LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 936

Zapowiedź meczu


W niedzielne popołudnie kibice Liverpoolu będą mogli wreszcie zaśpiewać swój ukochany hymn w oficjalnym spotkaniu. W tą niedziele bowiem, piłkarze Brendana Rodgersa rozegrają swój pierwszy mecz w nadchodzącej kampanii.

Od ostatniego spotkania ligowego minęło prawie sto dni, zdecydowanie za dużo dla fanów najsilniejszej ligi na świecie. Na Anfield, po tylu dniach wyczekiwania, przyjedzie drużyna Ronalda Koemana, która w przeciwieństwie do swojego menadżera, nie może już właściwie straszyć nazwiskami. Jeszcze rok temu widzowie angielskiej piłki wymienialiby jednym tchem nazwiska takie jak Lallana, Shaw, Lovren, Lambert, Chambers, czy najważniejsze – Pochettino, dzisiaj mogą mówić wyłącznie o pozostałościach po letniej wyprzedaży.

Przed nowym menadżerem ekipy Świętych stoi całkowicie nowe zadanie, bowiem trzeba będzie nie tylko pokazać, że po stracie kluczowych zawodników, drużyna dalej będzie w stanie zdobywać punkty z najlepszymi, ale także udowodnić, że nowi piłkarze szybko zaaklimatyzują się w nowym otoczeniu. Jeszcze rok temu to Rodgers był w takim miejscu, z tym, że miał już za sobą jeden sezon i piłkarze wiedzieli mniej więcej o co chodzi. Pozostaje mieć nadzieje, że i tym razem doskonale zrozumieją intencje i pomysły swojego bossa. Zanim jednak to nastąpi, a dwudziestu dwóch facetów wybiegnie na boisko, przyjrzyjmy się kadrom.

Ekipa gospodarzy będzie mogła pokazać swoim kibicom nowych zawodników, bowiem można oczekiwać debiutu Emre Can oraz Lovrena w pierwszym składzie. Szansę powinien również otrzymać Manquillo. Pierwszy ma za sobą przyzwoity okres przygotowawczy a drugi zapewne będzie numerem jeden w defensywie, ostatni natomiast zagra z powodu braku konkurencji. Jest także szansa, że Lambert zadebiutuje na Anfield w oficjalnym meczu, lecz typuje, że dopiero w drugiej połowie pojawi się na boisku. Wiadomo już, że na pewno na murawę nie wybiegną Markovic, Lallana, Agger, Moreno - pierwsza trójka boryka się z kontuzjami, a ostatni nie został zgłoszony w odpowiednim czasie. Skład rywali prezentuje się teoretycznie gorzej, jednak fani Świętych też mogą oczekiwać na pojawienie się swoich (być może) przyszłych ulubieńców. Koeman może skorzystać z usług Tadicia, Bertranda, Pellego, którzy mają świadczyć o potencjale ofensywnym w zaczynającej się kampanii (zwłaszcza dwóch ostatnich). Do końca nie wiadomo jakich piłkarzy ujrzymy w obu ekipach od pierwszego gwizdka, pewne jest to, że obaj menadżerowie wystawią możliwie najlepsze składy. Spójrzmy teraz jak radzili sobie nasi rywale w okresie przygotowawczym.

Na sześć meczów towarzyskich, wygrali aż pięć, ale przegrali z Bayerem Leverkusen. Można zatem wysnuć wniosek, że na starcie z silniejszymi rywalami nie są tak pewni jak w pojedynkach z ekipami słabszymi. The Saints pokonali kolejno EHC Hoensbroek, Sporting Hasselt, Swindon Town, AFC Bournemouth oraz Brighton. W ciągu wszystkich spotkań zdołali strzelić aż 15 bramek, tracąc zaledwie dwie. W ramach ciekawostki podaje informację, że gola na wagę zwycięstwa w meczu z Aptekarzami zdobył świeżo kupiony Pelle. Oczywiście był to gol samobójczy. The Reds meczów sparingowych zagrali więcej, bo aż osiem, z czego porażek ponieśli trzy, dwa razy zremisowali oraz zwyciężali czterokrotnie, ostatnio gromiąc w pięknym stylu Borussie Dortmund aż 4:0. Chyba nikt nie pogniewałby się z powtórzenia takiego rezultatu już w niedzielę.

W zeszłym sezonie drużyna Southampton'u potrafiła jednak zdenerwować fanów Liverpoolu, wygrywając na Anfield 1:0 po golu Dejana Lovrena. Miejmy nadzieje, że i tym razem Chorwat wpakuje piłkę do siatki lecz na korzyść swojego nowego klubu. Swoją próbkę możliwości gry w powietrzu miał okazję zademonstrować w ostatnim sparingu. Liverpoolowi udało się odkuć za tamtą porażkę 1 marca bieżącego roku, wygrywając aż trzema golami. Zdobywali je wtedy nieobecny już Luis Suarez, Raheem Sterling oraz Steven Gerrard. Do przerwy było wtedy 1:0 dla gości. W przeszłości zdarzały się równie ciekawe spotkania jak tamte.

Szesnastego stycznia 1999 roku, Liverpool potrafił wbić przeciwnikom aż siedem bramek, tracąc przy tym zaledwie jedną. To rekordowe zwycięstwo, zespół Gerrarda Houlliera zawdzięczał głównie wychowankom akademii. Bramki zdobywali wtedy Robbie Fowler (3), Michael Owen, Jamie Carragher oraz Dominic Matteo i David Thompson. Matteo zaliczył wtedy dodatkowo debiut w czerwonej koszulce, może jego śladami pójdzie Rickie Lambert? Kto wie. Odnośnie najwyższej porażki, wynosiła ona aż 1:4 i taki wynik zdarzał się trzykrotnie w historii spotkań tych drużyn. Pierwszy raz w 1902 roku, a ostatni w 94. Co ciekawe w tym pierwszym przypadku bramkę honorową zdobył George Fleming, który również debiutował w ekipie The Reds. Z innych ciekawostek warto dodać, że aż trzynaście bramek w całej swojej karierze drużynie Świętych strzelił legendarny napastnik Liverpoolu – Ian Rush. Zaliczył on także najwięcej spotkań przeciwko właśnie tej drużynie, bo aż 27, podobnie jak Bruce Grobbelaar, który ku zdziwieniu wszystkich, bramki nie strzelił żadnej.

Southampton może pochwalić się za to piłkarzem o nazwisku Matt Le Tissier, który naszych bramkarzy pokonał siedmiokrotnie w swoich 25 występach. John Barnes do strzelenia takiej samej liczby bramek potrzebował dziewięciu spotkań mniej. Będzie to również 98 spotkanie pomiędzy oboma ekipami. Jeśli zdarzy się wylosować Świętych w którymś z krajowych pucharów, będziemy wtedy mogli świętować jubileusz rozegrania z nimi stu meczów. The Saints lubią także sprzedawać swoich piłkarzy właśnie na Anfield, bowiem oddali ich łącznie siedmiu. Liverpool sprzedał jednego mniej rywalom.

Podsumowując. Możemy spodziewać się ciekawego, pełnego emocji spotkania, w którym nie będzie czasu ani miejsca na sentymenty. Boisko zweryfikuje, która drużyna lepiej przepracowała swój okres przygotowawczy, który menadżer dokonał lepszych transferów i który zawodnik lepiej się wpasował w nowy zespół. Dobre wejście w sezon potrafi dodać skrzydeł, nabrać pewności siebie oraz dać jasny sygnał rywalom, że jest się gotowym do walki. Miejmy nadzieje, że i po tym starcie kampanii, Rodgers będzie mógł zażartować, że jesteśmy na szczycie tabeli. Rok temu Liverpool pokonał 1:0 Stoke City dzięki bramce Sturridga oraz wspaniałej paradzie Mignoleta w ostatnich sekundach meczu. Nieważne jak będzie tym razem, liczą się tylko trzy punkty i pewne wejście w nową kampanię. Panie, panowie, siadamy głęboko w fotelach, zapinamy pasy i startujemy! Premier League znowu wróciła.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Luis Díaz graczem meczu z Młotami  (0)
29.04.2024 01:20, AirCanada, własne
Skrót meczu  (0)
29.04.2024 00:28, Piotrek, liverpoolfc.com
Shearer: Mo może czuć się pokrzywdzony  (6)
28.04.2024 19:22, B9K, Liverpool Echo
Quansah po meczu z West Hamem  (0)
28.04.2024 15:48, Wiktoria18, liverpoolfc.com
Media po spotkaniu z West Hamem  (0)
28.04.2024 15:13, Fsobczynski, thisisanfield.com
Redknapp: Czas Salaha w klubie dobiega końca  (9)
28.04.2024 10:40, Ad9am_, Sky Sports
Salah odmawia wywiadu i zaskakuje w mediach  (46)
27.04.2024 20:44, BarryAllen, Liverpool Echo