Salah: Zostaję w klubie na przyszły sezon

Mohamed Salah rozmawiał dzisiaj o swojej przyszłości w Liverpoolu, ale zaznaczył, że jest teraz skupiony wyłącznie na finale Ligi Mistrzów, który odbędzie się w ten weekend. 

The Reds zmierzą się z Realem Madryt w Paryżu i będą usiłowali zdobyć siódmy Puchar Europy w sobotę. Zespoły wcześniej spotkały się ze sobą w finale rozgrywek w 2018 roku. 

Salah jest zdeterminowany, by pomóc drużynie Jürgena Kloppa pokonać Królewskich. Piłkarz odniósł kontuzję w poprzednim finałowym starciu zespołów. 

Zawodnik z numerem 11 odpowiadał na pytania dziennikarzy podczas konferencji prasowej w AXA Training Centre. 

O motywacji do pokonania Realu Madryt tym razem…

- Jestem bardzo zmotywowany. Po tym co wydarzyło się w starciu z Madrytem w 2018 roku i po tym co stało się w niedzielę, wszyscy jesteśmy zmotywowani, by wygrać Ligę Mistrzów. To naprawdę ważne trofeum, wszyscy jesteśmy podekscytowani. Odkąd tu jestem, co sezon staramy się walczyć o ten puchar. 

O tym, czy wiąże przyszłość z klubem z Anfield…

- Na razie nie skupiam się w ogóle na kontrakcie. Nie chcę być samolubny. Już wspominałem miesiąc czy dwa temu, że teraz chodzi tylko o drużynę. To dla nas bardzo ważny tydzień. Chcę znowu wygrać Ligę Mistrzów. Chciałbym znowu zobaczyć Hendo podnoszącego trofeum, a potem przekazującego mi puchar! Skupiam się na drużynie, nie myślę o kontrakcie. Nie chcę o tym mówić, mamy jeszcze dużo czasu. Zostaję na następny sezon, to na pewno. Potem się okaże. 

O wspomnieniach z ostatniego finałowego starcia z Realem, podczas którego odniósł kontuzję…

- Pamiętam, że po jakichś 30 minutach musiałem zejść z boiska. To był najgorszy moment w mojej karierze. Bardzo źle się wtedy poczułem, rozegrałem naprawdę dobry sezon, graliśmy w finale Ligi Mistrzów, a ja musiałem zejść w pierwszej połowie. To najgorsze co może przydarzyć się piłkarzowi. Byłem w szpitalu, więc to Hendo poinformował mnie o wyniku spotkania. 

- Pomyślałem sobie „nie możemy przegrać w ten sposób”. Nigdy wcześniej nie czułem się tak wobec piłki, to był pierwszy finał Ligi Mistrzów dla większości z nas. Przegraliśmy i byliśmy bardzo rozczarowani, ale po wakacjach wróciliśmy, porozmawialiśmy ze sobą. Wydaje mi się, że to Hendo i Millie powiedzieli nam w szatni, że musimy spróbować jeszcze raz i faktycznie się udało. 

O rozczarowaniu związanym z grą w reprezentacji Egiptu i o tym, czy porażki tylko go wzmocniły… 

- Nie miałem czasu o tym myśleć. Byłem zawiedziony po meczach reprezentacji. Potem wróciłem do Anglii i od razu wziąłem udział w treningu, żeby móc zagrać w meczu z Watfordem. Nie chciałem o tym myśleć. Chciałem jedynie  skupić się na tym, że mieliśmy trzy albo cztery inne trofea do zdobycia. Musiałem dać z siebie wszystko. Byliśmy blisko wygrania trzeciego pucharu aż do niedzieli, ale zabrakło nam szczęścia. City to dobra drużyna, poradzili sobie z Villą i wygrali. Ja jestem trochę realistą. Chociaż jednak zawsze staram się myśleć pozytywnie. Po przegranej z Egiptem skupiłem się na Pucharze Ligi, Pucharze Anglii, Lidze Mistrzów i Premier League. Nie mogłem zrobić nic innego, tylko dać z siebie wszystko. 

O tym, jak bardzo imponuje mu Luis Díaz…

- Uważam, że jest świetnym graczem, odmienił naszą grę, szczególnie w wyjazdowych meczach z Benfiką i Villarrealem. Dobrze mu idzie. Mamy dużo zawodników w drużynie, którzy mówią po hiszpańsku i portugalsku, więc się z nimi dogaduje. Jest bardzo ważnym graczem i doskonale sobie radzi.