LIV
Liverpool
Premier League
11.05.2025
17:30
ARS
Arsenal
 
Osób online 1442

Trent Alexander-Arnold: Koniec bajki Liverpoolu


Gdy Liverpoolczycy naprawdę szanują piłkarza — zwłaszcza swojego — szybko pojawia się zażyłość.

Steven Gerrard, legendarny były kapitan klubu, to po prostu „Stevie”; Jamie Carragher, wieloletni i zasłużony środkowy obrońca, był znany jako „Carra”. Trent Alexander-Arnold stał się po prostu „Trentem” — wymienianym z taką swobodną czułością, jakby jego numer telefonu miał każdy mieszkaniec miasta.

Był jednym z nich, zwyczajnym chłopakiem z Liverpoolu, który osiągnął rzeczy niezwykłe: w wieku 21 lat miał na koncie 100 meczów i triumf w Lidze Mistrzów; pomógł przerwać 30-letnie oczekiwanie na mistrzostwo Anglii i wydawało się, że jest mu pisane, by zostać kapitanem klubu.

Zamiast tego, w wieku 26 lat, odchodzi. Alexander-Arnold nie przedłuży kontraktu, który wygasa po sezonie 2024/25 — sezonie zakończonym kolejnym tytułem Premier League. Wszystko wskazuje na to, że jego przyszłość związana jest z Hiszpanią. W najbliższych tygodniach ma przejść do Realu Madryt na zasadzie wolnego transferu.

To koniec bardzo współczesnej wersji piłkarskiej bajki — o lokalnym chłopaku, który marzył, by prowadzić swój ukochany klub, ale ostatecznie odwrócił się od niego.

Jako dziecko Trent Alexander-Arnold stał przed starym ośrodkiem treningowym Liverpoolu w Melwood i zaglądał przez szczeliny w szarym murze, próbując dostrzec swoich piłkarskich bohaterów.


Dorastał zaledwie kilka minut spacerem od tego miejsca. Rodzinny dom znajdował się przy Queens Drive — obwodnicy otaczającej wschodnią część miasta, biegnącej od robotniczego Bootle na północy po bardziej zamożne Aigburth na południu.

West Derby leży mniej więcej w połowie tej trasy, granicząc z Norris Green i Croxteth — dzielnicami, które w ostatnich dekadach stały się synonimem gangów i przestępczości z użyciem broni palnej. Samo West Derby w dużej mierze uniknęło złej sławy, kojarząc się raczej z Melwood — ośrodkiem, w którym Bill Shankly dokonywał swojej trenerskiej alchemii, przekształcając Liverpool z drugoligowej drużyny, grającej przy pustych trybunach, w jeden z najsłynniejszych klubów piłkarskich świata.

Co ciekawe, rodzinne powiązania Alexander-Arnolda sięgały raczej Manchesteru United — największego rywala Liverpoolu, z którym obecnie dzieli rekord 20 tytułów mistrzowskich Anglii.

Kuzyn jego matki, John Alexander, pracował jako sekretarz klubu w Manchesterze United. Jeszcze bardziej zaskakujące jest to, że Sir Alex Ferguson — legendarny menedżer United — napisał w swojej autobiografii, iż jego pierwszą poważną dziewczyną była Doreen Carling, babcia Alexandra-Arnolda ze strony matki. Carling później wyemigrowała do Nowego Jorku, gdzie wyszła za mąż, co sprawiło, że Trent był uprawniony do gry w reprezentacji Stanów Zjednoczonych.

Do Liverpoolu trafił częściowo dzięki szczęściu. Jako uczeń szkoły podstawowej St Matthew’s przy Queens Drive został wylosowany do udziału w letnim obozie organizowanym przez klubową akademię w Kirkby. Pod koniec tego okresu matkę Trenta, Diane, zaczepił przedstawiciel Liverpoolu — ale klub napotkał przeszkodę. Obowiązujące przepisy rejestracyjne uniemożliwiały podpisanie z nim kontraktu przez kolejny rok. Z tego powodu Trent dołączył do juniorskiego zespołu powiązanego z akademią. W drużynie Country Park Liverpool mógł uważnie śledzić jego rozwój i jednocześnie zniechęcić inne kluby do prób pozyskania młodego talentu.


W tamtym czasie Alexander-Arnold grał jako środkowy napastnik. Drużyna zazwyczaj wygrywała przekonująco, a kiedy już objęła prowadzenie, Trent cofał się na pozycję środkowego obrońcy, by je utrzymać.

Podczas jednego z meczów Country Park wykonywało rzut rożny, a Alexander-Arnold chciał sam go wykonać. Usłyszał ostrzeżenie: jeśli przeciwnik wyprowadzi kontratak i strzeli gola, będzie to jego wina. Przez chwilę wyglądało na to, że właśnie tak się stanie — aż do momentu, gdy Alexander-Arnold rzucił się sprintem w kierunku własnej bramki i wślizgiem zatrzymał napastnika rywali. Zamiast go za to zganić, trenerzy uznali, że ten moment mówi wszystko o jego determinacji — nawet w tak młodym wieku.

Z czasem uczył się, czym są profesjonalne standardy. W akademii Liverpoolu bardzo przeżywał porażki — kiedy jego drużyna przegrywała, wracał do domu w złym nastroju, co czasem odbijało się na jego zachowaniu. Ponieważ ojciec, Michael, biznesmen zajmujący się handlem towarami, często pracował w Londynie, to matka, Diane, przejmowała stery wychowawcze. Nieraz dzwoniła do akademii w Kirkby, mówiąc trenerom, że nie pozwoli synowi przyjść na następny trening.

Ludzie w Liverpoolu przywykli do tego schematu i grali w tę grę razem z nią. W większości przypadków Alexander-Arnold i tak się pojawiał, mimo „zakazu”. Diane uważała, że Trent jest wystarczająco inteligentny, by pójść kiedyś na studia — pewnie na kierunek związany ze sportem. Ale to piłka nożna była jego największą pasją.

Alexander-Arnold nie miał pojęcia, że właśnie ma zadebiutować w podstawowym składzie Liverpoolu w Premier League — i to na Old Trafford, przeciwko Manchesterowi United — aż do momentu, gdy w dniu meczu, w porze lunchu, poinformował go o tym Jürgen Klopp. Jego reakcja była natychmiastowa: pobiegł do pokoju hotelowego i zadzwonił do swojej mamy, Diane, która się rozpłakała.


Po remisie 1:1 i odważnym występie 18-letniego debiutanta, na kolejne ligowe spotkanie w wyjściowym składzie musiał czekać trzy miesiące. Tym razem, w meczu ze Stoke City, został zdjęty z boiska już w przerwie, gdy Liverpool przegrywał 0:1. Pod jego nieobecność drużyna odrobiła straty i wygrała 2:1.

Wewnątrz klubu od dawna panowało przekonanie, że Alexander-Arnold ma realną szansę, by się przebić.

Gdy latem 2017 roku Steven Gerrard spotkał się z dziennikarzami na Anfield, zakończył rozmowę słowami: „Trent będzie zjawiskowy.”

Gerrard — największa postać Liverpoolu XXI wieku — od dwóch lat był już poza klubem jako piłkarz, ale po powrocie w roli trenera akademii, mając w pamięci młode talenty obserwowane jeszcze w czasach swojej kapitańskiej kariery, dostrzegał w nastolatku coś z samego siebie. Podobnie jak on, Trent nie bał się presji ani oczekiwań.

Gdy jeszcze w tym samym roku skończył 19 lat, powiedział dziennikarzom, że jego „marzeniem” jest poprowadzić Liverpool jako kapitan i że „nie będzie usatysfakcjonowany”, dopóki tego nie osiągnie. Odejście Gerrarda zostawiło w drużynie pustkę — zwłaszcza jeśli chodzi o tożsamość. Między rokiem 2015 a 2017 Liverpoolowi brakowało lokalnego serca i łączności z przeszłością. Gerrarda trenował Steve Heighway, jeden z pierwszych zawodników ery Shankly’ego. Jeśli przez lata przekazywano pałeczkę między pokoleniami, to wtedy została ona upuszczona. Alexander-Arnold był gotów ją podnieść.

Reprezentowanie Liverpoolu jako lokalny zawodnik to zaszczyt — ale też ogromne brzemię. Bill Shankly zwykł wysyłać swoich piłkarzy na boisko ze słowami: „Nie zawiedźcie ich.” Grając dla klubu i miasta, którego nazwę się nosi, piłkarz przyjmuje na siebie niemal obywatelską odpowiedzialność. Kiedy Jamie Carragher zastępował Gerrarda jako kapitan, odwoływał wszystkie prywatne plany po przegranym meczu — miał świadomość, jak wyglądałoby to w oczach kibiców, gdyby świętował tuż po porażce.

Poza boiskiem presja i ograniczenia nakładane na wychowanków potrafią wystawić ich lojalność na próbę. Nawet Gerrard rozważał odejście — w 2005 roku był blisko transferu do Chelsea, częściowo dlatego, że widział w Londynie większą szansę na sukces. A jednak, gdy lokalny gracz opuszcza Anfield, zazwyczaj to klub podejmuje tę decyzję.


Historia Alexander-Arnolda różniła się nieco od losów innych piłkarzy z Merseyside. Choć ostatecznie przeprowadził się do Cheshire, uciekając od intensywnej uwagi, jaką wiązało się z życiem w samym Liverpoolu, to zespół, który wyrósł pod wodzą Kloppa, był znacznie lepszy niż drużyny Roya Evansa czy te, których twarzami byli Gerrard i Carragher.

W końcu Alexander-Arnold dwukrotnie zdobył mistrzostwo Anglii — czego ani Gerrard, ani Carragher nigdy nie dokonali — ale nawet wcześniej jego status był już ugruntowany. Na Sybil Road, tuż obok Anfield, powstał mural z jego wizerunkiem i cytatem, który wypowiedział po wygranym finale Ligi Mistrzów w 2019 roku:

„Jestem po prostu zwykłym chłopakiem z Liverpoolu, któremu właśnie spełniło się marzenie.”

Z tym że to, czego dokonywał Alexander-Arnold, nie miało w sobie nic ze zwyczajności.

Latem 2023 roku do końca kontraktu Alexandra-Arnolda z Liverpoolem pozostawały dwa lata.

Jego szósty sezon w pierwszym zespole zakończył się bezprecedensowym rozczarowaniem: piąte miejsce w Premier League oznaczało, że w nadchodzącej kampanii Liverpool po raz pierwszy od lat nie zagra w Lidze Mistrzów.

Zazwyczaj w takiej sytuacji — gdy mamy do czynienia z klubem o renomie Liverpoolu i zawodnikiem o potencjale, wieku i umiejętnościach Alexandra-Arnolda — rozmowy kontraktowe rozpoczynają się właśnie wtedy. Tym razem jednak komunikacja praktycznie zamarła. W poprzednich negocjacjach warunki omawiano z Michaelem Edwardsem, a ostateczną zgodę wydawał prezydent klubu, Mike Gordon. Po odejściu Edwardsa i rezygnacji jego następcy, Juliana Warda, klub miał problem ze znalezieniem dyrektora sportowego, który chciałby pracować z Jürgenem Kloppem — menedżerem, którego wpływ na klub znacznie wzrósł.

W międzyczasie Fenway Sports Group wystawiło klub na sprzedaż pod koniec 2022 roku, a sam Gordon wycofał się z codziennego zarządzania.

Liverpool wyglądał, jakby zmierzał w niepewnym kierunku. Tymczasowo problem rozwiązano: Klopp zatrudnił własnego dyrektora sportowego, Niemca Jorga Schmadtkego, ale jego zakres obowiązków ograniczono wyłącznie do transferów do pierwszej drużyny, ściśle pod nadzorem menedżera.

Nie było jasne, kto zajmuje się przedłużaniem kontraktów zawodników. Gdy Gordon na krótko wrócił do gry, spekulowano, że to on przejmie tę funkcję — ale mijające miesiące i brak poważnego dialogu sprawiły, że sytuacja się rozmyła. Choć Liverpool zaczął poprawiać się na boisku i przez chwilę wydawało się, że może sięgnąć po kolejne mistrzostwo, nadzieje ostatecznie zgasły, gdy w styczniu 2024 roku Klopp ogłosił, że zamierza odejść. To tylko pogłębiło poczucie niepewności w całym klubie.

Alexander-Arnold coraz częściej mówił o sobie jako o sportowcu „elitarnym” — i kilkukrotnie użył tego określenia w wywiadach. Tymczasem Liverpool był co najwyżej w fazie przejściowej — dokładnie w momencie, gdy impas w rozmowach kontraktowych zmuszał go do poważnych rozważań o własnej przyszłości.

Jednak żadne z tych wyzwań nie zatrzymały go w dążeniu do samodoskonalenia.

Lato 2023 roku rozpoczął w centrum innowacji swojego ówczesnego sponsora, firmy Under Armour, w Portland, Oregon. Po wędrówkach górskich i treningach na wysokości, powiedział dziennikarzom, że wraca na Merseyside w najlepszej formie w swojej karierze. Kilka tygodni później, podczas przedsezonowej podróży Liverpoolu po Azji Południowo-Wschodniej, został mianowany wicekapitanem drużyny.


To kolejny znak postępu osobistego, ale nie współgrało to z osiągnięciami klubu. W 2022 roku zasugerował, że Liverpool musi zdobywać przynajmniej jeden tytuł rocznie, aby sezon mógł być uznany za udany. Podkreślił również skalę własnych ambicji, odmawiając wystawienia swoich medali za wygraną w Lidze Mistrzów i Premier League w swoim domu. - Teraz liczy się tylko jedno: zdobycie kolejnego - powiedział w 2020 roku w rozmowie z The Times.

W kolejnych czterech latach zdobył dwa Puchary Ligi, a także jeden Puchar Anglii. Choć Liverpool dwukrotnie walczył o tytuł mistrza Anglii, a w finale Ligi Mistrzów przegrał z Realem Madryt po raz drugi w karierze Alexandra-Arnolda, drużyna ostatecznie nie osiągnęła celu. Zmieniający się menedżerowie, w tym zapowiedziane odejście Kloppa, rodziło pytanie: jak długo zajmie jego następcy przywrócenie Liverpoolu na szczyt?

W tych okolicznościach nie było zaskoczeniem, że Alexander-Arnold zaczął rozważać, jak mogłaby wyglądać jego przyszłość gdzie indziej. Wciąż nie wiadomo, kiedy dokładnie poinformował Liverpool o swoim zamiarze odejścia, ani jak silnie klub starał się go zatrzymać. Jednak nie ma wątpliwości, że właściciele Fenway Sports Group nie wykorzystali okazji, by zapobiec jego rozważaniom w ostatnich 12 miesiącach ery Kloppa.

Alexander-Arnold szybko nauczył się w swojej profesjonalnej karierze, że stagnacja to ryzyko: bardzo łatwo można zacząć cofać się do tyłu. Tego rodzaju postawę wykształcił, obserwując piłkarzy wokół siebie w Melwood — Jordana Hendersona, Jamesa Milnera, Adama Lallanę i Dejana Lovrena, którzy nigdy niczego nie traktowali jako pewnik. Młodszy Alexander-Arnold często podążał za nimi na piętro Melwood, by przyjrzeć się, co jedzą, i studiować ich podejście do treningów.

W akademii wszystko było zaplanowane przez programy rozwoju i spotkania jeden na jeden z trenerami, którzy wskazywali mu, nad czym powinien pracować i jak prowadzić życie. Na poziomie seniorów było to już „każdy dla siebie” — mniej wskazówek na temat tego, co robić poza treningiem. To wszystko pomogło mu stać się bardziej samodzielnym.

Alexander-Arnold widział, jak mniej utalentowani zawodnicy desperacko starali się przebić do myślenia Kloppa.

Kevin Stewart, starszy od niego o pięć lat, rozegrał 20 meczów dla Liverpoolu, zanim przeniósł się do Hull City, właśnie w momencie, gdy Alexander-Arnold miał zacząć ustanawiać się jako prawy obrońca drużyny. Podczas niektórych treningów Stewart używał tylko lewej nogi, by spróbować poprawić swoje umiejętności, a Klopp dawał mu szansę za odwagę. Jeśli Alexander-Arnold chciałby pójść w jego ślady, szybko zrozumiał, że musi postępować tak samo. Przez całą swoją karierę w Liverpoolu nie bał się ryzyka, a jego gra była definiowana przez takiego ducha.

Podczas swojego debiutu w europejskich pucharach Alexander-Arnold strzelił rzutem wolnym dla Liverpoolu w meczu z Hoffenheim, a odpowiedzialność za wykonywanie stałych fragmentów gry pozostała z nim przez całą jego karierę w klubie, mimo że o tę rolę rywalizowali Mohamed Salah i Virgil van Dijk, którzy wyzwali go do rywalizacji o rzuty wolne po treningach.


Gdy w 2020 roku klub opublikował materiały wideo z treningów, Alexander-Arnold był zirytowany, bo skuteczność Van Dijka była wyższa. To było tuż przed pandemią COVID-19, okresem, który pozwolił mu wycofać się do ogrodu w Cheshire, gdzie trenował samodzielnie, oddając tyle strzałów na specjalnie kupionej bramce, że ostatecznie zniszczył jej ramę.

Poświęcenie Alexander-Arnolda, by maksymalizować swój talent piłkarski, jest równie silne, jak jego determinacja, by zrealizować swój potencjał komercyjny.

W miarę jak jego kariera nabierała tempa, rosły też jego kontrakty sponsorskie: w listopadzie 2023 roku Adidas zastąpił Under Armour jako dostawcę jego butów, oferując mu jeden z największych kontraktów piłkarskich w tej kategorii. Ponadto, od dłuższego czasu był ambasadorem firmy Red Bull, producenta napojów energetycznych.

Te umowy często miały wymiar sportowy — na przykład Red Bull wysłał go w czerwcu 2021 roku na program treningu wzrokowego, mający na celu poprawę jego świadomości przestrzennej — ale nie zawsze tak było.

W listopadzie 2024 roku, dwa miesiące po tym, jak powiedział w wywiadzie dla ITV, że jego priorytetem stało się teraz zdobycie Złotej Piłki i „zmiana gry”, a nie ambicja bycia kapitanem Liverpoolu, na bilbordzie w centrum Madrytu pojawił się model w dżinsach Guess. Czyja twarz? Alexander-Arnold.

Choć ta sama reklama pojawiła się wcześniej w miastach włoskich i holenderskich, a Alexander-Arnold od lat interesuje się modą (w ostatnich latach brał udział w Milan i Paris Fashion Week), to właśnie instalacja w Plaza Felipe II wzbudziła spekulacje, że piłkarz zaczyna rozszerzać swoje horyzonty poza północno-zachodnią Anglię.

Podczas gdy FSG wciąż stara się znaleźć sposoby na maksymalizację zasięgu Liverpoolu, Madryt jest już ugruntowanym największym globalnym liderem futbolu. I chociaż Alexander-Arnold wciąż utrzymuje bliską więź ze swoją rodziną (jego brat, Tyler, jest kluczową postacią w jego reprezentacji), jego perspektywa stała się teraz wyraźnie globalna.

To otwiera przed nim świat zarówno pod względem sportowym, jak i ekonomicznym — punkt, który zapewne dostrzegł u swojego przyjaciela Jude'a Bellinghama, którego atrakcyjność komercyjna wzrosła od momentu przejścia do Bernabeu z Borussii Dortmund.


Alexander-Arnold to inteligentny człowiek, mający głowę do strategii (jest jednym z kilku piłkarzy Premier League, którzy pasjonują się szachami, obok swojego kolegi z drużyny, Saliha), i nie do pomyślenia jest, by nie poświęcił znaczącej ilości czasu na przemyślenie i zaplanowanie swojej ścieżki kariery.

Wideo, które opublikował na swoich platformach społecznościowych, ogłaszając swoje odejście z Liverpoolu, było nakręcone w szczery sposób, z bezpośrednim patrzeniem w kamerę i odpowiednią, poważną ścieżką dźwiękową fortepianową. Było również starannie zaplanowane. Podkreślał, że jego decyzja „nie chodzi o szukanie czegoś lepszego”, ale o jego „osobistą podróż jako piłkarza”.

Jest jednak pewna ironia w tym, że Alexander-Arnold odchodzi z Liverpoolu akurat w momencie, gdy klub wydaje się lepiej przygotowany niż kiedykolwiek od zdobycia tytułu w 2020 roku, by stać się dominującą siłą angielskiego futbolu.

Kolejny tytuł Premier League jest już zapewniony. Ich rywale również przechodzą okresy zmian: Manchester City, ich największy wróg w ostatnich sezonach, stracił formę i obecnie się odbudowuje; Chelsea to młody zespół, a Manchester United wciąż jest daleki od odzyskania dawnej świetności. Arsenal wyglądał na zdolny do utrzymania walki o tytuł, ale po raz trzeci z rzędu nie udało im się tego osiągnąć.

Dziwne, ale znaczące, jest właśnie takie timing, który dodaje kolejny zwrot do pytania, które teraz zadają sobie kibice: jaka będzie jego legenda w Liverpoolu?

Alexander-Arnold na pewno zostanie zapamiętany jako świetny piłkarz. Ale czy jednym z największych? Niestety, nie. Nawet Gerrard nie pozostał w klubie na zawsze, ale został niemal wypchnięty z Liverpoolu, zmuszając go do podpisania umowy z innym klubem. Nawet wtedy nie potrafił postawić siebie w sytuacji, w której musiałby stawić czoła Liverpoolowi. Los Angeles Galaxy zagwarantowało mu to.


Real Madryt nie oferuje jednak takiej pewności dla Alexander-Arnolda. Hiszpanie byli regularnymi rywalami Liverpoolu w europejskich rozgrywkach w ostatniej dekadzie, a wydaje się nie do pomyślenia, by ścieżki piłkarza nie skrzyżowały się z jego dawnym klubem w nadchodzących latach.

W swoim pożegnalnym wideo, Alexander-Arnold przyznał, że jego decyzja z pewnością nie spotka się z powszechną aprobatą. Powiedział, że była to „emocjonalna” decyzja, ale jego miłość do klubu „nigdy nie zniknie” i liczy na to, że będzie mógł wrócić, by oglądać mecze „kiedykolwiek będzie to możliwe”.

Jaki odbiór zyskałby na Anfield, jest kwestią otwartą. Kibice Liverpoolu zazwyczaj nie odwracają się od swoich, ale reputacje w klubie czasem definiowane są przez ostatnie czyny.

Choć pamięć o jego późnym golu w meczu z Leicester City, który przybliżył drużynę do tytułu, będzie ceniona, nie zabraknie odrobiny goryczy związanej z jego odejściem za darmo, nawet jeśli plakaty, które pojawiły się wokół Anfield w zeszłym miesiącu, nazywające go „zdrajcą”, nie odzwierciedlały opinii większości.

Dla większości będzie zawsze „Trentem” i zostanie zapamiętany z ciepłem jako kluczowa postać w rewolucji Kloppa, która zapewniła praktycznie każde trofeum warte wygrania.

Jednak faktem jest, że inny klub będzie teraz czerpał korzyści z jego najlepszych lat jako piłkarza. A to oznacza, że miejsce w historycznym panteonie Liverpoolu może okazać się teraz dla niego nieosiągalne.

Simon Hughes

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (4)

Piotrek 06.05.2025 12:54 #
jest pewne że zostanie zapamiętany bardziej jak Owen, niż Gerrard

ciekaw jestem jego pożegnania z Crystal Palace...
Radbug 06.05.2025 15:33 #
Właśnie to przyklepał odejściem?
olgierd73 06.05.2025 13:01 #
A skur***** z Realu dają 1 milion euro, po to by klub zgodził się rozwiązać wcześniej kontrakt z Trentem i ten mógł podpisać Real i zagrać w Klubowych MŚ.
Radbug 06.05.2025 15:34 #
I co w tym złego? Ile mieli zaoferować? 10 mln za zwolnienie miesiąc wcześniej bezużytecznego zawodnika? Dobry i ten 1 mln - wystarczy na farbę do zamalowania pewnej ściany z muralem takiego jednego zawodnika...

Pozostałe aktualności

Skrót meczu  (0)
06.05.2025 12:28, Piotrek, liverpoolfc.com
Real chce, aby Trent dołączył do nich szybciej  (16)
06.05.2025 11:02, RosolakLFC, thisisanfield.com
Owen: Nikt nie zagrozi Liverpoolowi  (6)
06.05.2025 07:00, Bajer_LFC98, Liverpool Echo
Kulisy odejścia Alexandra-Arnolda  (32)
05.05.2025 23:19, B9K, The Athletic
Carra: Trent straci swój status wśród fanów  (1)
05.05.2025 21:06, AirCanada, The Daily Telegraph