, że jego były klub nadal stać na walkę o przywrócenie statusu drużyny grającej o wyższe cele.

– To rozczarowujące widząc ich na tym miejscu. To wielki klub, gdzie spędziłem świetne chwile i nadal mam tam przyjaciół.

– Teraz muszą się odbić i wspólnie rozpocząć wymagający marsz. Jednej drużynie zawsze udaje się ucieczka przed spadkiem. Przed nimi długa droga, ale spójrzcie na Leicester, więc kto wie?