LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 978

Trzy kropki: Mecz z Man City


W większości lig okres świąteczno-noworoczny to chwilą odpoczynku i regeneracji sił. W Anglii zaś – wprost przeciwnie. Podobnie przerwy nie ma redakcja LFC.pl, która pomiędzy dwoma meczami przygotowała dla Państwa subiektywne podsumowanie sylwestrowego spotkania z Manchesterem City. Dziś w „Trzech kropkach” swoje opinie prezentują: Air Canada, Gall i TPK.

– O ogólnym przebiegu meczu… (Gall)

Udało się. Pokonanie ekipy Obywateli było naprawdę ważne. Wiadomo, że nawet jeśli nie liczymy się w walce o mistrzostwo, to trzeba pokazywać wszystkim drużynom z góry tabeli, że jesteśmy w stanie z nimi rywalizować. Tym razem widać to, że Liverpool to klub budzący szacunek, o czym świadczy postawa gości w pierwszej części spotkania. Praktycznie istniała tylko jedna drużyna. Szybko strzelona bramka na pewno bardzo pomogła, zwłaszcza, że po takim tempie w końcu piłkarze musieli trochę odpuścić. Druga połowa to konsekwencja w tym, czego jeszcze do niedawana nie potrafiliśmy. Dotrwać do końca. Cieszy kolejne czyste konto, cieszy gol Wijnalduma i świetne występy naszych piłkarzy. Cieszy słaby mecz Sterlinga. Sądzę, że utrzymując taką konsekwencje i rozwijając się w takim tempie jak teraz mamy szansę na wiele w tym sezonie. Teraz grunt to zacząć nowy rok tak dobrze, jak się zakończyło ten stary.

– O taktycznej batalii dwóch godnych siebie rywali… (TPK)

Wiele osób oczekiwało fajerwerków, ale właśnie z powyższego powodu osobiście się na to nie nastawiałem. Momentami wspominali o tym komentatorzy – był to mecz dla koneserów. Nie szybkiej, efektownej piłki, a taktyki. Okazji było tyle, co kot napłakał, ponieważ obie drużyny znalazły się w dość patowej sytuacji. Z obu stron taktycznie w moim odczuciu wyglądało to bardzo dobrze, a w realizacji założeń przeszkadzały raczej błędy indywidualne. Ze strony City nie sposób jednak pominąć jedną dość wątpliwą decyzję personalną – wystawienie ospałego w ostatnich tygodniach Yayi Touré wydawało się poważnym błędem Guardioli i obawy the Citizens się zmaterializowały. Touré nie radził sobie z szybkością zawodników Liverpoolu i zagęszczonym środkiem pola, biernie przyglądał się jak Firmino wyprowadza kontrę i zalicza asystę drugiego stopnia przy bramce Wijnalduma, a pod koniec pierwszej połowy stracił piłkę na własnej połowie w sytuacji, w której przy dwójkowej akcji z Firmino na spalonym był Adam Lallana. Ze strony taktycznej obejrzeliśmy raczej piłkarskie szachy, obie drużyny dobrze poradziły sobie z atutami rywali i mimo małej popularności takich spotkań w oczach przeciętnego fana piłki był to kawał dobrego, taktycznego rzemiosła w wykonaniu Kloppa i Guardioli oraz ich zawodników.

– O zadziwiająco małej liczbie okazji bramkowych… (Gall)

Każdy by oczekiwał, że w takim meczu nastąpi prawdziwa kanonada. Tylko czy dwóch tak doświadczonych i tak znających się na futbolu menedżerów pozwoli się otworzyć swoim piłkarzom? Umówmy się, że nie. Obie drużyny potrafią grać z kontry, każda z ekip ma w swoich szeregach piekielnie szybkich zawodników, więc próba ciągłego szarżowania mogłaby źle się zakończyć. Pep może nie spodziewał się tak słabej pierwszej części spotkania, ale w drugiej było widać już jego rękę. Gra się odmieniła, sytuacji co prawda nadal było jak na lekarstwo, ale to akurat wypadkowa wielu treningów Kloppa z jego piłkarzami. Konsekwentne dążenie do celu to podstawa, w tym meczu było widać świetną grę w obronie i pełną koncentracje. Czasem dobrze jest obejrzeć taką partię szachów, aniżeli taką bijatykę jak kilka tygodni temu z Bournemouth. Tym bardziej, że udało się zdobyć komplet punktów.

– O solidnych występach Mignoleta po powrocie do składu… (AirCanada)

Simon wrócił do gry między słupkami i co najważniejsze nie popełnia błędów. Nie gra może w jakiś olśniewający i widowiskowy sposób (chociaż podbicie piłki nad głową Kuna w pierwszej połowie na Anfield temu zaprzecza), ale rzetelnie wykonuje swoje obowiązki. Ciągle brakuje mu pewności siebie w grze na przedpolu, lecz nie oczekuję już cudów w występach reprezentanta Belgii. Wykorzystał nieporadność Kariusa, należy mu się miejsce w bramce i mam ogromną nadzieję, że utrzyma aktualną dyspozycję jak najdłużej. Póki gra porządnie, jestem spokojny o wyniki klubu.

– O cierpliwym dowiezieniu wyniku do ostatniego gwizdka… (TPK)

Wspominałem już o tym na łamach Trzech kropek po derbach Merseyside – od dłuższego czasu można zaobserwować bardzo cierpliwą grę Liverpoolu, bez względu na wynik spotkania. Nie ma gry na aferę czy desperackich strzałów, które mogliśmy zaobserwować w poprzednich sezonach. Gramy z dużą pewnością siebie i wiarą we własne umiejętności, od początku do końca realizując założenia taktyczne Kloppa. Oczywistym jest, że nie zawsze przyniesie to efekt – jak chociażby w zremisowanym bezbramkowo meczu na St Mary’s – ale takie podejście do gry wychodzi Czerwonym na dobre. W tym przypadku chodziło o obronę wyniku, ale w październiku cierpliwie goniliśmy Swansea, tracąc bramkę po ośmiu minutach, swoje gole zdobywając w 54. i 84. minucie, a we wspomnianym spotkaniu wyjazdowym z Southampton do ostatniej dążyliśmy do otwarcia wyniku spotkania. Wiem, że znajdą się przeciwnicy takiego rozwiązania, narzekający na brak przyspieszenia gry czy też odważniejszych prób strzałów w tego typu sytuacjach, ale mam dla nich tylko jedną radę – zaakceptujcie taki stan rzeczy, gdyż tego od swoich zawodników wymaga Klopp. Muszą zachować zimną krew w każdej sytuacji i robić to, w czym są najlepsi – grać swoje bez względu na wynik. Z czasem będzie wychodził im to coraz lepiej, czego skutkiem „ubocznym” będzie rzadsze gonienie wyniku czy, jak niektórzy to określają, bicie głową w mur przy stanie 0:0.

– O zbliżającym się z wielką prędkością meczu z ekipą Moyesa… (AirCanada)

Klopp w co najmniej kilku wywiadach narzekał, że dwa mecze rozgrywane po sobie w mniej niż 48 godzin to czyste szaleństwo, jednak nie ma na to większego wpływu, zagrać trzeba. Drużyna Sunderlandu również grała w sobotę, mimo iż nieco wcześniej od Liverpoolu, zbierając tęgie lanie od beniaminka z Burnley. Nie ma co gdybać, drużyna Czarnych Kotów ma w tej chwili dużo większe problemy od the Reds. Jesteśmy faworytem tej rywalizacji i mimo zmęczenia wszyscy kibice oczekiwać będą trzech punktów na Stadium of Light. Rotacje w składzie są pewne. Liczę na występ Sturridge’a i jego zwycięskie gole. To moje noworoczne życzenie.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Slot: Możecie nazywać mnie Arne  (0)
04.05.2024 22:29, Vladyslav_1906, thisisanfield.com
Elliott podsumowuje sezon  (0)
04.05.2024 21:12, BarryAllen, liverpoolfc.com
Postecoglou przed meczem z Liverpoolem  (0)
04.05.2024 15:03, Mdk66, Sky Sports
Liverpool - Tottenham Hotspur: Wieści kadrowe  (0)
04.05.2024 11:55, Wiktoria18, liverpoolfc.com
Wczorajszy trening - wideo  (0)
03.05.2024 20:18, Piotrek, liverpoolfc.com
Klopp: Nie ma już żadnej presji  (7)
03.05.2024 16:17, Bartolino, liverpoolfc.com