LIV
Liverpool
Premier League
14.12.2024
16:00
FUL
Fulham
 
Osób online 1435

Historia pewnej rywalizacji


Ponad 40 lat po tym, jak po raz pierwszy starli się ze sobą jako piłkarze, Kenny Dalglish i Alex Ferguson będą kontynuować swoją rywalizację kiedy ich zespoły zmierzą się ze sobą w niedzielę na Anfield. Menedżer Liverpoolu jasno wyraził się, że nie da wciągnąć się w żadne z gierek słownych swojego przeciwnika z Manchesteru United.

Starcia pomiędzy dwoma najbardziej utytułowanymi angielskimi klubami rzadko odbywają się bez potyczek psychologicznych ich menedżerów. Jednak Dalglish, który świętuje dziś swoje 60 urodziny twierdzi, że jest w grze już zbyt długo by stać się ofiarą znaku firmowego Fergusona, jakim bez wątpienia są próby zasiania niepewności w szeregach rywala.

- Już wcześniej wykorzystywał psychologię przed meczami, ale jeśli spróbuje użyć jej przeciw nam nic mu to nie da. Obaj dorośliśmy bardzo dawno temu. Potrzeba czegoś naprawdę dobrego, byśmy dali się na to złapać – powiedział Dalglish.

Rezygnacja Fergusona z wykonania przedmeczowych obowiązków związanych z mediami oznacza, że Dalglish raczej nie znajdzie się pod wpływem żadnych gier słownych swojego wieloletniego rywala. Jeśli jednak spojrzeć na historię starć tej dwójki można znaleźć dowód na to, że nawet gdyby menedżer United postanowił spróbować, jego szanse byłyby niewielkie.

Ich najsłynniejsza sprzeczka miała miejsce 4 kwietnia 1988 po pamiętnym spotkaniu, które zmierzający po swój siedemnasty tytuł mistrzowski Liverpool zremisował 3-3 z Manchesterem, który nie wygrał ligi od 21 lat.

W charakterystycznym wybuchu złości, Ferguson twierdził, że jego zespół stał się ofiarą kolejnej niesprawiedliwości ze strony sędziów. Posunął się nawet tak daleko, że stwierdził, iż on i inni menedżerowie “Muszą opuszczać Anfield krztusząc się własnymi wymiotami, gryząc się w język i bojąc się prawdy”.

Dalglish, który trzymał swoje nowo narodzone dziecko stojąc zaledwie kilka metrów od kipiącego gniewem Fergusona odpowiedział, że ludzie “usłyszeliby więcej sensu od jego sześciotygodniowej córki Lauen”. Mówiąc to Kenny nie tylko odpowiedział na uszczypliwe komentarze, ale też jasno pokazał, że nie będzie niczyim popychadłem.

Wydarzenie to nadało ton znajomości, która, choć pełna wzajemnego szacunku i zbudowana na poczuciu rywalizacji, nie ma w sobie nawet najmniejszych śladów uległości czy poważania żadnej ze stron.

- Czy wciąż mówi o mojej córce? Będzie w niedzielę na stadionie by go prześladować – powiedział Dalglish, by uciszyć wszelkie sugestie, że on i Ferguson mogliby pozwolić ich sportowej rywalizacji w coś bardziej złowrogiego od kiedy wrócił do sterów zespołu z Anfield.

- Mam szacunek dla każdego związanego z piłką nożną. Nie wiem, czy mój powrót cieszy go, czy też nie. Ja jestem z niego szczęśliwy. Jeśli on nie jest, to nie mój problem – stwierdził menedżer Liverpoolu.

- W tym klubie darzymy każdego szacunkiem na jaki zasługuje. United są na szczycie ligowej tabeli, otrzymają więc szacunek, jaki należy im się za zajmowaną pozycję.

Dalglish po raz ostatni prowadził Liverpool przeciwko United na Anfield we wrześniu 1990, kiedy to wypracował słynne zwycięstwo 4-0. Pięć miesięcy później doszło do szokującej rezygnacji Kenny’ego. Równowaga sił zmieniła się tak diametralnie, że mistrzostwo świętowano od tego czasu 11 razy na Old Trafford i ani razu na Anfield.

Fakt, że to United są faworytami nadchodzącej bitwy jest niezaprzeczalny zwłaszcza, że wpływ Liverpoolu na tegoroczne zmagania o tytuł mistrzowski ogranicza się do możliwości utarcia nosa rywalom i nadziei, że powstrzyma to United przed pobiciem rekordu zdobytych mistrzowskich tytułów.

Takiej ewentualności bano się na Anfield już od jakiegoś czasu. Wczorajsze słowa Dalglisha mówiące o skupianiu się raczej na krajowym niż europejskim sukcesie świadczą o tym, że Liverpool już teraz przygotowuje się do zostania wyprzedzonym przez United.

- W ciągu ostatnich 20 kat osiągnęli więcej sukcesów od Liverpoolu. Mimo to wciąż mamy coś co daje nam nad nimi przewagę. Zdobyliśmy pięć Pucharów Europy – powiedział.

Dalglish mógł użyć Pucharu Europy jako argumentu również w 1969 kiedy grał w obronie w spotkaniu rezerw pomiędzy Celtikiem, który dwa lata wcześniej stał się pierwszym brytyjskim klubem, który zdobył to trofeum, i Rangersami. Zadaniem wystawionego w nieznanej sobie roli Dalglisha było krycie nikogo innego jak właśnie Fergusona, który nie potrafił przebić się do pierwszego zespołu Rangersów.

- Grałem w roli obrońcy a on wyszedł na boisko jako napastnik. Czytałem gdzieś, że twierdzi, że strzelił wtedy bramkę, ale wydaje mi się, że wygraliśmy 2-0. Zapewne też się co do tego mylę. W każdym razie na pewno wygraliśmy. Miałem wtedy tylko 18 lat i w obronie wystawiono mnie z powodu mojego wzrostu i agresji! Nie, tak naprawdę grałem tam dla celów edukacyjnych, to wszystko – wspomina Kenny.

W niedzielnym starciu na Anfield po raz kolejny zastosowane zostaną stare zasady. Nikt nie odpuści ani trochę. Kenny Dalglish i Alex Ferguson zawsze ścierają się ze sobą w ten sposób.

Tony Barrett

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności