LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1024

Trzy kropki: Mecz z Man United


Wizyta drużyny José Mourinho zawsze zwiastuje ciężkostrawne widowisko i nie inaczej było tym razem. Serdecznie zapraszamy na „Trzy kropki”, w których próbujemy odpowiedzieć na pytanie, dlaczego nie udało się przełamać oporu ekipy z Old Trafford. Na pokładzie są BartekB8, Kinio25LFC i PiotrekB.

– O ogólnym przebiegu meczu… (Kinio25LFC)

Wczoraj nie dane nam było oglądać wielkiej walki dwóch drużyn, które za wszelką cenę chcą sprawdzić kondycję psychiczną sędziego. Jeśli ktoś nastawiał się na derby, w których aż będą trzeszczeć kości, to to nie był tego typu mecz. Trudno również rozpatrywać widowisko w kategoriach porywającego pojedynku osobistości, być może poza ciekawymi starciami Matipa ze słynnym Ibrą. Ostatnie spotkanie ósmej kolejki było tak naprawdę pojedynkiem myśli taktycznych Kloppa i Mourinho. Goście postawili w bramce sporych rozmiarów autobus, a Liverpool - podobnie jak miało to miejsce w pamiętnym meczu z drużyną Chelsea pod batutą Mourinho – bili głową w mur usiłując odnaleźć drogę do bramki gości. Starcie z United pokazało nam przy okazji, że Liverpool przestaje być drużyną jednego zawodnika, jak miało to miejsce za Gerrarda, Torresa czy Suáreza, na rzecz drużyny tercetu Lallana, Firmino, Coutinho wspieranych przez Mané i Hendersona.

– O całym koncercie strat zaserwowanym w pierwszej połowie… (PiotrekB)

Pierwsze 45 minut wczorajszego meczu było naznaczone ogromnym chaosem. Mourinho celowo chciał wybić z rytmu Liverpool i nie pozwolić mu na granie swojej piłki, w rezultacie uzyskaliśmy starcie dwóch gegen-pressingów. Środek pola był świadkiem ostrej fizycznej walki, w czym przodowali angażujący obrońców Ibrahimović, nadzwyczajnie wysoko ustawiony Pogba i chroniący obrońców Fellaini. The Reds reagowali na tą sytuację jeszcze szybszymi wymianami podań, jednak najczęściej kończyło się to łatwą stratą piłki. Przerodziło się to w granie górnymi piłkami, ale to jeszcze bardziej pogłębiło chaos, zwłaszcza biorąc pod uwagę odizolowanego Sturridge’a. Ostatecznie odwieczni rywale zabiegali się i zakopali na śmierć, a kibice obu stron na próżno wypatrywali jednej składnej akcji.

– O zejściu Daniela/wejściu Adama, które odmieniło obraz gry… (BartekB8)

Udział Daniela Sturridge’a w meczu z Czerwonymi Diabłami od pierwszej minuty mógł być okazją dla Anglika na przełamanie niemocy strzeleckiej i potwierdzenie swojej klasy. Jednak zła passa nadal trwa, snajper był jednym ze słabszych na murawie, mimo że grał na swojej ulubionej pozycji to nadal nie może odnaleźć formy. Jego zejście z boiska i wprowadzenie do gry Adama Lallany zmieniło grę liverpoolczyków. Na szpicę przesunął się Roberto Firmino, zaś Lallana zaczął rozgrywać, bardzo ważna okazała się jego technika i umiejętność przetrzymania piłki. Były gracz Southampton jest w gazie i jest jednym z najbardziej odmienionych graczy the Reds za kadencji Kloppa. Jego notowania u Niemca rosną, natomiast te Sturridge’a raczej zaczynają spadać.

– O tradycyjnych męczarniach ekipą Mourinho… (Kinio25LFC)

Jeśli ktoś narzeka na to, że spektakl był nudny, można w zdecydowanej większości winić za to przyjezdnych z miasteczka Manchester, którzy – poza dwiema, trzema akcjami – zupełnie sobie to spotkanie odpuścili. Aby zachować obiektywizm, trzeba jednak oddać, że Czerwone Diabły to kolejna drużyna José Mourinho, która po prostu umie się bronić. A jeśli nie umie, to ma fenomenalnego golkipera. Naprawdę, jeśli istnieje coś takiego jak menedżer ukierunkowany na jakiś wyszczególniony aspekt gry, to José Mourinho przeszedł długą drogę aby od naczelnego krytyka sędziów stać się władcą wielkiego, dwupiętrowego autobusu który potrafi zaparkować niemal na każdym stadionie. Należy tu obiektywnie zauważyć, że jest to wielka sztuka, jednak irytuje mnie tego typu gra, bowiem to naturalny usypiacz, który wypacza piękno piłki nożnej. Liverpool nie rozpoczął spotkania z wysokiego C, do czego znacząco przyczynił się niestety Daniel Sturridge, efektem czego długimi momentami oglądaliśmy rwane, szarpane akcje gdzie ewidentnie brakowało będącego w dobrej formie Adama Lallany.

– O pierwszym czystym koncie w Premier League… (PiotrekB)

Trzeba powiedzieć, że obrona Liverpoolu dobrze się spisała w wymagającym spotkaniu, ale nie zapominajmy, że nie obyło się bez niepewności. Loris Karius zmroził serca kibiców The Reds niepewnym wyjściem, w którym minął się z piłką (na szczęście sędzia odgwizdał przewinienie Ibrahimovicia na Lovrenie) oraz wyrzutem futbolówki wprost pod nogi skrzydłowego United (tym razem uratował go spalony). Niemcowi wydaje brakować się pewności siebie, ale wciąż zasługuje na wielki kredyt zaufania, adaptacja na boiskach Premier League bywa ciężka nawet dla bramkarza klasy jego wczorajszego rywala, De Gei. Bardzo solidnie zaprezentowali się środkowi obrońcy – poza kilkoma nerwowymi momentami Lovren i Matip kontrolowali sytuację i oddalali każde zagrożenie, do czego ogromną cegiełkę dołożył niezmordowany Milner. Liverpool zachował czyste konto pomimo wszystkich głupich decyzji, które w poprzednich spotkaniach kończyły się łatwymi stratami bramki. Teraz Kloppa i spółkę czeka ogromna praca nad wyeliminowaniem błędów w obronie, które wydaje się być od wieków zapisane w DNA The Reds.

– O spotkaniu – dla odmiany – z zespołem Tony’ego Pulisa… (BartekB8)

Jeśli jest człowiek, z którym Liverpool nadzwyczaj sobie nie radzi, to można wymienić w tym miejscu Tony’ego Pulisa. Anglik napsuł wiele krwi klubowi z Anfield i bez względu na to, jaką drużynę prowadzi, to nie należy go ignorować. W bieżących rozgrywkach West Bromwich Albion gra w kratkę – dobre mecze (wygrana z West Hamem, remis z Tottenhamem) przeplatają słabymi (porażka z Bournemouth i remis z Sunderlandem). Na Anfield prawdopodobnie będą musieli poradzić sobie z brakiem ich podstawowego obrońcy Jonny’ego Evansa. Obecnie zajmują 12. pozycję z dziesięcioma punktami na koncie, dziewięcioma bramkami strzelonymi i ośmioma wpuszczonymi. Może i nie są to bardzo korzystne statystyki dla WBA, ale możemy tutaj podać jeszcze inne dane – odkąd Pulis objął klub z the Hawthorns zremisował trzy mecze ligowe z the Reds. O jego wcześniejszych wyczynach za czasów prowadzenia Crystal Palace wolałbym nie wspominać…

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Statystyki przed meczem z Tottenhamem  (0)
03.05.2024 12:21, Fsobczynski, liverpoolfc.com
Van Dijk może nie zagać z Tottenhamem  (3)
03.05.2024 11:35, Bajer_LFC98, liverpoolfc.com
Zdjęcia z czwartkowego treningu The Reds  (0)
03.05.2024 10:27, Bartolino, liverpoolfc.com
Liverpool wraca do Ligi Mistrzów  (8)
02.05.2024 23:39, BarryAllen, liverpoolfc.com
Jaros z Pucharem Austrii  (2)
02.05.2024 13:27, Ad9am_, liverpoolfc.com