LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1025

Klopp: Przegrana nie wchodzi w grę


Menadżer Liverpoolu oznajmił, że nawet nie myśli o porażce. W kontekście finału LE, Niemiec ma w głowie tylko wygraną, ponadto przyznał, że przegrana w Bazylei 18 maja to coś czego nie bierze pod uwagę.

Jurgen Klopp niezwykle emocjonalnie zareagował na rewanżowe spotkanie Liverpoolu z Villarreal na Anfield, po którym nie był w nastroju na dopuszczanie do siebie jakichkolwiek negatywnych myśli przed decydującym starciem z Sevillą.

Porywająca kampania The Reds w tej edycji Ligi Europy doprowadziła już do wyeliminowania Manchesteru United w 1/8 finału. Było to pierwsze spotkanie dwóch odwiecznych rywali w rozgrywkach europejskiego pucharu.

W 1/4 Lverpool było stać na niesamowity zryw i powrót do gry podczas jednej z najpiękniejszych nocy na Anfield pokonując byłych podopiecznych Kloppa Borussie Dortmund otwierając drogę do ćwierćfinału, w którym Czerwoni nadrobili w domu wyjazdową stratę i awansowali do finału.

Jest to szósty finał w karierze menadżerskiej Jurgena Kloppa jednak po wygraniu swojego pierwszego przegrał on pozostałe cztery.

Po sensacyjnej wygranej w 2012 roku nad Bayernem Monachium w pucharze Niemiec jako menadżer Dortmundu, Jurgen musiał uznać wyższość Bayernu w 2013 roku zarówno w finale Ligi Mistrzów jak i finale pucharu Niemiec. Czwarta finałowa porażka przyszła w 2014 roku w pucharze Niemiec z Wolfsburgiem.

W związku z wyboistą historią finałów Klopp został zapytany czy jest możliwe, że cały wysiłek The Reds będzie daremny i Liverpool nie podniesie trofeum w Szwajcarii?

Była to myśl, której menadżer nie brał nawet pod uwagę.

- Myślałem, że minie trochę więcej czasu zanim ktoś mnie zapyta o przegranie finału. Po co miałbym walczyć tyle czasu o finał żeby teraz się zastanawiać czy go przegram? Nie interesuję mnie to, jadę tam tylko w jednym celu. Nie pytajcie mnie o to nigdy więcej.

- To nie to samo kiedy wygrywasz czy przegrywasz. Doświadczyłem w swoim życiu obu i to nie jest to samo uczucie. Finał z City to świetny przykład bo graliśmy przeciwko genialnej drużynie.

- Podnieśliśmy się, walczyliśmy do końca ale przegraliśmy w karnych. Na koniec swojego życia nie chcę patrzeć w przeszłość myśląc 'ah przegraliśmy finał'.

- Dobrze jest dojść do finału, ale żeby go wygrać trzeba podejmować dobre decyzje w odpowiednich momentach, mieć trochę szczęścia w odpowiednich momentach i odpowiedniego sędziowania, również w odpowiednich momentach. I tak to już jest.

- Szczerze powiedziawszy to zapraszam do obejrzenia kilku moich ostatnich finałów zobaczyć czy wszystkie przegrane były zasłużone.

- Zawsze graliśmy co najmniej bardzo dobrze, ale przegrana i tak może się zdarzyć. Taka jest piłka. Jednak jeśli grasz najlepiej jak tylko potrafisz to szansa na zwycięstwo jest znacznie większa.

Po swoim późnym objęciu drużyny w październiku, Niemiec musiał zmagać się przez zimę z mnóstwem kontuzji i niewdzięcznym terminarzem. Jeżeli coś wówczas wydawało się być niemożliwe to był to właśnie europejski finał.

Jednak Klopp nie ma czasu na sugerowanie, że dwa finały w mniej niż 8 miesięcy to cud. Rola menadżera w Anglii różni się od tej w Niemczech, tutaj dzisiejsze sukcesy mogą łatwo zmienić się w jutrzejszą krytykę.

Menadżer jednak uważa, że sukces wynika z jakości jaką wnoszą zawodnicy.

- Pamiętajcie o tym momencie kiedy będziecie myśleli, że jestem g*wno wart. Powiedzcie 'ah, ale początek nie był taki zły'.

- Cud? No nie wiem. Widziałem ciężko pracujących graczy, gdzie ten cud? Podnieśliśmy się w meczu przeciw Dortmundowi.

- Sprawdźcie ile razy zremisowaliśmy albo przegraliśmy spotkanie w 2016 roku, niewiele.

To coś na co nie stać wiele drużyn, jest to oznaka jakości, nic więcej.

- Może powiedziałem parę słów w przerwie meczu, może te słowa były też właściwe i uzmysłowiły im, że nadal mogą to wygrać ale to co zrobili to tylko i wyłącznie ich zasługa.

- Pierwsze pół godziny (przeciw Villarreal) było niezwykłe, bardzo rzadko widywałem coś takiego u jakiejkolwiek drużyny. To była czysta moc.

- Potem trochę zwolniliśmy, zaczęliśmy próbować nowych rzeczy, mogliśmy zrobić to lepiej, za to wróciliśmy w drugiej połowie i to jak! Podobało mi się to spotkanie, było świetne. Nie myślę teraz o niczym innym.

Bliskie relacje Kloppa z drużyną przejawiają się choćby w formie uścisków, którymi regularnie obdarowuje zawodników, oczywiście nie jest to podejście właściwe dla każdego menadżera.

- Mam nadzieję, że wynika to z ilości czasu jaki razem spędzamy. Chłopcy są świetni, dzięki nim ta praca jest o wiele przyjemniejsza.

- Jesteśmy w świetnych relacjach a uważam to za niezwykle istotne kiedy spędzasz z kimś tyle godzin każdego dnia.

- Wiele dróg prowadzi do Rzymu. Najlepsi menadżerowie na świecie mogą mieć inne relacje ze swoimi zawodnikami. Nie zmienię swojego charakteru, być może powinienem w paru kwestiach ale na pewno nie w tej.

Chodzi tu o nich, to fenomenalne chłopaki jestem z nich naprawdę zadowolony.

Klopp zdołał przywrócić silne relacje między zawodnikami, nim samym oraz fanami, to wszystko składa się na elektryzującą atmosferę, zarówno na ulicach przed meczem jak i po pierwszym gwizdku.

Ale jak udało mu się to osiągnąć?

- Ludzie byli raczej otwarci gdy przybyłem do klubu. Czekali na coś. Nie do końca wiem na co, musiałem się zaadaptować a ludziom się to spodobało.

- To był pierwszy krok, potem najważniejsze są występy. Fani futbolu na całym świecie to niezbyt cierpliwa grupa ludzi. Wy (media) również nie grzeszycie cierpliwością, tak to już wygląda.

- Zależy mi na relacjach z tłumem ale to tylko jedna część układanki, musimy tworzyć spotkania, z których fani mogą czerpać przyjemność o wiele łatwiej niż obecnie.

- Moja drużyna od pierwszej minuty stwarzała sobie okazje i to świetne bo do tego zmierzamy, tak chcemy się prezentować.

- Potrzeba oczywiście trochę szczęścia, ale jeśli odpadasz w półfinale to nie ma sensu zwalać tego na brak szczęścia. Nie zgadzam się, że mieliśmy szczęście, zasłużyliśmy sobie na finał.

Jedynym minusem finału jaki odczuwają zarówno fani jak i klub, to mała pojemność stadionu. St-Jakob's park jest w stanie ugościć 35,000 osób z czego jedynie 10,000 miejsc zostanie przeznaczone dla fanów Liverpoolu.

Fani stanowili integralną część gry Liverpoolu przez cały sezon Ligii Europy, więc czy ograniczona ilość kibiców może negatywnie wpłynąć na przebieg finału? Jurgen Klopp uważa, że to żaden kłopot.

- Nie ma problemu. Wiem na co stać 10,000 fanów Liverpoolu. Byłem na Wembley i wiem, że było tam więcej fanów ale tak wygląda sytuacja i nic w tej sprawie nie wskóramy.

- Oczywiście potrzebujemy wszystkich kibiców aby byli z nami, ale na miejscu będzie nas 10,000 + 11 a z tym mogę pracować.

- To świetna okazja dla klubu, ale finał to finał nikt tutaj nie gra w domu. Rozegraliśmy kilka naprawdę świetnych spotkań wyjazdowych w tym sezonie i myślę udowodniliśmy, że potrafimy wygrywać poza Anfield.

- Kiedy potrzebowaliśmy Anfield w tych rozgrywkach, było tam dla nas i zawsze tak będzie, to świetne móc pokładać tak wielką wiarę w grę na swoim stadionie.

- Nie wiem dokładnie jaki procent tłumu będziemy stanowić ale być jego częścią to jedno z najlepszych uczuć w moim życiu.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (1)

RedMan1892 07.05.2016 22:07 #
Po pierwsze, będziemy musieli zagrać perfekcyjnie pod względem taktycznym, dlatego tutaj musimy liczyć na cały sztab, że dobrze rozpracują Sevillę. Po drugie, Szachtar w półfinale pokazał, że ich defensywa wcale nie jest taka szczelna i mozna im strzelać bramki. Z drugiej strony jednak wiadomo, że finał to finał i takie mecze rządzą się swoimi prawami. Po trzecie, ważne będzie, żeby nasz młody skład poradził sobie z presją gry o europejski puchar. Tutaj niewątpliwie przewagę będzie miała Sevilla, która w ostatnich latach ewidentnie nastawiała się tylko i wyłącznie na LE, wygrywając czterokrotnie, a 18 maja będą grali w trzecim finale z rzędu. Jednego możemy być pewni i sam Klopp powiedział to w powyższym wywiadzie - chłopcy dadzą z siebie 200% i wyprują sobie flaki na boisku, byleby tylko wygrać ten finał. Już sobie wyobrażam co będzie się działo w Liverpoolu, gdy wrócą jako zwycięzcy. Już mam ciary na plecach :)

Pozostałe aktualności

Jaros z Pucharem Austrii  (1)
02.05.2024 13:27, Ad9am_, liverpoolfc.com
Wieść, na którą John W. Henry czeka od lat  (3)
02.05.2024 10:54, Bartolino, Liverpool Echo
Koniec sezonu dla Bobby'ego Clarka  (0)
01.05.2024 19:11, Margro1399, liverpool Echo
Achterberg po 15 latach opuści klub  (16)
01.05.2024 13:54, AirCanada, The Athletic
Carra: Każdy będzie miał ciężko po Kloppie  (0)
01.05.2024 13:17, AirCanada, Liverpool Echo