LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 931

Trzy kropki: Mecz z Bournemouth


Wczoraj na Anfield Liverpool wygrał swój pierwszy mecz pod wodzą Jürgena Kloppa. Chwilami był to pojedynek nudnawy, chwilami wręcz przeciwnie, szalony i pasjonujący. Co jednak o kluczowych momentach spotkania mają do powiedzenia nasi redaktorzy? Dziś swoimi opiniami dzielą się Gall, ManiacomLFC i Vituu. Serdecznie zapraszamy!

– O ogólnym przebiegu meczu… (ManiacomLFC)

Chociaż Bournemouth to zespół z Premier League, zdecydowanie odbiega poziomem od pozostałych zespołem. Początek miał obiecujący, ale szybko został sprowadzony na ziemię. W dzisiejszym meczu nie mogło więc być innego scenariusza niż zdominowanie spotkania przez Liverpool. Od początku to the Reds dyktowali tempo spotkania, rzadko oddając inicjatywę. W momentach grozy świetnie spisywał się w bramce Bogdán. Najlepszym fragmentem meczu w naszym wykonaniu był początek pierwszej połowy. Wtedy można było zobaczyć słynny gegenpressing i jedyne czego zabrakło, to skuteczności pod bramką przeciwnika. Wynik powinien być wyższy, najbardziej szkoda sytuacji Firmino przed 60. minutą. W drugiej odsłonie znikł też Divock Origi. Olbrzymiego plusa zgarnął za to João Carlos Teixeira, który kilkakrotnie był bliski zdobycia bramki. To po jego piętce obrońca Bournemouth musiał wybijać piłkę z linii bramkowej i to on omal nie wykorzystał rzutu wolnego w końcówce spotkania, ale jego strzał końcami palców wybijał Federici.

– O nieszczęśliwych przypadkach Kolo Touré… (Gall)

Co za pech! Nie da się chyba tego inaczej podsumować. Lubię Kolo, jak chyba każdy z nas, ten zawodnik w takich meczach jest naprawdę potrzebny, bo daje doświadczenie i gra obok młodych, których może sporo nauczyć. Poza tym przydaje się chociaż na ławce, bo nigdy nie wiadomo, co się na boisku wydarzy, a ostatnio nie mamy szczęścia do kończenia meczów bez żadnych urazów. Dziwi mnie tylko, dlaczego kolejny raz łapie jakiś uraz w pierwszej połowie spotkania. Coś musiało być nie tak z treningami i przygotowaniem do meczów, bo nie widzę innej opcji. Pamiętajmy, że nie mamy aż tak dobrych stoperów, żeby sadzać na ławce jednego dobrego kosztem drugiego. Kolo jest przydatny i mam nadzieje, że Sakho – Škrtel/Lovren rozegrają pełny mecz, beż żadnej kontuzji. Bo w przeciwnym razie nie wiem już, co się będzie działo. Touré miał tak naprawdę szansę pokazania się Jürgenowi, bo wiemy doskonale, że mamy tak naprawdę jednego znakomitego stopera. Cóż. Jego czas chyba dobiega końca.

– O mieszance magii i szczęścia przy bramce Clyne’a… (ManiacomLFC)

Jedyna akcja, w tym spotkaniu po której padł gol, została zapoczątkowana przez napastnika, rozkręcona przez pomocników i zakończona… przez obrońcę. Divock Origi po rajdzie prawą stroną boiska uruchomił Roberto Firmino, a Brazylijczyk dostrzegł wybiegającego na wolne pole João Carlosa Teixeirę. Już podanie do Portugalczyka mogło kwalifikować się do miana magicznego, ale to, co zrobił Teixiera – nie powstydziłby się Coutinho w formie. Kiedy zdał sobie sprawę, że nie uda mu się minąć bramkarza, a był już od niego odwrócony – zagrał piętką i chyba każdy fan na Anfield i przed telewizorem bił już brawo z zachwytu, kiedy obrońca Bournemouth w ostatniej chwili wybił piłkę z linii bramkowej. Pech przerodził się w szczęście, ponieważ futbolówka trafiła prosto pod nogi Nathaniela Clyne’a i ten pewnie wbił piłkę do niemalże pustej bramki. Możemy mówić tu o szczęściu, ja jednak zwróciłbym szczególną uwagę na problem z wykańczaniem akcji naszej drużyny. Dlaczego Teixeira nie strzelił bramki w sytuacji sam na sam? Dlaczego nie zrobił tego Firmino w drugiej połowie? W moim odczuciu to pech częściej towarzyszy nam od szczęścia.

– O trzymającym wysoki poziom Bogdánie… (Vituu)

Po oficjalnym komunikacie potwierdzającym transfer węgierskiego bramkarza na Anfield, wielu kibiców Liverpoolu mocno krytykowało ten transfer, twierdząc, że jest to kolejny bramkarz pokroju Brada Jonesa. Nic bardziej mylnego. Ádám Bogdán przez wiele sezonów był podstawowym bramkarzem swoich drużyn w trakcie wielu sezonów. Moim zdaniem jest to odpowiedni bramkarz na zastępstwo dla Simona Mignoleta. W meczu z Bournemouth po raz kolejny pokazał, że potrafi bronić i niejednokrotnie uchronił nas od straty bramki. Dostaje mało szans, lecz jak już takową dostanie, to niemal bezbłędnie wywiązuje się z powierzonych mu zadań i stanowi pewny punkt drużyny obecnie prowadzonej już przez Jürgena Kloppa. Transfer do Liverpoolu to dla niego swego rodzaju awans i zwieńczenie całkiem udanej kariery. Dobry transfer i do tego za darmo.

– O budzącym się pomału Firmino… (Vituu)

Roberto Firmino od pewnego czasu spotyka się w gronie fanów Liverpoolu z krytyką. I nie jest ona za bardzo uzasadniona. Przeskok ze średniej drużyny Bundesligi do jednej z najlepiej rozpoznawalnych drużyn na świecie i do bardziej wymagającej ligi, często wymaga od zawodnika przystosowania się do otaczających realiów. Co więcej, zaraz po przyjściu na Anfield, Brazylijczyk doznał kontuzji i dopiero wczoraj tak naprawdę rozegrał pełne 90 minut w barwach the Reds. Nie widzę więc powodu, dla którego spada na niego krytyka. Domyślam się, że sprawiła to cena, jaką zapłacił za niego Liverpool, lecz to nie jego wina. Niemniej, wczorajszy mecz pokazał, że Liverpool będzie miał mnóstwo pociechy z Roberto Firmino. Niejednokrotnie pokazywał próbki swoich nieprzeciętnych umiejętności i gdy osiągnie optymalny rytm meczowy, może stać się jednym z ważniejszych ogniw budowanej na nowo drużyny Jürgena Kloppa.

– O spotkaniu z The Grumpy One… (Gall)

Marzenie każdego kibica Premier League stanie się faktem. The Normal One zmierzy się z The Special One, chociaż w tym sezonie nie ma nic specjalnego w grze Chelsea. Żałuję, że Klopp nie prowadzi nas od początku sezonu, bo wtedy moglibyśmy być bardziej spokojni o wynik meczu. The Blues nie są w optymalnej dyspozycji, jest szansa na pierwszą ligową wygraną pod wodzą nowego menedżera, ale każdy wie, że nie będzie to łatwe spotkanie. Zawsze gra się z nimi ciężko, ale potrafimy wygrać. Potrafimy też zepchnąć ich do defensywy, co nie jest ich mocną stroną. Gdybyśmy mieli Stu… ale nie mamy. Benteke będzie musiał naprawdę się postarać, ale wierzę, że wykorzysta swoją szansę. Tak naprawdę każdy wynik jest możliwy, ale bardziej obawiałbym się meczu, gdyby prowadził nas the Carefully Chosen One. Marzy mi się smutny widok Mou na końcu, ale jednego jestem pewien. To będzie trudny mecz i Jürgen o tym wie. Czekam z niecierpliwością.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Wczorajszy trening - wideo  (0)
03.05.2024 20:18, Piotrek, liverpoolfc.com
Klopp: Nie ma już żadnej presji  (5)
03.05.2024 16:17, Bartolino, liverpoolfc.com
Statystyki przed meczem z Tottenhamem  (0)
03.05.2024 12:21, Fsobczynski, liverpoolfc.com
Van Dijk może nie zagrać z Tottenhamem  (23)
03.05.2024 11:35, Bajer_LFC98, liverpoolfc.com
Zdjęcia z czwartkowego treningu The Reds  (0)
03.05.2024 10:27, Bartolino, liverpoolfc.com
Liverpool wraca do Ligi Mistrzów  (8)
02.05.2024 23:39, BarryAllen, liverpoolfc.com