LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1379

Trzy kropki: Mecz z Aston Villą


Walentynkowe popołudnie na Villa Park zamieniło się raczej w Walentynkową Masakrę Pił(k)ą Mechaniczną. The Reds po raz pierwszy w swojej długiej historii mają w składzie aż 19 strzelców bramek. Wczoraj wiele rzeczy wydarzyło się po raz pierwszy, jednak my po raz kolejny prezentujemy Państwu nasze redakcyjne „Trzy kropki”.

– O ogólnym przebiegu meczu… (Glodzilla)

Rzeź niewiniątek, teksańska masakra piłą łańcuchową (cytat za Football Managerem), kanonada – te i podobne określenia w stu procentach oddają obraz wydarzeń, jakie miały wczoraj miejsce na Villa Park. Liverpool urządził sobie trening strzelecki, praktycznie od początku dyktując tempo spotkania. The Reds grali co prawda bez fajerwerków, nie brakowało niedokładności, ale dzięki trafieniom Sturridge’a i Milnera udało się do przerwy spokojnie wywalczyć dwubramkowe prowadzenie. Druga połowa przyniosła już lepszą grę Liverpoolu i coraz gorszą gospodarzy – wprost proporcjonalnie do tego zmieniał się również wynik meczu. Kolejne bramki padały z podobną częstotliwością jak przyznawane w tym sezonie Czerwonym rzuty rożne, a w końcu the Reds przełamali się nawet i z kornerów, gdy piłkę do siatki skierował Kolo Touré. Bramce Mignoleta na poważnie zagrozili tylko Bacuna i Sinclair, ale ostatecznie Czerwoni zdołali zachować ósme czyste konto w sezonie.

– O pierwszym w sezonie meczu z najmocniejszą ofensywą… (Kinio25LFC)

Wraz z powrotem Daniela Sturridge’a i Philippe Coutinho, wespół ze zwyżkującą formą Firmino oraz poprawnie grającym Hendersonem i Emrem Canem Liverpool pokazał, że kibice the Reds mają wszelkie podstawy ku temu, aby zachować wiarę w potencjał drużyny. Nie w światowej klasy menedżera, jakim jest Jürgen Klopp, ale właśnie w drużynę. Ironia polega na tym, że z wielką formą w Liverpoolu jest w tym sezonie jak z UFO – niby są jakieś tam ślady jej obecności, jednak na dobrą sprawę nikt jej nie widział. Nie ekscytuję się więc zbytnio tą „super-mocną” ofensywą. Czekam na stabilizację, a radość zachowam sobie na później.

– O pierwszej akcji Origiego… (Glodzilla)

Daniel Sturridge nie zdążył na dobre rozsiąść się na ławce rezerwowych, gdy jego zmiennik w 63. minucie podwyższył prowadzenie the Reds na 4:0. Origi znakomicie wybiegł do prostopadłego podania Philippe Coutinho i z zimną krwią posłał piłkę obok bezradnego bramkarza. Belg potrzebował na to zaledwie 37 sekund, co czyni go najszybszym strzelcem gola po wejściu z ławki w obecnym sezonie. Origi staje się powoli prawdziwym jokerem w talii Jürgena Kloppa – jak pamiętamy, w grudniowym meczu z West Bromwich to właśnie Belg po wejściu z ławki mocnym strzałem z dystansu w ostatnich sekundach uratował remis the Reds. Wczoraj zaś godnie zastąpił strzelca pierwszej bramki. Klopp z pewnością będzie dawał młodzianowi coraz więcej szans, nawet kosztem Christiana Benteke. Wystarczy dodać, że to właśnie młodszy z Belgów jako pierwszy zameldował się na murawie – były gracz Aston Villi musiał czekać na wejście do 74 minuty. W przeciwieństwie do „Big Bena”, Origi wykonał to, co do niego należało i w nagrodę otrzymał soczystego całusa od jednego z rozentuzjazmowanych kibiców.

– O pierwszej bramce Touré… (Jetzu)

Na ten dzień czekaliśmy zdecydowanie za długo, Kolo Touré fenomenalnym strzałem głową nie dał szans świetnie dysponowanemu Bunnowi i zdobył kluczową dla losów spotkania bramkę. Sytuacja może wyglądała nieco inaczej, ale kto by się wdawał w jakieś szczegóły? Iworyjczyk zdobył swoją pierwszą bramkę dla klubu, a ogólnie było to jego pierwsze trafienie od ponad pięciu lat. Sympatyczny obrońca stał się podczas trzech lat na Anfield postacią kultową wśród kibiców i cieszy, że przed zbliżającym się odejściem zdołał wpisać się na listę strzelców.

– O pierwszym od grudnia przekonującym zwycięstwie… (Kinio25LFC)

Pięknie oglądało się demolkę Aston Villi. Po raz pierwszy od dawna mięśnie pleców i szyi nie były po meczu całe napięte po tych wszystkich nerwach, które niosły za sobą nasze mecze w ostatnim czasie. Aż ciśnie się na usta pojedynek z Chelsea, Manchesterem City czy klubem dowodzonym przez Arsène’a Wengera. Ale zaraz zaraz, powoli. Tym razem graliśmy przeciwko czerwonej latarni Barclays Premier League i szczerze mówiąc, gdybyśmy tego meczu nie wygrali, to Kloppowi chyba urósłby drugi, a może nawet i trzeci wyrostek robaczkowy. Nikt nie spodziewał się takiego bogactwa urodzaju, jednak patrząc na ten mecz z należytym dystansem, widać jedynie dobrze zgraną drużynę z kilkoma perełkami w ofensywie, która rozklepała murowanego kandydata do spadku. Jeśli Liverpoolowi wejdzie w nawyk demolowanie także i wyżej znajdujących się w tabeli drużyn, wtedy uśmiech na pewno nie będzie schodził z twarzy zarówno menedżera jak i kibiców. Walka o miejsca z przedziału 6–4 na nowo nabiera rumieńców. Jeśli – jak pisałem wyżej – wreszcie wyrobimy w sobie instynkt boiskowego niszczenia słabszych ekip, kto wie, co będzie. Może nawet hymn Ligi Mistrzów na Anfield?

– O pierwszym na wiosnę meczu na kontynencie… (Jetzu)

Liverpool powraca w czwartek do gry w europejskich pucharach, a pierwszym zagranicznym rywalem Jürgena Kloppa będzie zajmujący 14. miejsce w Bundeslidze Augsburg. Niemiecki zespół radził sobie w ostatnim czasie całkiem nieźle, podopieczni Markusa Weinzierla grali bardzo dobrze w defensywie i byli niepokonani w sześciu kolejnych spotkaniach Bundesligi, smaku porażki zasmakowali dopiero w ten weekend, kiedy musieli uznać wyższość Bayernu Monachium. Patrząc na grę w ofensywie the Reds w tym sezonie, nadchodzący dwumecz z dobrze zorganizowanym w defensywie Augsburgiem nie napawa optymizmem. Klub z Anfield otrzymał jednak promyk nadziei w postaci coraz lepszej formy Roberto Firmino oraz powrotu do gry Daniela Sturridge’a, Philippe Coutinho i Divocka Origiego. The Reds na pewno mają argumenty przemawiające na ich korzyść w tym starciu i powinni z tego dwumeczu wyjść zwycięsko.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Slot: Możecie nazywać mnie Arne  (2)
04.05.2024 22:29, Vladyslav_1906, thisisanfield.com
Elliott podsumowuje sezon  (0)
04.05.2024 21:12, BarryAllen, liverpoolfc.com
Postecoglou przed meczem z Liverpoolem  (0)
04.05.2024 15:03, Mdk66, Sky Sports
Liverpool - Tottenham Hotspur: Wieści kadrowe  (0)
04.05.2024 11:55, Wiktoria18, liverpoolfc.com
Wczorajszy trening - wideo  (0)
03.05.2024 20:18, Piotrek, liverpoolfc.com
Klopp: Nie ma już żadnej presji  (7)
03.05.2024 16:17, Bartolino, liverpoolfc.com