Arne Slot po przegranym meczu z United
The Reds ponieśli czwartą porażkę z rzędu we wszystkich rozgrywkach, gdy w niedzielne popołudnie Harry Maguire zapewnił gościom zwycięstwo.
Tuż przed tym Cody Gakpo wyrównał w drugiej połowie, po tym jak na początku spotkania Bryan Mbeumo dał prowadzenie Manchesterowi United.
Pełną opinia Slota na temat spotkania tuż poniżej – zachęcamy do zapoznania się z przemyśleniami Holendra.
O tym, co jego zdaniem poszło nie tak w tym meczu:
- Wynik. I fakt, że tak szybko straciliśmy bramkę. Jeśli grasz z United, które ma tak wielu świetnych piłkarzy – pozyskało także kilku nowych tego lata – i jeśli przyjeżdżają do nas z niskim blokiem, grając tak wieloma długimi piłkami, to ostatnią rzeczą, jakiej byś chciał, jest strata bramki. To daje im jeszcze większą wiarę w siebie. Gdybyś mi powiedział, że przegrywamy 1:0 z drużyną United, która grała w taki sposób i że stworzymy osiem, dziewięć, dziesięć okazji do zdobycia bramki, to powiedziałbym ci, że nie sądzę, aby było to możliwe – ale tak było.
Drugą rzeczą, która poszła nie tak, jest to, że z wszystkich okazji, jakie mieliśmy, strzeliliśmy tylko jednego gola. Wielokrotnie powtarzałem to w Holandii i być może mówiłem to również tutaj, że prawie niemożliwe jest wygranie ważnego meczu piłkarskiego – a Liverpool kontra United to spotkanie z wieloma świetnymi piłkarzami na boisku – przy ujemnym bilansie dotyczących stałych fragmentów gry. Straciliśmy kolejnego gola i to doprowadziło do naszej porażki.
Czy uważa, że pierwszy gol powinien zostać zaliczony, skoro Alexis Mac Allister doznał kontuzji głowy:
- Myślę, że najważniejsze, co powinniśmy teraz zrobić - co ja powinienem zrobić - to nie narzekać, nie obwiniać i nie robić tego typu rzeczy. Mogliśmy zagrać znacznie lepiej po tym, jak Macca upadł na murawę. Jednak zdrowie zawodnika jest najważniejsze i jeśli potrzebuje on czterech szwów, należy mieć nadzieję, że wszyscy zrozumieją, że wymaga on natychmiastowej opieki. Tak się jednak nie stało. Powtarzam - mogliśmy zagrać lepiej, więc to nie jest powód, dla którego przegraliśmy dzisiejszy mecz – powodem jest to, że zmarnowaliśmy zbyt wiele okazji.
Zaznaczam to już po raz kolejny i mam nadzieję, że nie tylko wy to rozumiecie, ale wszyscy nieco lepiej to pojmują: nie jesteśmy drużyną, która – jak to często widuję w piłce nożnej – rzuca się na murawę, udając kontuzję głowy, aby powstrzymać kontratak. Nie tacy jesteśmy. Nigdy nie rzucamy się na ziemię, zawsze jesteśmy uczciwą drużyną. Jeśli więc któryś z naszych graczy leży na boisku, można by oczekiwać, że wszyscy powiedzą: „To Liverpool, oni nie robią takich rzeczy, więc zagwiżdżmy”. To nie jest wymówka dla straconej bramki i nie jest to wymówka dla przegranej w tym meczu.
Czy martwi się poziomem pewności siebie po czterech porażkach z rzędu i czy ten okres jest dla niego największym wyzwaniem od czasu, gdy został trenerem:
- Myślę, że jako menedżer nieustannie stajesz przed wyzwaniami. Kiedy zaczynasz, stajesz przed wyzwaniem bycia nowym menedżerem, a potem musisz wygrywać mecze. Kiedy osiągasz dobre wyniki, przenosisz się do większego klubu, a ludzie mówią: „Zobaczymy, jak sobie tam poradzi”. Potem zostajesz następcą Jürgena Kloppa i ludzie mówią, że to największe wyzwanie, przed jakim kiedykolwiek stanąłeś. Teraz przegraliśmy cztery razy z rzędu i to również jest wyzwanie. Tak więc życie menedżera piłkarskiego to ciągłe wyzwania. Jeśli wygrywasz mecze, to chcesz robić to dalej, a jeśli przegrywasz, chcesz znów wrócić do zwycięstw.
Czy tracimy pewność siebie? Nie widzę tego jeszcze, ponieważ w każdym meczu, który przegraliśmy, w drugiej połowie byliśmy w stanie stworzyć niesamowitą liczbę okazji. Jeśli spojrzeć wstecz na wszystkie trzy mecze, które przegraliśmy w Premier League i zestawić ze sobą wszystkie najważniejsze momenty, można by powiedzieć, że przegranie tych meczów jest prawie niemożliwe. Jeśli więc uda nam się utrzymać dotychczasowy poziom i poprawić kilka rzeczy, to mamy wszelkie powody, aby oczekiwać, że znów zaczniemy wygrywać mecze. Nie mogę jednak obiecać, że w środę wieczorem znów uda nam się stworzyć osiem, dziewięć lub dziesięć klarownych sytuacji. Mam taką nadzieję i wierzę, że dzięki naszym zawodnikom uda nam się w końcu strzelić więcej bramek.
No i oczywiście jest jeszcze ta część, o którą nikt nie pytał, ale poza dwoma straconymi bramkami dopuściliśmy do dwóch lub trzech okazji dla rywali - to jest właśnie ta trudność, z jaką się zmagamy, przegrywając 0:1. Trzeba podjąć trochę więcej ryzyka. Jestem nawet pewien, że ograniczamy przeciwnika do sytuacji, które stwarza, bo w takich momentach podejmujemy duże ryzyko. Po 55 minutach mieliśmy na boisku sześciu lub siedmiu zawodników ofensywnych. To może nie być wymówką, ale powodem, dla którego obrona stałego fragmentu przeciwko Crystal Palace i teraz nie była tak idealna jak zwykle - normalnie gra się czterema, pięcioma, sześcioma zawodnikami nastawionymi na defensywę, ale w tym momencie jesteśmy na boisku z siedmioma lub ośmioma zawodnikami nastawionymi na ofensywę. To nie jest wymówka, bo oni powinni grać lepiej, my powinniśmy grać lepiej, ale może to nie przypadek, że właśnie w takich momentach tracimy gole.
O tym, czy zdecydowały niewielkie różnice, skoro Gakpo trzy razy trafił w słupek:
- I strzelił gola i miał kilka okazji. Skupiliśmy się tylko na konkretnych okazjach, ale widziałem dośrodkowania, które były bliskie zdobycia gola. Jeśli wygrywasz, możesz powiedzieć, że przewaga jest niewielka i ludzie ci wierzą. Mówią: „Tak, ale wciąż wygrywasz”, a jeśli powiesz to teraz, ludzie mówią: „Ach, to nie jest wymówka, którą chcielibyśmy usłyszeć”. Harry Maguire miał jeszcze lepszą szansę w zeszłym sezonie przy wyniku 2:2, którą zmarnował, a teraz strzelił gola. Potem mieliśmy szansę Cody'ego, pomijając wszystkie inne - to może nie była jego największa szansa, bo gol był tą najlepszą. W tym momencie myślę, że chodzi o te różnice, o których mówisz, ale wkrótce musimy udowodnić, że stać nas na więcej niż to, co robimy teraz.
Czy jest przekonany, że ostatnia forma jego drużyny to tylko chwilowy spadek formy:
- To zależy od tego, czy uda nam się utrzymać taką formę, a jak wszyscy wiemy w piłce nożnej, jeśli zaczyna się przegrywać mecz numer jeden, dwa, potem trzy, potem cztery, zawsze pojawiają się te same wyzwania. Zawodnicy, którzy myśleli, że być może muszą grać dłużej, albo że nie zasłużyli na zmianę. W międzyczasie my jako drużyna musimy się dalej starać i to dla mnie bardzo pozytywne, ponieważ patrząc na zawodników, którzy wychodzą w pierwszym składzie, to oni potrafią wiele stworzyć. Jeśli zawodnicy wchodzą z ławki to robią to z odpowiednią energią, a jeśli schodzą, to trzymają kciuki, licząc, że gol Maguire'a był na lekkim spalonym lub wspierają kolegów z drużyny do strzelenia gola na 2:2. Wszystkie te rzeczy są bardzo pozytywne, co jest być może normalne, jeśli wygraliście ligę w zeszłym sezonie. Powinniśmy to kontynuować i nie mogę obiecać w środę wieczorem, że znów będziemy w stanie stworzyć osiem lub dziewięć otwartych okazji, tak jak zrobiliśmy to przeciwko Palace i jak zrobiliśmy to dzisiaj. Może lepiej byłoby stworzyć mniej, a strzelać więcej.
O formie Mohameda Salaha:
- Myślę, że to całkiem normalne. W pierwszych pięciu lub sześciu meczach każde pytanie, jakie dostawałem, dotyczyło nowych zawodników. Teraz pytasz mnie o inną osobę, ale nie sądzę, żeby to był czas na rozmowy o indywidualnych występach. Jako zespół oczekujemy więcej niż teraz – i jako zespół nie sądzę żebyśmy byli przyzwyczajeni do drużyny Liverpoolu, marnującej tyle okazji.
Jak powiedziałem, Mo miał dziś dobrą okazję. Rozmawialiśmy właśnie o Codym, który miał może takich cztery lub pięć. Hugo Ekitike był kilka razy naprawdę blisko. Alexander Isak w pierwszej połowie znalazł się sam na sam z bramkarzem. Mieliśmy chyba 10 rzutów rożnych, oni tylko cztery. To nie my strzelamy, to oni strzelają. Tak więc w ten weekend, jak to ostatnio wielokrotnie pokazało, stałe fragmenty gry odgrywają kluczową rolę w piłce nożnej. Gra się w piłkę nożną w grze otwartej – i mówiłem o tym na konferencji prasowej w piątek – i to my jesteśmy drużyną, która najwięcej kreuje w grze otwartej. Nie sądzę, żeby to się zmieniło po dzisiejszym dniu, ponieważ wszystkie nasze szanse pojawiły się właśnie w takiej grze. To nie jedyny jednak sposób na wygranie meczu. To pokazało United dzisiaj i inne drużyny również w ten weekend – Chelsea strzeliła trzy gole ze stałych fragmentów, wygrywając 3:0.
O zmianie Ryana Gravenbercha:
- Zdjąłem go z boiska, bo przekręcił kostkę. Czy jest poważnie kontuzjowany? Musimy poczekać i zobaczyć jutro, ale zagramy ponownie za dwa dni. Czekają nas trzy mecze w ciągu siedmiu dni, tak jak musieliśmy to zrobić po ostatniej przerwie na mecze reprezentacji. Zawodnicy nie mają dużo czasu na regenerację, ale dobrze, że mamy więcej niż jednego dobrego pomocnika.
Komentarze (13)
Slot ma rację- skuteczność była do dupy - Gakpo dwa razy obił słupek i nie wykorzystał setki, Isak też marnował, o Salahu nawet nie wspomnę. Okazji było sporo, ale wszystkie zmarnowane. Nie można za to winić Slota.
Błyskawicznie z 5 pkt przewagi zrobiły się 4 pkt straty