LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1282

Kibice stracili cierpliwość


Trybuny Anfield aż kipiały z niezadowolenia w środę wieczorem po meczu z Wolves, a fani the Reds w końcu dali wyraz swemu rozgoryczeniu. Rywal Liverpoolu upokorzył jeszcze bardziej ekipę Hodgsona, która w tym sezonie spisuje się w żenujący sposób. W międzyczasie the Kop śpiewało: "Hodgson for England".

Już pierwszy akapit wprawia nas w osłupienie. W piłce nożnej nie ma żadnych przykładów, w których relacje między menedżerem, a kibicami klubu miałyby tak magiczny wymiar, jak w Liverpoolu. Bill Shankly wytworzył relacje z fanami o prawdziwym zabarwieniu emocjonalnym. Stosunki te w pewnym stopniu były napięte. Przyczynił się do tego Graeme Souness, a ostatnio końcowe dni Rafaela Beniteza w klubie. Nigdy jednak relacje na linii menedżer i kibice nie zostały złamane, aż do wczoraj wieczorem.

Hodgson został zatrudniony w klubie, który ma zaburzone funkcje, ale Anglik miał do dyspozycji kręgosłup zespołu, który stanowią utalentowani piłkarze jak Steven Gerrard, Fernando Torres i Pepe Reina, o których Mick McCarthy walczyłby do ostatniego człowieka. Były menedżer Fulham został nam przedstawiony jako trener, który może wznieść na wyżyny wręczony mu skład. Zamiast tego jest jeszcze gorzej.

John W. Henry i NESV, nowi właściciele klubu, nie stawiają żadnych zarzutów i oskarżeń od czasu przybycia na Anfield. Henry przyznaje, że mało zna się na futbolu i dopiero uczy się wszystkiego o piłce. Mamy więc przed sobą cierpliwość i rozsądek, co zdaniem właścicieli ma przynieść stabilizację i równowagę do klubu.

Stoicki spokój nie zawsze jest jednak dobrym posunięciem. Hodgson odpycha piłkarzy. Członkowie sztabu w pogardliwy sposób wypowiadają się o jego metodach i nastawieniu. Teraz kibice przekroczyli granicę, która jeszcze niedawno była nienaruszalna. Kenny Dalglish, który sprzeciwiał się zatrudnieniu Hodgsona, musi wrzeć z gniewu.

Menedżer, który cztery razy zdobył mistrzostwo Anglii, posiada charyzmę i wiedzę, by zaprowadzić w drużynie spokój i wolę walki. Przynajmniej to byłoby tymczasowe rozwiązanie, bowiem w Liverpoolu brakuje obu tych rzeczy.

Anfield ma za sobą wojnę domową i nie może sobie pozwolić na drugi taki epizod w swojej historii. Henry musi posłuchać i zacząć działać. W przeciwnym razie sytuacja wymknie się z pod kontroli, a rzeczy niezwiązane czysto z boiskiem znowu wejdą na pierwsze strony gazet.

Tony Evans, The Times

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Slot: Możecie nazywać mnie Arne  (7)
04.05.2024 22:29, Vladyslav_1906, thisisanfield.com
Elliott podsumowuje sezon  (1)
04.05.2024 21:12, BarryAllen, liverpoolfc.com
Postecoglou przed meczem z Liverpoolem  (0)
04.05.2024 15:03, Mdk66, Sky Sports
Liverpool - Tottenham Hotspur: Wieści kadrowe  (0)
04.05.2024 11:55, Wiktoria18, liverpoolfc.com