AVL
Aston Villa
Premier League
13.05.2024
21:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1563

Nieszczęśliwy powrót na Anfield


Anfield. Gerard Houllier odczuł ciepło the Kop w temperaturze poniżej zera podczas powrotu na Anfield, jednak niedługo później doświadczył lodowatego podmuchu okrutnej rzeczywistości, ponieważ Liverpool zniszczył jego Aston Villę.

Houllier, zgodnie z przewidywaniami, został dobrze przyjęty przez kibiców, którzy ciągle szanują jego sukcesy podczas 6-letniej kadencji. W drodze do dobrze znanego miejsca – ławki trenerskiej, dotknął tablicy „This Is Anfield”, a następnie rozkoszował się „You'll Never Walk Alone”.

Niestety dla Houlliera, to była droga po równi pochyłej, i to bardzo szybka. Początkowe uprzejmości zostały zaprzestane na tym, co później okazało się ponurym wieczorem dla Aston Villi i ich menedżera.

Houllier ma mnóstwo miłych wspomnień z Anfield. Ten mecz nie będzie jednym z nich, ponieważ walka, którą toczy by wzniecić Aston Villę, została ukazana w bolesnym szczególe.

Jedyne, małe zwycięstwo nad swoim odpowiednikiem z Liverpoolu – Royem Hodgsonem, przyszło w końcówce meczu, kiedy usłyszał swoje imię, czule zaśpiewane przez the Kop. Hodgson nie doświadczył jeszcze takiego luksusu. W rzeczywistości, jest on ciągle traktowany niemal tak, jakby nie istniał wśród swoich kibiców.

Houllier nawet nie spróbował czegoś zmienić w fatalnym występie swojego zespołu i nadal ma bardzo mały wpływ na wyniki. Villa wygrała tylko dwa razy w ostatnich dwunastu meczach i okupuje pozycję, która jest zbyt blisko strefy spadkowej.

Francuz będzie próbował za kulisami postawić fundamenty, jednak brutalną prawdą jest to, że Villa jest obecnie cieniem drużyny, która regularnie zajmowała miejsce w górnej strefie tabeli za Martina O'Neilla.

Villa może przybyła do Liverpoolu zdziesiątkowana kontuzjami i dodatkowo bez zawieszonego Ashleya Younga, jednak to nie usprawiedliwia jej strasznego występu przeciwko ekipie Hodgsona, która była bez kontuzjowanych – Stevena Gerrarda i Jamiego Carraghera oraz Fernando Torresa, który był z żoną podczas porodu.

Villa od niemal samego początku wyglądała na zespół, który jest gotowy na porażkę i taki występ nie pomoże Houllierowi zdobyć serca tych fanów, którzy pozostają sceptykami odnośnie jego osoby. W dniu, kiedy Newcastle United zostało otwarcie, i słusznie, potępione za pochopne zwolnienie Chrisa Hughtona, cierpliwość jest jednak wymagana.

Houllier potrzebuje teraz zwycięstw, pomimo że mieszanka pogardy i sarkazmu spadająca na Villę za ich twardy doping na wyjazdach nie wysyła dobrych sygnałów.

Prawdziwy czas na wyrok przyjdzie, kiedy Houllier będzie miał szansę stworzyć zespół, który będzie bliższy jego wizji – i to będzie wymagało silnego poparcia amerykańskiego właściciela – Randy'ego Lernera.

Firmowym znakiem Houlliera podczas jego pobytu w Liverpoolu była bezlitośnie skuteczna obrona i mocna siła mentalna – obu tych cech wyraźnie brakuje Villi.

Głównym zmartwieniem musi być to, że Houllier wydaje się jakby przejął dowodzenie nad obroną. Richard Dunne i James Collins, tak solidni w przeszłości, teraz wyglądają na bezbronnych i niepokojąco przeciętnych. Nawet bramkarz Brad Friedel, tak długo niezawodny, zaczął wyglądać nerwowo.

Defensywna dyscyplina Villi zgubiła się, podczas gdy Liverpool zdobył dwa gole w 16 minut za sprawą Davida Ngoga i Ryana Babela, a Maxi Rodriguez przypieczętował zwycięstwo pięknym, trzecim golem.

Houllier ma grupę utalentowanych, młodych zawodników i chce z nich korzystać, jednak młodzieńczy zapał szybko jest uciszany w walce i trzeba ostrożnie się z nimi obchodzić.

Jedynymi gwiazdami widowiska dla Villi byli ich fani, którzy oświecili przygaszony wieczór poprzez kibicowanie w beztroski sposób, pomimo prawdziwej złośliwości, jaką dostarczyli piłkarzom w przerwie.

„To jak oglądanie Brazylii” - kłamali fani, podczas gdy Villa przegrywała, a okrzykami „Ole” nagradzali co drugie podanie. Dobry żart, jednak satyra nie mogła ukryć frustracji.

Villa zagra z Chelsea, Tottenhamem i Manchesterem City w najbliższych pięciu meczach, więc może być jeszcze gorzej, zanim przyjdą lepsze czasy dla Houlliera. To jednak byłoby absurdalne, gdyby znalazł się on pod presją na tak wczesnym etapie pracy. W odróżnieniu od właściciela Srok, Mike'a Ashleya, Lerner pokazał, że posiada mnóstwo zdrowego rozsądku.

Dla Liverpoolu i Hodgsona, było to imponujące zwycięstwo przy zmniejszonym wysiłku i jeszcze raz pokazało ostatnie postępy. To prawda, że West Ham United i Aston Villa okazali się słabymi rywalami, jednak zostali pokonani z minimalnym wysiłkiem, jednocześnie wiele elementów przegranego meczu ze Spurs może zadowalać Hodgsona.

Hodgson doznał krytyki w tym sezonie, dużo uzasadnionej, więc ma prawo czuć satysfakcję ze zwycięstwa Liverpoolu, który idzie w górę tabeli.

Często wyśmiewany Babel wyglądał na szczęśliwego grając w napadzie, podczas gdy Raul Meireles pokazuje teraz tę jakość, za którą tak ceniono go w Porto. Lucas był wpływowy obok Portugalczyka i dziura wielkości Gerrarda w środku pomocy Liverpoolu została wypełniona.

Houllier nie ma się z czego cieszyć, gdyż jego nadzieje na zwycięstwo w powrocie na Anfield legły w gruzach. Taki występ sugeruje podjęcie ważnej i skrupulatnej odbudowy przez byłego bossa Lyonu, by zbliżyć się do sukcesów odnoszonych na Merseyside.

Phil McNulty

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Slot: Możecie nazywać mnie Arne  (7)
04.05.2024 22:29, Vladyslav_1906, thisisanfield.com
Elliott podsumowuje sezon  (2)
04.05.2024 21:12, BarryAllen, liverpoolfc.com
Postecoglou przed meczem z Liverpoolem  (0)
04.05.2024 15:03, Mdk66, Sky Sports